poniedziałek, 23 grudnia 2013

We Can Keep It Undercover

                                                               Włacz : Klik
Nie czekając długo, weszłam z impetem do pomieszczenia.
Był tam. Siedzial na obrotowym krześle i wpatrzywał sie w przestrzen, podpierając głowę o prawą ręke. Zamknęłam cicho drzwi i podparałm sie o ściane. Chciałam coś powiedziec, ale nie wiedziałam co.
Wpatrywałam sie w niego jak w jakiś obrazek, jakbym chciała przeczytać jego myśli.  Może one by mi powiedziały co on teraz czuje, bo jego twarz nic nie wyrażała. Żadnych emocji nie było ukrytych, nawet w jego oczach. Nie mogłam sie tak ciągle na niego patrzeć, wiec od czasu do czasu wodziłam wzrokiem pokój.
W pewnym momencie nasze spojrzenia sie spotkały. I wtedy dopiero zauważyłam łzy. Łzy wywołane przeze mnie. Łzy, które nigdy nie powinny sie pojawić na jego policzkach przeze mnie. Z mojego powodu. Z mojej winy. Znowu wszystko sie zjebie. Czuje to. Będzie kłotnia, ostre słowa, płacz, trzaskanie drzwiami. To wszystko czego zawsze próbowalam uniknąć. Czego nienawidziłam, czego zawsze sie bałam.
Louis wstał i skierował sie w moją stronę. Podszedl do mnie, przez cały czas wpatrując sie we mnie, w moje oczy, ja jednak opusciłam wzrok. Podniósł mi głowe za podbródek, tym samym każac mi na niego spojrzeć.
L: To koniec.
Puścił mnie i już otwierał drzwi, kiedy ja mu zagrodziłam drogę.
L: Nie chce sie kłocic, nie chce twoich wyjaśnien, nie sa mi potrzebne.
T: Nie zrobiłam tego celowo !
Wykrzyczałam mu to w twarz. Wszystkie moje emocje ze mnie spłynęły w postaci łez.
T: Simon mi kazal. Powiedział że albo pocałunek albo wypadam z zespołu. Nie miałam wyboru !
L: Nie miałaś wyboru ?! Kpisz sobie ?! Czyli mam rozumieć, że mialaś do wyboru nasz związek i zespół. I wybrałaś zespół.
Po raz kolejny usiadł na krześle i schował twarz w dłonie. Podeszłam do niego i ukucnęłam przed nim.
T: Louis prosze uwierz mi. Dla mnie zwiazek z toba jest najważniejszy, ale gdybym sobie odpuściła to bym zostawiła zespoł, czyli również ciebie. A ja tego bym nie przeżyła.
 Wstał gwałtownie z krzesła, a jego dlonie zacisnęły sie w pieści.
L: A nie pomyślalaś, że nawet gdybyś nie była w zespole nadal byśmy byli razem ? Niby jakbyś w zespole już nie była to byśmy nie mieli kontaktu ?
T: Nie pojmujesz jednej rzeczy. Muzyka to moje życie wiesz ? I przypominam ci że utrzymuje sie tez z tego. Przecież nie skończyłam liceum, nie przyjęliby mnie na studia. Czemu miałabym zrezygnować z zespołu, z was, z koncertów ?
L: Może dlatego, że przez to spieprzyłaś nasz związek ?!
Widziałam wściekłosc w jego oczach, mial zaciśniete zęby. Stałam jak ta niewinna dziewczynka, która już nie wiedziała co powiedzieć. Nie umiała sie wytłumaczyć, nie wiedziała jak. Co nie powiem to zawsze znajdzie coś co jest nie tak.  Taka bezsilność.
L: Nie zalezy ci na mnie az tak jak myślałem.
Przegiał. Niby mi nie zależy ? Mi ?
T: Czy ty wiesz co mówisz ? Mi nie zalezy ? Ciekawe kto płakal nocami za takim dupkiem, ktory sobie pojechał z El do NY, ciekawe kto myślał o nim przez cały czas, ciekawe komu prawie by wyskoczyło serce kiedy jednak przyjechał, potem kiedy mnie pocałował w Sylwestra, kto poczuł motylki w brzuchu. Odpowiedź brzmi, że to byłam ja ! I co będziesz dalej mówił, że mi nie zależy.
Kocham Cię. Przez cały czas Cię kocham i nie mogę przestać o Tobie myślec. Twoj uśmiech zawsze poprawia  mi nastrój, a jak mnie przytulasz czuje ciepło od Ciebie bijące i wiem, że jestem bezpieczna.
Przepraszam, że nie jestem idealną dziewczyna, która nie sprawia kłopotów, która nie całuje sie z twoim przyjacielem, która nie uprawia z tobą seksu kiedy tylko zapragniesz.
Nie nie jestem taka i nigdy nie bede !  Nigdy nie będe idealna, nie obiecuje ci, że nie dojdzie do żadnej kłotni pomiędzy nami, nigdy ci nie powiem, że Harry jest dla mnie nie ważny, jest ale nie tak jak ty, nie wskocze ci do łóżka i nie bede pieprzyć sie z tobą kiedy ci sie to podoba.
Przepraszam, ale (T.I) jaką sobie wymarzyłeś widocznie nie istnieje. Jezeli nie jestem dziewczyna z twoich snów to faktycznie możemy zerwać, tylko wiedz, ze moje uczucia, nawet jakbyś bardzo chcial, one nie zgasną.
Jeżeli nie chcesz wierzyc czemu pocałowalam Harry'ego zapytaj sie chłopaków, a nawet jego. I powiem ci, ze to ty nie pozwoliłeś mi dojsc do słowa, kiedy dzwonilam do ciebie żeby ci to powiedziec.
Jak chcesz to usunę ci sie z życia, jak tak teraz bardzo mnie nienawidzisz. Bardzo prosze. Wyprowadze sie, zrezygnuje z zespołu i pojade do moich ukochanych rodziców. Powiedz słowo, a już nigdy mnie nie spotkasz.
Z moich oczu leciały strumieniami łzy, nie potrafiłam sie opanować. Louis patrzył na mnie, czułam jego wzrok na sobie, ja przez łzy oczywiście nic nie widziałam. Wiedziałam, ze to koniec. Powie, że mogę już pakowac moje walizki, że to bez sensu. Louis chcial już coś powiedzieć, jednak drzwi sie otworzyły i wszedl Hazz.
H: Louis, prosze uwierz jej. Ona tego nie chciała, nawet nie wiesz jak to przezywała, gdyby mogla zabilaby Simona, nadal musimy udawać, ale serio to sie zmieni i powiemy światu, ze to wy sie kochacie, a nas nic nie łaczy.
T: Harry nie musisz sie tłumaczyć serio. Ja powiedziałam już wszystko, teraz to Louis podejmuje decyzje, w zasadzie to chyba już podjął. Jedziemy do domu musze sie spakowac.
L: A czy ja ci powiedziałem, że masz sie pakować.?
T: Dla mnie to oczywiste, wiem, że już nie chcesz mnie widzieć.
L: Naprawde ? Sądzisz, żebym przeżył bez osoby która kocham na śmierć i bez której moje życie nie ma sensu ? Dla kogo miałbym wtedy żyć ?
T: Louis masz rodzinę, zespół, fanów, chłopaków masz wszystko !
L: Co z tego jeżeli najważniejsza osoba w moim życiu zniknie ? Jak wyjedzie do znienawidzonych rodziców ? Myślisz, że dalbym ci odejść ? Kocham Cię i sporo dałaś mi do myślenia. Tak nie jestes idealna, nie potrafisz sie ze mna nie kłócić, nie potrafisz sie zapomnieć o Harrym i nie uprawiałaś jeszcze ze mna seksu, ale dzieki temu jestes wyjątkowa, inna.
Ja też nie jestem idealny i jestem dupkiem masz racje. Jestem chamski, zazdrosny, niewyżyty i szalenie zakochany w dziewczynie, która stoi właśnie przede mna. I wierze Ci, jezeli już nawet Hazza mówi, że tak było i reszta idiotów stoi własnie pod drzwiami i gadaja o tym kiedy maja wejść i powiedzieć to samo co powiedzial on no to chyba musi być prawda. Kocham Cię i nie chce wiecej takich kłótni.
Przytulił mnie bardzo mocno do siebie, uśmiechnełam sie szczesliwa, a z moich oczu nie wiadomo czemu leciały nadal łzy.
Spojrzał na mnie i zaczał je wycierać.
L: Czemu ty płaczesz ? Jesteś smutna płaczesz, szczęśliwa płaczesz, nawet przy filmach płaczesz, a może ty w ciąży jesteś, podobno dziewczyny kiedy sa w ciąży sa bardzo emocjonlane. Czy ja o czymś nie wiem ?
Spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem, a potem oboje sie zaśmialismy.
T: Nie, nie jestem, przecież sam powiedziałeś, że seksu nie było, wiec o co ci chodzi.
L: Zaraz będzie.
T: Ale seks czy dziecko ?
L: Jak chcesz może być to i to.
Puscił mi oczko, a ja byłam troszke zaniepokojona.
H: Dobraa, tu sa jakieś dziwne propozycje, wiec nie chce znać szczegółow waszych planow.
L: Zazdrosny co ? A właśnie co tam u Perrie Edwards ? Podobnież miałeś z nią bliską styczność.
H: O kurde Perrie !
T: Pewnie już nasz pocałunek lata po sieci. Idź do niej szybko, jak chcesz mogę też jej wyjaśnić.
H: Nie, poradze sobie. Możecie kontynuować wasze plany na wieczór.
Szybko wyszedł, a ja wtuliłam sie w Louisa.
T: Przepraszam, przepraszam, za te głupie akcje które zawsze kończa sie kłótnią i że ciągle je powoduje. Naprawde postawiłam sie Simonowi i obiecuje, że ja z nim już porozmawiam. Przepraszam.
L: (T.I) nie płacz już, trudno musiałaś to musiałaś, ale najważniejsze, ze to wszystko sie dobrze skończyło i że nadal jesteśmy razem i nawet coś takiego tego nie zmieni. Naprawde cię kocham.
T: Nie moge uwierzyć, że ty masz do mnie aż tyle cierpliwości i tyle razy mi wybaczasz. Każdy inny chłopak powiedziałby mi od razu, żebym spadała, a ty przez cały czas mi wszystko wybaczasz.
L: Też sie czasem zastanawiam, z jakiego powodu ja ci ciągle wybaczam.
T: Hmmm bo mnie kochasz ?
Spojrzałam na niego, a on od razu wpił sie w moje usta. Potem znowu sie w niego wtulilam. Staliśmy tak troche i mogło by to trwać dłużej, gdyby nie chłopaki wpadli jak jakieś dzikusy i sie na nas rzucili.
N: Wiedziałem, że sobie to wyjaśnicie.
Z: Spadaj ja tak uważałem, ty zacząłeś panikować, że nasz zespól sie rozpadnie.
Li: Dobra nie kłóćcie się.
W końcu przytulilismy się wszyscy razem i zaczęliśmy zbierac nasze rzeczy.
N: A własnie gdzie wybiegł tak szybko Harry, pytalismy sie go ale nie odpowiedział.
T: Pojechał do Perrie wyjasnic to co tu zaszło.
Blondyn kiwnął głową i po kilku minutach wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Zmęczona tym dniem, od razu kiedy weszłam do sypialni, padłam na łóżko. Po chwili połozył sie obok mnie Louis. Jego dłonie powędrowały pod moja bluzkę, a po chwili ją ze mnie zdjął. Spojrzałam na niego pytajacym wzrokiem, ale on uśmiechnął sie tylko zadziornie.
L: Musisz mi wynagrodzić twój dzisiejszy pocałunek z Harry'm. Obiecałaś mi
T: Tak ale to musi być dzisiaj ? Jestem padnieta, nie mam siły .
Chłopak pokręcił głową i zaczął mnie całować po szyi, robiąc na niej malinki. Potem jego usta zbliżyły się do mojego ucha.
L: Dzisiaj jesteś moja.
                                                        ~~~~Harry~~~~
Stanąłem przed drzwiami jej mieszkania. Lekko zapukalem w drzwi. Czekałem chwile i otworzyła mi Emily. Była bardzo zdziwiona moim przyjściem, było widac po jej minie.
H: Hej, jest Perrie ?
Dziewczyna spojrzała na mnie, a potem opuścila wzrok.
E: Nie ma, pojechała gdzies z dziewczynami.
H: Dobrze to ja nie bede przeszkadzać.
Przygryzłem warge i odszedlem załamany. Przechodzac, przez jej osiedle spojrzałem na jej balkon. Świeciło sie tam swiatło. A może Emily mnie okłamala i jednak siedzi Pezz w domu ? Nie czekajac długo wszedlem na drzewo, które rosło centalnie obok jej balkonu. Cóż było ciężko, ale dla pewnym osób można zrobić wiele, a Perrie jest naprawde cudowna i jest warta, nawet wspinania sie na drzewo. Po cichu wylądowałem na balkonie. Dziewczyna siedziala na krześle i pisała coś. Zapukałem lekko w szybe. Pezz zerwała sie szybko i ze zdziwieniem patrzyła na mnie po drugiej stronie szyby.
Pokazałem na klamkę, lecz dziewczyna pokiwała przeczaco głową i usiadła znowu, patrzac sie w drugą stronę. Zadzwoniłem, wiec do niej, a ona, chyba nie wiedzac, że to ja odebrała.
H: Prosze Pezz wpuść mnie, chce porozmawiać.
P: A może my nie mamy już o czym rozmawiać ?
Odwróciła sie w moją stronę i podeszła do drzwi, ale ich nie otworzyła.

H: My musimy porozmawiać i chyba oboje wiemy o czym. Widze, że już wiesz.
P: Jakbym mogła nie wiedzieć ? Wasz pocałunek jest juz wszedzie, pokazał mi sie od razu jak weszłam na Tweeter'a wiec wybacz mysle że już wszyscy wiedza.
H: Ty nie rozumiesz niczego, sama widziałaś, że to nie ja ją pocałowałem, ale ona mnie, a wiesz czemu ? Przez naszego jebniętego menadżera, prosze wpuć mnie to wtedy ci wszystko powiem.
Wahała się, ale złapała za klamkę i uchyliła je. Wszedlem i stanąłem przed nią, zas ona usiadła na swoim pościelonym idelanie łóżku.
H: Rozumiem, że to mogło wygladać jednoznacznie, ale zrozum on jej nie dal wyboru, albo to albo by musiała zostawić zespół, to wcale nie było dla niej proste, bo jeszcze przed chwila kłóciła sie o to z Louisem, bo gdybys nie wiedziała ona jest z nim i kocha tylko jego. P: Co z tego ? Nie mogłeś sie postawić temu Simsonowi czy jak mu tam ?
H: Gdybym mu dał w morde to bym juz dawno wyleciał z zespołu, nie martw sie One Direction już sobie z nim na ten temat porozmawia. To jednak nie ważne, ważne czy ty mi wybaczysz. Wybaczysz ?
P: Harry ja nawet nie wiem czy my jestesmy razem, nie wiem czy tobie na mnie zależy i sama nie wiem co ja o tobie myśle, nie rozmawialiśmy o tym. Ostatnim razem jak sie widzielismy to na pozegnanie mnie pocałowałeś, nie powiem cholernie mi sie to spodobało, a ty też, ale czy warto próbować ? I jeszcze dzisiaj to, ja nie wiem ja ci nic nie moge obiecać. Przepraszam, ale nie dam ci teraz odpowiedzi. A teraz idź jutro tez mamy koncert i musze sie odpoczac. Pa
Chciałem coś powiedzieć, ale już mnie wygoniła za drzwi pokoju. Wyszedłem z jej domu tak aby nie zauważyła mnie Emily.
Ja sie nie poddam tak łatwo. Nie dam jej odejsć za kazda cene. I pokaze jej, że strasznie mi na niej zależy.
Hej :) Dawno mnie tu nie było, wiec postanowiłam coś dodać jeszcze przed świetami :)
Jak sie Wam podoba rozdział ? :D
Jak dla mnie może być i wyszedl mi dlugi z czego jestem bardzo zadowolona <3
Prosze komentujcie, bo to dla mnie bardzo ważne :3
Chciałabym Wam życzyć wesołych świąt i oczywiście udanego Sylwestra :*
Hyhyhy i jutro 22 urodziny Louisa <3 Nie moge uwierzyć, że on ma aż tyle lat :o On nawet na tyle nie wyglada <3
To do następnego ^^
Olcia Styles


czwartek, 5 grudnia 2013

It Was Love At First Sight

                                                           Włącz : Klik
                                                          ~~~~Louis~~~~
Wreszcie jest tylko moja. Trzymam ja w ramionach. Jej głowa oparta o moją klatke piersiową unosi sie wraz z każdym moim wdechem i wydechem. Jej drobna dłoń lekko dotknęła mojej dłoni, a ja od razu złączyłem nasze palce.
Wreszcie jej delikatny dotyk. Teskniłem za nia, za każdą jej czescią. Nie mieliśmy okazji aby chociaż sie na chwile zatrzymac, bo zawsze było coś, ale teraz jestesmy tylko dla siebie.
Brakowało mi jej jak tlenu, jej dotyku, tych niebieskich oczu, które z taka miłoscią patrzyły na mnie kazdego dnia.
Jej uśmiech, jest taki niedopisania. Nie mam pojęcia co ona ze mną robi. Cokolwiek nie powie, albo nawet sie na mnie spojrzy, a na jej twarzy jest uśmiech, automatycznie sie uśmiecham. Robie to od razu, nawet nie myśle przy tym. Po prostu kiedy ją widze, moje serce bije szybciej, przed każda randką tak sie denerwuje, że zaczynam drżeć i nie potrafie tego opanować.
A najlepsze jest to, że często to ja wywołuje na jej twarzy ten uśmiech. Już nie wywołuje łez, ani smutku, tylko radość i szczęście. Dzieki niej ja tez sie uśmiecham, bo ona po prostu jest.  Jest przy mnie, zawsze mnie wysłucha, nawet kiedy marudzę, albo mam zły dzień. I wiem, że zawsze będzie pomimo moich wad.
Może dlatego szalenie ją kocham, że możemy liczyć na siebie na dobre i na złe.
I dopiero teraz zauważyłem, że ona kocha naprawde tylko i wyłącznie mnie. Nie ma już wątpliwości co do uczuć. Z Harry'm są tylko przyjaciółmi i widać, że obie strony tego naprawde chcą. Przyjaźni.
Niedawno dopiero pojąłem, że po prostu nie mogę bez niej żyć. Bez jej widoku czy rozmowy. Za bardzo by mnie to kosztowało, jakbym utracił z nią kontakt. Dlatego chce, aby tym razem było idealnie, bez żadnych kłótni. Nie wiem czy ona wie, ale ja mam co do niej poważne plany, bo nie wyobrazam sobie bez niej życia. Jeszcze żadna dziewczyna w ten sposób nie zawrociła mi w głowie. I to jest w niej najlepsze, bo nawet nie wiem jak ona to zrobiła. W dalszym ciągu jest dla mnie wielką zagadka, która tak bardzo chciałbym rozwiązać.
W pewnym momencie zadzwonił jej telefon. Odebrała i chwile rozmawiała z osoba po drugiej stronie. Kiedy skończyła wstała z kanapy.
L: Kto to był ?
T: Simon, chce sie ze mna zaraz spotkać, wiec jade do niego.
L: Podwioze cię.
T: Nie musisz, przejde sie.
Posłała mi uśmiech i poleciała na gore. Po około 10 minut zeszła już ubrana.
L: Nie pożegnasz sie ?
Udałem obrażonego, ale zaraz dziewczyna nachyliła sie nade mna i złączyła nasze usta. Kiedy chciała go kończyć, ja go bardziej pogłebiałem, do tego stopnia, że dziewczyna musiała usiąść na kanapie, widocznie było jej nie wygodnie. Włożyłem moje ręce pod jej kremowy sweter. Ona położyła swoje ręce na moimi torsie. W końcu rozłączyła nasze wargi i złapała mnie za ręke.
T: Louis musze już iść.
Dała mi jeszcze soczystego buziaka i wyszla.
Czy mówilem już jak bardzo ją kocham ?
                                                               ~~~~Ty~~~~
Wyszłam na zaśnieżony chodnik. Z nieba leciały płatki śniegu, które padały na moje ramiona i włosy. Poprawiłam sobie szalik i skierowałam sie w strone wytwórni. Szłam z dobre 15 minut i wreszcie doszlam do celu. Poszłam na odpowiednie piętro i zapukałam lekko w drzwi. Usłyszłałam standardowe "prosze", chwyciłam za klamke i weszlam do jego gabinetu. Siedział na swoim czarnym fotelu, wpatrujac sie w Big Bena ze ogromnego okna. Rozebrałam płaszczyk i powiesiłam do na wieszaku, a potem usiadlam na krzesle naprzeciwko niego. Przez jakieś 3 minuty nic nie mówił, a dla mnie to było dość krępujące, bo nawet nie wiedziałam, czy wiedziął o mojej obecności, gdyż nawet raz sie nie spojrzał.
T: Simon czemu chciałeś sie spotkać ?
S: Zaraz wyjasnie tylko jeszcze musimy poczekać na Harry'ego.
W tym momencie drzwi do pokoju sie otworzyły i wszedł Harry. To chyba był Harry, bo ledwo co widziałam jego twarz, był opatulony od stóp do głow. Wkrótce usiadł a Simon wreszcie odwrócil sie do nas.
S: Dzisiaj macie pierwszy koncert tutaj w Londynie prawda ? Pamietaliscie o tym ? Tak ?
Spojrzałam na Harry'ego, a on miał tylko wytrzeszczone oczy. Chyba to była nie tylko dla mnie szokująca wiadomości. Koncert ? Tak dzisiaj ? Jak on sobie to wyobraża ? Co za kilka godzin mamy wystapic na wielkiej scene ? Przecież ja musze do czegoś takiego przygotowywac co najmniej kilka dni, a co mi zostaje kilka godzin ?
H: Simon chyba nie mówisz poważnie ! Czemu my sie dopiero teraz tym dowiadujemy ?
S: Cały świat wie, że One Direction zaczyna swoją wielka trasę. W telewizji, w internecie, wszędzie o was mówią, wszyscy wiedza oprócz was. No ładnie widac, że juz kompletnie zapomnieliście o wlasnym zespole, bo zajeliście sie waszymi prywatnymi sprawami. Ja to w pewnym stopniu rozumiem, ale radze sie już przygotowywać, bo wasza płyta jest w tym momencie najbardziej schodzącą płytą w tym roku.
Westchnełam głeboko, ale z drugiej strony sie ucieszyłam, że nasza płyta stala sie jakims fenomenem.
S: Dobra i teraz taka wazniejsza sprawa. Wasz zwiazek.
Spojrzałam na niego kpiąco, a potem na Harry'ego.
S: Macie na koncercie pokazac, że jesteście w sobie zakochani po uszy. Szczególnie kiedy będzie śpiewać wasz duet " You And I", a na koniec się pocałujecie. I tak zakończy sie koncert. Pasuje ?
T: Nie ma mowy ! Nie bedziemy udawac tego zasranego związku ! Po co ?! Nie możemy skonczyć tej dziecinady ?! Ja sie nie zgadzam ! Powiedzmy wreszcie prawde !
H: Simon to bez sensu. Nie bedziemy udawac. Nie zrobimy tego naszym fanom czy ci sie to podoba czy nie.
S: Dzieciaki zrozumcie, wiecie ile ludzi będzie chciało dla was przyjść na wasz koncert ? Tylko po to aby was zobaczyć razem.
Wstałaś gwałtownie z krzesła.
T: Mówie poważnie Simon. Nie obchodzi mnie to co ty sobie tam ubzdrurałes. Nasi fani kochali nas nawet kiedy nie "byliśmy razem". Po za tym jakbys jeszcze nie wiedział ja jest z Louisem i nie mam zamiaru całowac sie na jego oczach z Harry'm. Przykro mi, ale jeżeli tego nie zakończymy to... odchodze z One Direction.
Sporzałaś na Hazze i zauważyłas wielkie zdziwienie w jego oczach. Czy naprawde chce to zrobić ? Czy jestem pewna tego co powiedzialam ?
S: Zastanów sie jeszcze, nie postępuj pochopnie.
T: Jezeli dalej będe musiała udawać cos czego nie, to tak odejdę, nie mam zamiaru zranić ludzi na których mi zależy.
S: Okej ale pierwszy koncert i tak musi sie odbyć z tobą, więc jeżeli nie pocałujecie sie z Harry'm to faktycznie możesz odejść.
Spojrzałam na niego z nienawiścia, wziełam płaszczyk i wyszłam trzaskajac drzwiami. Na dworze było mroźno, wiatr sie wzmocnił. Wkurzona szłam, trącajac innych ramieniem. Nie miałam sily na tego Simona. Sądzialm, że on jest po naszej stronie, że mu zalezy nie tylko na naszej karierze i kasie, ale również na nas i na naszych uczuciach. Widocznie sie myliłam. Wyszłam z zatloczonej ulicy i skręciłam w mniej ruchliwą.
H: Czekaj !
Złapał mnie za ręke i odwrócil mnie przodem do niego. Spojrzał na mnie czułym oraz współczującym wzrokiem. Po moim policzku poleciała łza, ktorą Harry szybko wytarł kciukiem. Przytulił mnie do siebie mocno. Jego szept " nie płacz " doszedł do moich uszu. Chciałam byc silna, wiec powstrzymałam sie.
H: Czy ty chcesz naprawde zrezygnować z One Direction ?
Pokręcilam glową na nie.
T: Ale z Louisa tym bardziej nie zrezygnuje. Muzyka, wy, on to całe moje życie. Nie bede wstanie z czegokolwiek zrezynować.
H: To wytłumacz Louisowi cała sytuacje. Wytłumacz, że nie masz wyjścia, bo jak nie odstawimy tam przedstawienia to będziesz musiała odejść. Oczywiscie wszyscy sie za tobą wstawimy, ale ja wiem że to nic nie da. On taki jest i tyle. Niby fajny czasem, a tak to to dupek i tyle.
T: Masz racje. Wytłumacze mu, że musimy, że nie robie tego z własnej woli. Mam nadzieje, że zrozumie.
H: Na pewno, a teraz chodź, bo zimno.
Wrócilismy do domu w szybkim czasie. Zaczełam szukac po pokojach Louisa, ale nigdzie go nie było. Postanowiłam do niego zadzwonić.
L: Co tam kochanie ?
T: Gdzie jesteś ? Musimy porozmawiać.
L: Spokojnie Simom pisal, że dzisiaj koncert, nie martw sie będe przy tobie. Nie stresuj sie.
T: Lou, ale wcale nie o to chodzi. No o koncert, ale to cos ważniejszego niż mój stres. Słuchaj...
L: Przepraszam cię ale musze kończyć, bateria mi sie zaraz rozładuje. Zobaczymy sie już na koncercie i nie martw sie, jestes wspaniała. Kocham cię. Buziaki.
T: Louis !
Rozłaczył sie. I jak ja mam teraz mu to powiedzieć ? Przed koncertem ? To moje jedyne wyjście.
Nim sie obejrzałam trzeba było juz jechac. Nie powiem trochę sie denerowalam, ale jednak bardziej nie martwiłam o mój pocałunek z Harry'm.
Dojechaliśmy. Przebralam sie szybko i umalowałam, tylko po to aby miec czas na rozmowe z Louisem. Reszta już wiedziąła ,że wszystko będzie udawane. Reszta tak, ale osoba najważniejsza jeszcze nie. Kiedy w końcu go zobaczyłam, nie mogłam sie do niego dostac. Każdy cos od niego chciał. Pobiegł szybko do garderoby aby sie przebrać, a potem rozmawiał jeszcze z kimś kogo nie kojarze. Kiedy już skonczył syzbko do niego pobiegłam i rzuciłam mu sie na szyje.
L: Jejku aż tak sie za mną stęsknilas ?
T: Louis musisz cos wiedzieć. Gadałam z Simonem i...
Z: Chodźcie szybko na scene !
T: Nie ale...
L: Spokojnie będzie dobrze. Będe przy tobie.
Weszliśmy na scene. Slyszałam tylko oklaski, piski, krzyki, urywki naszych imion. Zaczeło sie Best Song Ever i nie miałam nawet czasu o niczym myśleć. Poźniej kolejne piosenki i kolejne.
Louis przez cały czas sie uśmiechał do mnie, jednak ja uśmiechałam sie do wszystkich żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Szczególnie, że ten koncert ogladal Simon. Nim się spostrzegłam był czas na You And I. Nie pogadałam z Louisem. i co teraz ? On pomyśli, że to wszystko na prawde a to bedzie udawane. Jak mu to powiedzieć ? Chłopaki zeszli ze sceny.
Zostałam tylko ja i Harry. Zaczęly lecieć nuty piosenki. Zaczeliśmy śpiewać. Na poczatku jakos miałam kontakt z fanami, ale pod koniec trzeba było trzeba bardziej sie zblizyć do Harry'ego. Kiedy był ostatni refren skierowałam sie w jego stronę i byli teraz naprzeciwko siebie. Zrozumiał chyba, że bez wzgledu na to, że nie porozmawiałam z Louisem musze to zrobić, a z Louisowi wszystko powiem po.
Ostatnie słowa piosenki spojrzałam w stronę przejścia do garderoby, stali tam wszyscy. Również Louis. Kiedy ja skończyłam śpiewać wyszeptałam "I'm sorry", a Louis patrzył na mnie ze zdziwieniem. Potem skierowałam głowę tam gdzie był Simon. Zobaczylam jego wzrok. Harry skończył spiewać. Spuściłam głowę, a potem wpilam sie w usta Harry'ego. Słyszałam okrzyki, oklaski. Szybko sie jednak od niego oderwałam i pędem wybiegłam ze sceny, bo musiałam znaleźć Louisa.
T: Gdzie Louis ?
N: W garderobie.
T: Widział ?
Blondyn pokiwał głową, wiec szybko skierowałam sie w tamtą stronę.
Czy Louis mi uwierzy ?
Jest rozdział :) wyszedł mi dłuugi, a to z okazji rocznicy tego bloga :D
Sama nie mogę uwierzyć, że to już rok go pisze. Strasznie szybko zleciało i nawet tego jakos nie poczułam :3
Chciałabym Wam bardzoooo podziękować, że jesteście tu ze mną <3
Krócej czy dłużej to nie ważne, ważne jest to że jesteście i czytacie go. To dla mnie dużo znaczy <33
I jak Wam sie podoba ten rozdział ? Mi podoba sie perspektywa Louisa <3 a Wam co najbardziej ? :D
Chciałam sie zapytać czy jest cos co powinno być więcej, nie wiem dialogów czy moze refleksji i przemyśleń ? Czy mam ogólnie coś zmnienić ?
Strasznie mi sie podoba zdjęcie ostatnie Hazzy *.* i Louis jest słodki z tą kartką <3
Czekam na Wasze opinie :D
Całuje i do następnego :*
Olcia Styles

piątek, 29 listopada 2013

Everything Is New To Me

                                                           Włącz : KLIK 
                                               Jak sie skończy to puść jeszcze raz ;)
                                                          ~~~~Ty~~~~
Siedziałam w kuchni czytając książkę, którą już przez miesiąc. Cóż nie miałam czasu czytac bo za dużo rzeczy dzialo sie w tym domu. Wreszcie chwila dla mnie. Właśnie kończyłam pierwszą stronę, kiedy ktoś wszedł do domu z wielkim trzaskiem. Przewróciłam oczami i odłożyłam dopiero co zaczętą lekturę. Oparłam sie o framugę drzwi, przyglądając sie tej sytuacji. Styles. Można sie było sie tego spodziewać. Kurtki nie powiesił i walną sie na kanape z naburmuszoną miną.
Westchnęłam i podeszłam do niego.
T: Uuuu a tobie co ? Ktoś dotknął twoich loczków ?
Zasmiałam sie lekko, ale on popatrzył na mnie dość groźnym wzrokiem, wiec sie opanowałam. Zwaliłam jego nogi z kanapy i rozsiadłam sie wygodnie.
T: Co sie takiego stało tam u Emily, że wróciłeś taki naburmuszony ?
H: Nie uwierzysz kto jest siostrą Emily. Perrie Edwards. Ta z Little Mix.
T: No i co z tego ?
H: Jest wredna ! Ledwo wszedłem do domu a ta na mnie naskoczyła, ze to ja święty Pan Styles, że wszystko wiem i jeszcze mi zarzuciła, że jej jakiej figurki zbiłem, bo ta przypadkiem na  mnie wpadła. No co za dziewczyna ! Wszędzie taka uśmiechnięta, a tu zobacz jaka diablica. Nie wytrzymałem i wróciłem tutaj
Chciałam już coś powiedzieć, ale on znowu zaczął swój monolog.
H: Ale ty sobie nie zdajesz sprawy jaka ona jest okropna dla mnie, do wszystkich sie uśmiechała pomagała, a mnie popychała i sie przez cały czas kłóciła, że to ma nie być tam, czemu tak niedelikatnie sie z tym obchodzisz. Mam nadzieje, że wiecej jej nie spotkam.
T: Harry mysle, że...
H: Radzę ci nie mieć z nia doczynienia, bo cie tak wnerwi jak mnie. Myślałem, ze jest zupełnie inna, a tu takie coś.
T: Skończ już ! Nie wiem o co ci chodzi. Jakby to ktoś był inny juz dawno byś zapomniał i byś sie tak nie pruł, a ty ciągle gadasz jaka ona jest okropna. Może ty ją lubisz albo odwrotnie.
H: Proszę cie ! Kto chciałby sie zwiazać z kimś takim jak ona ?
T: Jakim ?
Widziałam, że nie mógł znaleźć żadnego słowa, zeby ja określić. Co za człowiek ! Ja to facetów naprawde nie zrozumiem. Raz mówi, ze jest okropna a jak pytam na poważnie jaka ona jest to nic nie może powiedzieć. Typowe. I jeszcze jaki maja ciekawy podryw.
Jedni pokazuja ci laski, które są według nich takie świetne, a robią to tylko po to, abyś była zazdrosna i jeszcze nawet sie nimi nie interesują po prostu na nie trafiło. Potem dziewczyna sie godzinami zastanawia, czy on ją nadal lubi czy woli tamte. I myslisz o takim idiocie, który wymyśla takie świństwo, ale pomimo tego nadal sie w nim kochasz.
Drudzy często potrafią tylko gadać z toba przez sms-y gdyż nie maja odwagi pogadać tak na żywo, ale po prostu powiedziec jakiś komplement i znowu myślisz, gdyż piszac wysłyła ci całusy, a w realu nawet sie na ciebie boi spojrzeć. Takiego tez trudno zrozumieć. Coż trzeba sie pogodzić z tym, że nie tylko kobiety, ale też faceci mówią jedno a robią drugie. Na szczescie Harry nie stosuje takich metod.
Ale z drugiej strony co my byśmy bez nich zrobiły. Bez nich życie byloby nudne i puste.
Harry sie nadal zastanawiał nad swoją odpowiedzia, ale myślenie przerwał mu telefon. Przerwóciłam oczami i rozwaliłam sie na kanapie. Zaraz po tym Hazz zaczął krzyczeć, że on tam nie jedzie i tak dalej. Domyśliłam sie, ze chodzi o Perrie. Skończył i rzucił telefonem.
H: Jak on może mnie o to prosić ?! Ja tam do niej nie wróce. Nie ma mowy !
T: Harry ty weź sie uspokój ! Przecież ona cie nie zje i widać, ze ci sie spodobala, bo jak już mówiłam od razu byś ją olał. Perrie jest przeciez śliczna ma takie ładne włosy, szczupła, ma ładny głos. Więc w czym jest problem ?
Hazz spojrzał na mnie i mnie przytulił. Ja trochę zdziwiona poklepałam go lekko w plecy.
T: Za co to ?
H: Jakoś tak nie wiem. Zawsze umiesz mnie ogarnąć.
T: Tak to akurat prawda.
Harry czy ty jesteś zły za to, że teraz jestem z Louisem ?
Chłopak od razu zmienił minę, wyprostował sie i spojrzał mi w oczy.
H: Nie, ciesze się, że jesteś z nim. Wiedziałem, ze predzej czy poźniej i tak będziecie razem, wiec to nie było dla mnie wielkie zaskoczenie.
Uśmiechnal sie już i ja też od razu zmieniłam minę.
H: Miałaś racje, może to w koncu czas, żeby isc na przód i oprzytomnieć. Dobra ide z nią malować ten pokój. Księżniczka sobie zażyczyła kolor liliowy. Ludzie nie wierze, że tam jadę.
Wyminął mnie, wziął kurtke i zamknął już o wiele cisze drzwi.
Ulżyło mi. Myślałam, że bedzie gorzej, ale on odpuścił, wie, że jestem tylko Louisa. Myśle, że nawet dobrze sie wstrzeliliśmy w czasie. Ja jestem z Lou on coś tam z tą Perrie. Ciesze sie, że już wszystko wyjaśnione. Jednak moje uczucie do niego jeszcze chyba nie zgasło. Albo po postu nie chce zgasnąć. Kiedyś zapewne sama zrozumiem, to że jeżeli dalej go będe kochac odbije to się na moim zwiazku w Louisem.
Trzeba sie ogarnąć i wreszcie pojść do przodu. Tak jak to powiedział Harry.
Zostawmy za sobą przeszłość i skupmy się na teraźniejszości.
                                                              ~~~~Harry~~~~
Myślicie, że dobrze zrobiłem mówiąc, że to przeszłość ? To koniec, idźmy do przodu. Jak ja mogłem tak powiedzieć ? To nie prawda ja tak wcale nie myśle, ale wiem, że ona kocha Louisa i chce już z nim stworzyć szczęśliwy zwiazek, a ja bym tylko przeszkadzał.
Może to dobry czaas aby wreszcie pójść do przodu, zapomnieć o (T.I) i znaleźć szczescie gdzie indziej. Tak i tak właśnie zrobie.
Będę szukał panny idealniej. Taaa jakby jeszcze taka istniała. Zaś teraz trzeba iść do wrednej jędzy. Nie rozumiem czemu (T.I) myśli, że ją lubie. To nie prawda. Nic do niej nie czuje chyba, że złość, ta dziewczyna jest po prostu wkurzająca. Świeta Panna Edwards. Chyba chciałaby być taka.
Stanąłem przed drzwiami jej domu. Chyba będziemy sami bo Emily właśnie pojechala gdzieś z Niallem. O matko tylko Styles oddychaj i nie daj sie sprowokować. To tylko dziewczyna. Bedę dżentelmenem i obiecuje sobie, że nie będe jej wyzywać czy coś takiego. Bede miły, nawet jak ona dla mnie nie bedzię. Zapukałem lekko w drzwi, a one zostały natychmiast otworzone.
P: Emily wreszcie jesteś....
H: To nie Emily.
Uśmiechnąłem sie, choć to sprawiało mi troche trudność, gdyż nie lubiłem jej. Dziewczyna była ubrana na biało, a w zasadzie teraz pomalowana na fioletowo. Troche mnie to rozśmieszyło.
P: Co ty tu robisz ?
H: Niall poprosil mnie, żebym pomógł ci malowac pokój, bo on z Emily nie dadzą rady teraz, wiec jestem.
Dziewczyna z każdym moim słowem sie coraz szerzej usmiechała, ale potem znowu zmieniła sie w tą czarownice. O co jej chodzi ???
P: I co czekasz na oklaski ? Poradze sobie bez twojej pomocy.
H: Nie byłbym tego taki pewien.
Wszedłem do mieszkania, wymijajac dziewczynę i od razu skierowałem sie do jej pokoju. Dziewczyna nawet nie miała pojęcia jak sie za to zabrac. Jakas folia sie walała to podłodze, a z trzy wałki toneły w farbie. Patrzyłem na to z zażenowaniem, no ale. Rozłozyłem folie i wziąłem jeden z wałków i powoli rozprowadzałem liliowa farbe po białej ścianie. Czułem wzrok dziewczyny przez cały czas. I co ona będzie sobie stała a ja będe malował jej pokój ? Chyba coś sie jej pomyliło.
H: Pomożesz mi czy będziesz tak stała ?
Powiedziałem oschle, ale Perrie nic nie powiedziała tylko też wzieła za walek i malowała na tej samej ścianie co ja. Nie odzywalismy sie przez dłuższą chwile. Osobiście mi to pasowało, bo wolałem sie wogóle nie odzywac niż sie z nia kłócić.
P: Możesz malował dokładniej ?
Spojrzałem na nią z niedowierzaniem. Jaja sobie ze mnie robi ? Maluje lepiej od niej.
H: Możesz mi powiedziec jedną rzecz ? Czemu ciagle sie mnie czepiasz, albo krytykujesz to co robie czy mówie ?
Perrie puścila wałek na folie i skierowała do mnie swój wskazujący palec.
P: Bo uważasz sie za niewiadomo kogo. O jejku boski Harry Styles, Styles tamto, Styles siamto. Zesrać sie można. Myślisz, że jak przeleciałeś miliony dziewczyn to jesteś fajny ? Nie, nie jesteś !
H: Nie przeleciałem miliony dziewczyn ! Kurde za kogo ty sie masz, zeby mnie w ten sposób oceniać ? Co, które pisemko przeczytałaś ?! Chyba sama dobrze wiesz, że to co piszą to farmazony !
Wiesz co spadam stąd !
Poniosły mnie nerwy i też rzuciłem wałkiem w kat i wyszłem z pokoju. Nie spodziewalem sie, ale dziewczyna złapala mnie z reke, gdy chcialem otwierać drzwi. Spojrzała na mnie takim jakimś dziwnym wzrokiem, którego jeszcze u niej nie widziałem. Spuściła głowe i wyszeptała "przepraszam". Wytrzeszczyłem oczy, ale sie ogarnąłem i czekalem, bo może coś wiecej powie, albo coś. Spojrzała mi w oczy. Miała takie śliczne oczy.
P: Przepraszam, że cie uraziłam. Nie pomyślalam, troche mnie poniosło.
Westchnąłem i poszedłem znowu do jej pokoju. Styles odbija ci, że chcesz jej nadal pomagac.  Nie rozumiem sam siebie. Czy tak sie da ? Potem znów zająłem sie żmudna pracą.
P: Dalej jesteś z (T.I) ?
Tak niespodziewane pytanie. Zdziwiła mnie. Z resztą co ją to obchodzi ? Pewnie nie raz czytała o naszej udawanej parze.
H: To wszystko udawane. Kiedy faktycznie bylyśmy razem nie pisali o nas, zaś kiedy sie rozstaliśmy nasz menadżer kazał nam się spotykac. Bez sensu nie ?
Perrie pokiwała głową i zauważyłem lekki uśmiech na jej twarzy. Serio ? Cieszy ją to ? Znowu nie ogarniam. Poźniej było jeszcze dziwniej bo jakos normalnie rozmawialiśmy. Tak na luzie, dużo się o niej dowiedziałem. Gdy sie ją pozna wcale nie jest taka zła. Może źle ja oceniłem ?
Chociaz bądźmy szczerzy nie zachowywała sie wobec mnie na początku fair, wiec mogłem sobie o niej pomyśleć źle. Po kilku godzinach wreszcie skończyliśmy.
Dziewczyna powiedziała, że mnie odprowadzi, wiec wyszliśmy przed klatke. Było zimno, padał lekki śnieg, a na niebie pojawiły sie gwiazdy. Kiedy na nią spojrzałem wpatrywała sie w niebo tak samo jak ja. Jej blond włosy były rozwiewane przez lekki wiatr, a oczy mieniły sie Tak samo jak świecące nad nami gwiazdy.
Czemu ja tak pięknie opisywałem ? Sam nie wiem, spodobała mi sie... zaraz co ? Nie, nie spodobała mi sie to nie mozliwe. Harry uspoókj sie spędziłeś z nia cały dzień ale to przecież nić nie znaczy. Nie nic nie znaczy. Kurde znaczy Styles znaczy !
Dopiero teraz zauważyłem, że dziewczyna przyglada mi sie z uwagą.
P: No dobra nie zatrzymuje cię dobranoc Hazz.
Powiedziała do mnie Hazz. Jejku to słodkie. Chwila ona idzie i co zrobić ? Odwróciła sie jeszcze i uśmiechneła sie lekko.
P: I dziekuje za pomoc.
Ja nie wiedzac co robie zagrodziłem jej droge i wpiłem sie w jej usta. Były takie słodkie, a nasz pocałunek był taki subtelny, delikatny. Widać, że zdziwiła sie moim nagłym zachowaniem, no ale ja tez byłem zdziwiony. Myślicie, że ją lubie ? Ja sądze że bardzo, kręci mnie, jest śliczna i mądra. Tak samo kocha muzyke jak ja. Kiedy nasze wargi sie rozłączyly Perrie spojrzała mi w oczy i chyba nie wiedziała co powiedzieć. Uśmiechneła sie tylko, szeptem powiedziała miłych snów i odeszła.
H: Zadzwonie do ciebie.
Odrwróciła sie do mnie, pomachala i teraz na dobre poszła do klatki, a drzwi za nią zamknęły się. Wsiadlem do auta i siedziałem tam z 15 minut zanim ruszyłem.
Czyżby Harry Styles znów sie zakochał ?
Hej misie :)
W końcu dodałam rozdział, znowu brak czasu na pisanie :/
Jak Wam sie podoba ? W tym rozdziale skupiłam sie na Harrym bardziej, bo chciałam wiele rzeczy wyjaśnić i zaczac zupełnie coś innego a mam na myśli Perrie ;)
Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem <33
A i tak 5 grudnia to data gdzie zaczęłam pisać bloga, wiec (to chyba wypada czwartek) na 100% będzie nowy dłuugi rozdział <3 Sama nie mogę uwierzyć, że już rok pisze tego bloga :oo
Czekam na Wasze komentarze a propo tego rozdziału :D
Do następnego :3
Olcia Styles

środa, 13 listopada 2013

You're Sexy Animal

                                                         Włącz : Klik
                                                      ~~~~ Ty ~~~~
Godzina 00.03. Tylko ja, Louis i hałas fajerwerków. Oparta o ścianę domu, patrzyłam w oczy Louisa, który lustrował mnie wzrokiem. Zarumieniłam się, bo nie dość, że byłam bardzo skąpo ubrana to jeszcze chłopak napierał na mnie swoim ciałem. W  końcu złączył nas w zachłannym pocałunku. Jego ręce błądziły po moich plecach, zaś moje były powieszone na jego szyi.  Przerwaliśmy, aby złapać oddech. Wtem Louis schylił sie do moje ucha.
L: Wiesz, że wyglądasz kusząco w tej sukience.
Przygryzł mi płatek ucha, a mnie przeszdł dreszcz. W pewnym momencie zaczał mnie całować po szyi, tym samym moje nogi objęły go w pasie, a jego ręce znalazły sie na mojej pupie. Potem znów wrócił do moich ust i odrwacając nas, wszedł do pokoju. Postawił mnie na ziemi przed łóżkiem.
Moja sukienka upadła mi do kostek, pozostawiajac mnie w samej bieliźnie. Zrobiłam sie czerwona jak burak i sama z siebie zasłoniłam sobie twarz rękoma.
Usłyszałam cichy śmiech Louisa. Wziął moje dłonie, odsłaniajac moją twarz. Zauważyłam jego głupi uśmieszek, wiec wyswobodziłam swoje rece z jego.
T: I z czego sie tak śmiejesz ?
Zaczął sie przez to jeszcze bardziej śmiac. Założyłam ręce na piersi i usiadłam wyprostowana na łóżku.
T: Kurde Louis z czego sie tak śmiejesz ?!
Powiedziałam zdenerwowana. No najpierw mnie rozbiera a potem się smieje. Dureń...
W końcu usiadł koło ciebie i objął cię ramieniem. Przewróciłam oczami i zrzuciłam jego ręke.
L: Oj nie obrażaj sie po prostu troche rozśmieszyło mnie twoje zachowanie. A i w bieliźnie wyglądasz jeszcze lepiej niż w tej sukience.
T: Trochę ? Oj Louis opanuj sie.
L: No co ? To źle, że mnie potwornie kręcisz i teraz cię właśnie pragne ? Stęskniłem się.
T: Ja też sie stękniłam.
L: No to może...
Przybliżał już swoje usta do moich, jednak ja dłonia zasłoniłam mu usta.
T: Nie dzisiaj.
L: Uparta, lubię takie.
Udałam, ze niedosłyszałam jego dosć dziwnych przemyśleń, więc po prostu skierowałam sie do drzwi. On jednak kiedy już je otwierałam, objął mnie w pasie i oparł brode o moje ramię.
L: Słonko bardzo podobasz mi sie w tej stylizacji, ale nie chce żeby cię ktoś zobaczył w niej, wiec ubierz się.
Faktycznie spojrzałam i nie miałam na sobie sukienki. Westchnełam i poszłam po nią. Założyłam ją i złapałam chłopaka za ręke. Wyszliśmy do reszty. Wzięłam kurtke i stanęliśmy z resztą. Louis objął mnie ramieniem a ja sie w niego wtuliłam.
Kiedy już chyba cały Londyn wystrzelił ze wszystkich fajerwerków, reszta odwróciła sie w nasza stronę i tak przez pewien czas sie w nas wpatrywała. Spojrzałam na Lou a on na mnie.
Wtem wszyscy sie na nas rzucili. Słyszałam ciągle " no wreszcie się udało ". Strasznie chciało mi sie śmiać. Uchwyciłam wzrok Harry'ego. Uśmiechnęłam sie do niego promiennie, a on chyba też sie uśmiechnał.
Cieszyłam sie, że to zaakceptuje. Nie mogłam tylko dojrzeć Rose i Zayna. Gdzie oni są ?
Ktoś wyszedł z domu. Domyśliłam sie, że to właśnie oni i nie myliłam sie. Rose cieszyła sie jak głupia i rzuciła mi sie od razu na szyję. Nie zdążyłam nic powiedzieć, gdyż jej dłoń wylądowała przed moimi oczami, a na palcu ujrzałam śliczny pierścionek. Zaczęłyśmy piszczeć razem z Emily.
Nie mogłam uwierzyć że Zayn sie jej oświadczył. Pewnie tez o 12. To takie romantyczne.
Reszte nocy wykorzystaliśmy na tańce i jakieś wygłupy. Jeżeli o wygłupach mowa to sprawcami takich pomysłów był oczywiście Louis i Harry. Nie mam pojęcia co oni wyrabiali bo zbytnio nie zwaracałam na nich uwagi. Bardziej gadałyśmy i śmialyśmy sie z dziewczynami. Rose nie mogła pić, ale my z Emily sobie nie odmówiłyśmy. Ogólnie impreza trwała do 5. Wróciłam z pomocą Rose i Liama do pokoju. Louis już leżał, wiec starałam sie go nie obudzić. Położyłam sie koło niego i cmoknęłam go w usta. Jednak on sie obudził i ciągnął go dalej. Ja zdziwiona zaczełam go lekko odpychać ręką, bo nie miałam na nic siły a tym bardziej na całowanie. On nie dał tak łatwo za wygrana, wiec zablokował moje ręce na poduszce.
Oderwal sie troche ode mnie i położył na mnie.
L: Czekałem na ciebie.
Powiedział to takim seksownym głosem, że nawet nie stawiałam oporu. Może tez to przez alkohol, wypity podczas tej nocy. Dałam sie ponieść. Chciałam mu sie oddać dzisiejszej nocy, w zasadzie już był ranek ale mniejsza o to. Jego usta schodziły coraz niżej, jego koszulka już została przeze mnie ściągnięta. Moje opuszki palców dotykały jego świetnie wyrzeźbionej klatki. Zostały jeszcze tylko bokserki oraz moje majtki. Kiedy był już na moim podbrzuszu do naszego pokoju weszli Zayn z Rose. Szybko nakryłam sie kołdra po same uszy.
L: Kurwa co wy tutaj robicie ? Naprawde w tym domu nie ma prywatności.
R: Ups nie ten pokoj.
Wyszli szybko z zaczeli sie chichotac. Nie wytrzymam z nimi to już drugi raz jak w takich chwilach ktoś wchodzi. Założyłam szybko koszulke Louisa chowajac mój stanik do szafki nocnej.
L: No co ty robisz ? Nie chcesz dokończyć ?
Pogładziłam go po policzku i pokręciłam przecząco głową. Odwróciłam sie do niego plecami i skuliłam w kłębek. Objął mnie w pasie i usłyszałam jego głośne westchnięcie.
T: Nie obrażaj się na mnie. Kiedy indziej dokończymy.
Nie usłyszłałam odpowiedzi, tylko bardziej mnie przyciągnął do siebie.
                                                     ~~~~Harry~~~~
Wstałem po 12. Zobaczyłem Nialla i Emily w kuchni, wiec podeszłem do nich i się przywitałem. Nalałem sobie kawy i oparłem sie o blat.
N: Harry pomógłbyś w przeprowadzce, bo Emily ma już mieszkanie, wiec musze jej pomoc, a samemu mi długo zejdzie.
H: Jasne.
N: To zbieraj sie zaraz jedziemy. Za 15 minut czekamy przy samochodzie.
Chciałem cos powiedzieć, ale już wyszedł. Przecież ja wyglądam strasznie. Co on sobie wyobraża ? Po za tym czy on się źle nie czuje albo Emily. Z tego co pamiętam to też nieźle przyszaleli. Nie ważne. Po chwili wolnym krokiem przyszła zaspana (T.I). W koszulce Louisa, spodenek nie miała tylko majtki i chyba jeszcze stanika nie miała. Nie to, że sie jakoś przyglądałem. Tylko jakoś tak.... Dobra Styles idioto ogarnij się !
T: Dzień dobry, jak sie spało ?
Uśmiechneła się promiennie, ale zaraz sie zaróżowiła. Czemu ? Bo sie ciągle na nią patrze. Styles ty ciagle sie na nią patrzysz ! Wreszcie sie opanowałem i wróciłem na ziemię.
H: Dobrze, choć trochę sie nie wyspałem, a ty ? Wyspałaś się ?
Teraz ona się chyba zawiesiła, bo też nic nie mówiła a wpatrywała sie we mnie tak samo jak ja w nią wczesniej. No cóż moja klata jest boska ! Samouwielbienie, ale cóż klate mam serio świetną.
Zaraz przyszedł Louis i objął ją w talii, a do mnie się uśmiechnął. Ja poszedlem z kuchni, ale jeszcze raz sie odwróciłem. Louis pocałował ją w policzek, a ona sie uśmiechnęła. Odwróciła lekko głowę i spojrzała na mnie. Jej uśmiech nie schodziłz twarzy, ale troche zbladł, kiedy moja reakcja była bardziej smutna niż szczesliwa, a chciałem, żeby bylo odwrotnie....
                                                     ~~~~Ty~~~~
Chyba musze porozmawiac z Harry'm. Wydawało mi sie wczoraj, że był szczęśliwy, że jestem z Louisem. Teraz jego reakcja mówiła coś innego. Nie wiem co sobie pomyślał kiedy sie tak na niego patrzyłam wczesniej, ale to tylko dlatego, że sie zamyśliłam i próbowałam go rozgryźć.
Chyba faktycznie jest nam potrzebna rozmowa.
                                                     ~~~~Harry~~~~
Jedziemy do domu Emily. Ma tego tyle, ze chyba w ciągu tygodnia sie nie rozpakuje. My mieliśmy tylko jej to wszystko poprzenosić. Jechaliśmy tylko z 10 minut. To dobrze, że tak blisko mieszka to Niall nie będzie jęczał, że mieszka od niego za daleko.
Zaprowadziła  nas do mieszkania na drugim piętrze. Dochodziły z niego jakies krzyki. Zrobiłem wielkie oczy.
E: Spokojnie to pewnie moja siostra.
H: To będziecie mieszkać razem czy ona też pomaga ?
E: Razem.
Weszliśmy do niego. Był dość ładnie urzadzony, pomijając pudła i reszte niepotrzebnych rzeczy. Z któregoś pokoju znowu usłyszałem krzyk. Co ona tam wyprawia ? Skierowałem sie do tego pokoju. Stała tam śliczna w bardzo jasnych blond włosach. Na poczatku jej nie poznałem, bo stała tyłem, jednak po pewnej chwili się odwróciła. To była Perrie Edwards. Ta z Little Mix ? Tak no chyba sie nie pomylilem. Dziewczyna stała na srodku pokoju z jakiś obrazem w ramce. Oblukała mnie od góry do dołu i podparła sie o jeden bok.
P: A ty to kto pomijajac, że jesteś ty tym sławnym Stylesem i co tu robisz ?
Troche nie za bardzo zrozumiałem jej zdanie, jej i w ogóle. A co skoro jestem sławny to nie mogę być fajny ? Patrzy na mnie jak jakaś królowa.
H: Jestem Harry, a ty to pewnie znana na cały swiat Perrie Edwards, która ma niby najpiękniejszy głos kobiecy na całej planecie. Gdzie twoje równie fantastyczne koleżanki ?
Dziewczyna uśmiechneła sie "władczo" i odłożyła obraz na łóżko i znowu stanęła na środku pokoju, ale tym razem założyła ręce na piersi.
P: Mogłabym o to samo sie zapytać ciebie panie Wszystko-wiedzący-Styles. Co tu robisz ?
H: Pomagam dziewczynie mojego kupla, pani Chciałaby-wszystko-wiedzieć-Edwards.
Perrie chciała coś powiedziec, ale weszła do pokoju Emily. Przynajmnej skończyła tą spine
E: O widze, że już sie poznaliście, no to super. Perrie chodź powiesz mi czy takie ustawienie ci odpowiada.
Emily wyszła, a Edwards wyminęła mnie popychajac mnie trochę ramieniem na ścianę. Czy ona się dobrze czuje ? Nawet mnie nie zna a już sie do mnie sadzi, jakby była nie wiadomo kim. Odwróciłem się, ale wpadłem właśnie na nią, a pudło spadło.
P: Idioto zobacz co narobiłeś ! Jak coś sie zbiło to cię uduszę !
H: To nie moja wina, korytarz jest szeroki nie musiałas iść prosto na mnie ! Po za tym miałaś iść coś zobaczyć, a nie nieść jakieś pudła.
P: Styles to chyba normalne, że milion rzeczy przenosi sie w tą i z powrotem podczas przeprowadzki nie ?! I nie zmieniaj tematu, lepiej mi pomóż ! Już chciałem podnieść pudło, a ta znowu na mnie naskoczyła.
P: Och ja to zrobię. Po co tu w ogóle przyjechałes niezdaro, zeby mi tutaj wszytko psuć ?! Lepiej idź, bo Niall nie może czegoś przenieść. Też drugi święty mężczyna.
H: Ciekawe czemu nie przywiozłaś swoich koleżanek. Co, może chca wreszcie od ciebie odpocząć, bo kto by wytrzymał z taką damą, której nic nie pasuje ?! Powiem ci, że nikt ! Odszedłem odwracajac sie na pięcie.
P: Jeszcze sie okaże Styles.
Powiedziała to cicho i chyba nawet nie wiedziała, że to usłyszałem. Nie ogarniam jej. Za kogo ona sie uważa ? Przecież nic nie zrobiłem, a tam nic sie raczej nie stłukło, wiec po co taka lalusia sie pruje ?
Chyba nigdy nie móglbym być z kimś takim jak ona !
Jest rozdział :) Można powiedziec, że wreszcie XD
Przepraszam, że tak poźno, ale nie miałam czasu, kiedy go napisać :(
Jak Wam sie podoba ? :) Nie wiem jakoś tak go średnio widze XD
Jest nowa postać Perrie. I chciałabym dodać, że ona nigdy nie była zwiazana z Zaynem. Tak jakby co xd na razie zna ją tylko Niall i Harry :)
Chciałabym bardzo podziekować za komentarze pod ostatnim postem <33
Piszcie co myślicie o tym rozdziale <3
Całuje :*
Olcia Styles


czwartek, 31 października 2013

Caught Up In Your Smile

                                  Rozdział dla Elizabeth.x <3 Twoje oczekiane kiss :) 
                                     I dziękuje bardzo, ze tyle na niego czekałaś <3
                                                Włącz : Klik
                                              ~~~~Ty~~~~
Dzień Gwiazdki. Choinka już ubrana, dom przystrojony. Krzątam sie w kuchni razem z Rose, aby chociaż zrobić połowę dań. Ona jeszcze nie powiedziała Zaynowi. Obiecała to zrobić dzisiaj. Widzę, że trzęsą jej sie ręce kiedy coś robi. Denerwuje sie to pewne. Nie chce, żeby Zayn ją zostawil, jednak ja wątpie w to, że nie bedzie chciał mieć tego dziecka. Przeciez kocha Rose i nie da rady jej zostawić tym bardziej, że nosi jego dziecko. W pewnym momencie przyszedł Zayn i od razu objął Rose w talii i przy okazji całujac ją w szyję.
Z: (T.I) jak sie czujesz ? I dlaczego ty stoisz, wiesz, że sie nie powinno tyle stać, powinnaś siedzieć na krześle. Proszę.
Podsunął mi krzesło, a ja posłusznie usiadłam, jednak patrzyłam na niego dość dziwnie.
Z: Harry powinien o ciebie bardziej dbać, a właśnie Harry ! Harry !
Brunet przyszedł opierając sie o framugę drzwi i założył ręce na piersi.
Z: Powinieneś bardziej dbać o matkę twojego dziecka, zainteresuj sie nią trochę co ? Ojcostwo to nie jest taka prosta sprawa, po mimo, że jeszcze dziecko sie nie urodziło to by wypadało zając sie (T.I).
Harry popatrzył sie na mnie a potem na Rose i westchnął. Podszedl do mnie i uklęknął przede mną.
H: Pozwól, że teraz ja to pokroje a ty idź odpocznij skarbie.
Pocałowal mnie w policzek a ja przewróciłam oczami i odeszłam od mojego stanowiska pracy
T: Ok ale Rose idzie ze mną. Zayn dokończ za Rose.
Wzięłam Rose za ręke i wyprowadziłam z kuchni.
T: Musimy szybko skończyć tą szopke, bo to sie jeszcze gorzej skończy niz przypuszczasz.
H: Zgadzam się, nie chce mi się kroić cebuli.
Przyszedł do nas a mnie objął w talii. Wyswobodziłam sie z uścisku i stanęłam przed nim.
T: Co ty robisz ?
H: No co wczuwam sie w rolę.
T: Udajemy przed Zaynem, po za tym już niedługo nie bedziemy musieli.
Wtedy wymownie spojrzałam na Rose, która zaraz potem pędem pobiegła do łazienki. Wiadomo dlaczego.
W pewnym momencie drzwi sie otworzyły, a w nich piękna brunetka, a za nią Niall z walizkami.
N: (T.I), Harry !
Podbiegł do nas i sie z nami przywitał, potem przyszedł Zayn.
N: Poznajcie Emily moją dziewczynę.
Uśmiechnęłam sie przyjaźnie i to samo zrobiła Emily. Uścisnełyśmy dłonie. Potem trochę porozmawiałyśmy, jak to dziewczyny maja w zwyczaju. Te nasze troche zeszło aż do 17, wiec postanowiłyśmy juz sie szybować do kolacji. W kuchni złapałam Nialla. Od razu rzuciłam mu sie na szyję.
T: Tak sie cieszę, że sobie kogoś znalazłeś. A pamiętasz jak przed wyjazdem mówiłes mi, że nie masz szczęścia do dziewczyn ?
N: Tak pamiętam. Mam nadzieje, ze z Emily mi wyjdzie, ona jest taka sliczna, inteligentna, miła...
T: Dobra, dobra i co tutaj będzie z nami mieszkała ?
N: Nie, ma juz mieszkanie niedaleko nas, wiec bedzie dobrze. Lepiej sie nie śpieszyć.
Uśmiechnęłam sie do niego, a potem poszliśmy do salonu, żeby zacząć już Wigilię. Po dzieleniu sie opłatkiem i prezentach pod choinka, zaczelismy jeść. Atmosfera była niesamowita wszyscy radośni i tacy szczęśliwi, nawet Rose sie już rozluźniła, może zapomniała, że zaraz bedzie musiała wyznać prawde.
Potem posprzątalismy i wszyscy zaczęliśmy oglądać jakiś świąteczny film. W połowie niego zaczełam sturchać Rose. "Będzie dobrze" powiedziałam jej na ucho i sie uśmiechnęłam. Dziewczyna dotknęła brzucha, głeboko westchnęła i wstała zasłaniajac nam telewizor. Wzięła głeboki oddech.
R: Ja wam musze cos powiedzieć, znaczy coś poprawić i powiedzieć prawde. To nie (T.I) jest w ciąży i nawet nie jest z Harry'm tak jak myślałeś Zayn. To ja jestem w ciąży. Z tobą.
Zayn patrzyl na nią z wytrzeszczonymi oczami. Balam sie jego reakcji, balam sie ze Rose sie zalamie jak Zayn tego nie zaakceptuje. On wstal i podszedl do niej.
Z: Oklamalas mnie. Czemu mi nie powiedziałaś od razu, ze jestes w ciąży, tylko znowu mieszasz w to naszych przyjaciół ?
R: Zayn ja sie balam, ze ty nie będziesz chciał tego dziecka i tak na szybko wymyśliłam..
Z: Nie tlumacz sie i wiesz co mialas racje nie chce tego dziecka. Ja nie jestem gotowy na bycie ojcem. Nie to nie możliwe ja nie dam rady.
Uciekl szybko na gore zostawiając zaplakana Rose. Zachowanie Zayna mnie kompletnie zaskoczyło. Nie sądziłam, ze może tak zareagować, byłam pewna, że Rose po prostu to bardzo ubarwnia. Jednak stało sie on musi to przyjać to na klatę. Nie mogę pozwolić, że teraz takie sceny odstawiał. Nie pozwolę na to. Emily szybko podeszła do niej i próbowała ją uspokoić. Niall z Harry'm już sie szykowali aby pojść do Zayna, jednak zagrodziłam im ręką.
T: Ja do niego pójde, wy na razie postarajcie sie uspokoić Rose. Pobiegłam pędem na góre. Weszłam do ich sypialni. Drzwi balkonowe były otwarte, więc udałam sie na balkon. Zayn opierał sie o barierkę, przy okazji paląc papierosa. Stanęłam w tej samej pozycji co on, patrząc sie w przesteń.
T: Czemu ty jej to robisz ?
Długo nie odpowiadał. Nie chciałam zbyt naciskać, bo wiadomosc,że sie zostanie ojcem jest dość przerażająca z jednej strony, ale jednak z drugiej może to być coś dla niego wspaniałego.
Wiedziałam, że mi nie odpowie. Miałam już zacząć dalej mówic, jednak on zaczął.
Z: Nie rozumiem czemu mi o tym nie powiedziała od razu. Wiem miała prawo sie bać, ale...
T: Ona nie chciała tego co zrobileś przed chwilą. I weź sie wreszcie w garść, bo za dziewieć miesięcy będziesz ojcem. Wyrwałam tego papierosa z jego palców i wyrzuciłam za balkon. Zaśmiał sie pod nosem i pokręcił głową.
Z: Ale nikt nie rozumie, że ja nie chce tego dziecka.
T: Słuchaj ja w to nie wierze, powiedz może o co naprawde chodzi, a nie kryjesz sie za tym, że go nie chcesz.
Westchnął głęboko i spojrzał sie na Londyn.
Z: Nie nadaje sie na ojca. Ja zgrywam takiego dojrzalego, rozwaznego, spokojnego. Tak naprawde taki nie jestem. Nie bede potraił wychować go na takiego człowieka gdyż sam taki nie jestem i ja sie nie zmienie. Nie chce go nieszczyc ani łudzić Rose.
Ja ją naprawde kocham i kocham je nawet jak go teraz nie znam, ale ja nie zasługuje ani na nia, ani na to dziecko, które zasluguje na ojca przeciwnego do mnie. Nie będe nawet potrafił sie nim zajać.
Przytuliłam go mocno do siebie.
T: Przecież wam pomożemy. Wszyscy się nim zajmiemy. A uwierz to dziecko lepiej nie mogło trafić. Bedzie miało dwoje kochajacych sie rodziców, a o reszte sie nie martw, co będzie to będzie, a teraz idź do Rose, bo ona sie tam przez ciebie załamie.
Spojrzał na mnie z uśmiechem a potem znowu przytulił mocno. Myślałam, ze mnie zaraz udusi.
T: No idź wreszcie do niej.
Uśmiechnęłam sie i popchnełam go w stronę drzwi. Westchnełam głęboko. Czemu jest tak, że ja wszystkim potrafie pomóc, doradzić, a sobie nie potrafię ? Zawsze sie męcze z moim problemem, po mimo, że rozwiązuje innych i to nawet czasem trudniejsze i bardziej skomplikowane od moich.
Próbuje sama sie z nimi uporać, ale nie potrafię. Szukam wsparcia, może innego sposobu, jednak i tak jest zawsze nie tak jak chce, ciągle mi coś stoi na przeszkodzie do mojego szczęścia. I dlaczego ? Czemu ja nie mam tak łatwo jak nie którzy ? Czemu musialam sie zakochać w dwóch chłopakach na raz ? Dlaczego jeden z nich własnie jest tyle kilometrów ode mnie ?
Czemu go nie mogę teraz zobaczyć ? Jego pięknych oczu, którym nigdy sie nie mogłam oprzeć, pięknego uśmiechu, który rozchmurzy nawet  mój najgorszy dzień, poczuć jego ciepła oraz jego ramion obejmujacych mnie tak, że wiem że nic mi sie nie stanie. To sie nazywa tęsknota prawda ?
Zeszłam na dół do reszty. Zayn właśnie mocno przytulał nadal jeszcze roztrzesioną Rose. Posłałam im usmiech z wejscia do salonu. Oparłam sie o framugę drzwi, zapatrzona w tą scenę. Jednak w pewnym momencie wszyskie spojrzenia wylądowaly na mnie, a raczej jakby za mnie. Poczułam czyjeś ramiona, które objęły mnie w talii. Przerażona odwróciłam sie.
Moje zaskoczenie, to co wtedy czułam jakby nie do opisania. Mój zachwyt, ale jednocześnie wielkie zdziwienie, pomieszane ze strachem. W koncu wrócił, czuje jego zapach, którego mi tak brakowało, lecz miał przyjechac później czemu teraz ? A jeżeli wie o tej ciąży ? Myśli, ze to ja będe mieć dziecko ? Tak wiele uczuć w tym momencie drzemało we mnie, pytanie, któremu najpierw uda sie dostać na zewnątrz. Ten dzien tak bardzo oczekiwany.
Czułeś kiedyś taka tesknotę za osobą, która jest od ciebie tak daleko i nie mozesz nic na to poradzić ? Nie możesz jej widziec, czasem nawet nie udaje sie wam porozmawiać. I czekasz na ten jedyny dzien, kiedy wreszcie ja spotkasz. Twoja radość sięgają zenitu, moment kiedy wiesz, ze zaraz sie z nią zobaczysz, nie potrafisz usiedziec w miejscu.
I wreszcie ja widzisz. W całej okazalości. Usmiech, oczy, wszystkie chwilę sie wtedy przypominaja z tą osobą. Nie potrafisz byc poważna, gdyż na twojej twarzy ciagle towarzyszy uśmiech, może od tak dawna oczekiwany. Niesamowity moment, który sie pamieta całe życie.Serce bije szybciej, rece sie pocą, cała w środku buzujesz i nie potrafisz tego powstrzymać. Jesteś za słaba, aby powstrzymać to uczucie. To nie od ciebie zalezy tylko od twojego serca, które w tym momencie bije jak szalony i to tylko na widok jednej, tej jedynej osoby, o której się ciągle myśli i nie mozna przestać.
Moje ręce, jakby samoistnie rzucily sie na jego szyje, przez to nasze ciała stykały się. Objął mnie mocno, może, żebym nie uciekła. Jednak nie miałam nawet takiego zamiaru. Czułam sie bezpieczna i szczęśliwa.
L: Chyba musimy porozmawiać.
Pierwsze jego słowa po przyjeździe mnie zupełnie zdziwiły. Spojrzałam ze zdziwieniem na niego. Jego oczy powędrowały na mój brzuch. Czyli juz któryś do niego dzwonił z informacją, że niby jestem w ciąży ? No pięknie, co za idioci. Przewróciłam oczami.
T: Nie jestem w ciąży, tylko Rose. Pokazałam mu parę obejmujacych sie fotelu.
L: Niall mówil, że to ty i to z Harry'm.
Spojrzałam na blondyna piorunujacym wzrokiem, a on sie zaczerwienił i schował za swoją dziewczynę. Podszedł do nas Hazza i położył ręke na ramieniu Louisa.
H; Ona nie jest w ciąży, a między nami do niczego nie doszło, wiec możesz być spokojny.
Uśmiechnełam sie jeszcze szerzej niż wcześniej, a Louis zrobił to samo.
L: Czyli co gratuluje stary.
Skierował te słowa do Zayna podszedł do niego i go uściskał tak samo Rose, a potem zapoznał się z Emily.
H: Bardzo szczęśliwa ?
Szepnął mi do ucha Hazza, az na mojej skórze pojawiła sie gęsia skórka. Uśmiechnełam sie szeroko.
Nie potrafiłam wtedy okreslić mojego zachwytu, szczęścia.
                                                   ~~~~Sylwester~~~~
Stałam na balkonie, opierajac sie o barierkę. Po mimo, że byłam tylko w tej sukience, kótrą kupowałam z Harry'm, nie było mi zimno. Została jeszcze minuta do nowego roku. Zastanawiałam sie jaki bedzie nastepny rok. Tak samo zwariowany jak ten ?
Wtem poczułam czyjaś dłoń na mojej. Odwróciłam głowę, a tam stał Louis. Jeszcze bardziej seksowny niż zwykle. Czarny t-shirt z nadrukiem opięty na jego klatce i do tego czarne rurki.
L: Czemu jesteś tu sama ?
T: Jakos tak, stąd lepiej będzie widac fajerwerki.
Zaczęło sie odliczanie : 10, 9, 8, 7, 6, 5. Wtedy Louis odwrócił mnie w jego stronę i ujał moją twarz. 4, 3, 2, 1. Jego usta musnęły moje to było takie niesamowite. Naokoło nas pełno fajerwerek, a my bylismy złączeni w pocalunku. Zawsze o takim marzyłam. Oparł swoje czoło o moje, patrzac mi w oczy.
L: Kocham Cię.
Uśmiechnelam sie do niego, kladąc moją dłoń na jego policzek.
T: Ja Ciebie też.
Znowu wpil sie w moje usta. Nie potrafiliśmy skończyć. Byłam oparta o ścianę domu, a Louis jeździł swoją ręką po mojej talii. Tak mi go brakowało. Nie mogłam lepiej wyobrazic sobie tej chwili.
Jest rozdział <3
I jak Wam sie podoba ? :D Przepraszam za tamtą pomyłke, jakas wczoraj zakrecona byłam :p
Szczerze ? Jest to mój ulubiony rozdział <3 Najbardziej chyba podoba mi sie ten pocałunek, i wcześniejsze rozmyślania i przeżycia głównej bohaterki. 
Moge się przyznac, ze to z tęsknotą jest w moim przypadku osobiste...
Jak widzicie wszystko sie układa :3
A i szczególnie puście muzyke jak sa te rozmyslania naprawde :D
Dziękuje za komentarze <3 I piszcie co myslicie o tym :)
Całuje i do następnego :>
Olcia Styles

piątek, 25 października 2013

I'm Trying Understand You

                                                        Włącz : Klik
                                                  ~~~~Zayn~~~~
Wieczorem siedziałem z Rose w naszym pokoju i oglądalismy jakiś film na laptopie. Leżeliśmy obok siebie, ja obejmowałem ją ramieniem, zaś ona wtulona była w moją klatkę. Było idealnie, nic nie mogło tego popsuć.
Kiedy film sie skończył, poszedłem do łazienki. I pierwsze co mi sie rzuciło w oczy to coś leżące na wannie. Podchodzac blizej zauważyłem, że to test ciążowy ? Ale skąd on by sie tu wziął ? Na teście zauważyłem dwie kreski. Czyżby był Rose ? Rose jest w ciąży ?! O nie nie teraz. Nie jestem gotowy na dziecko w ogóle to musi być sen. Wyszedłem z łazienki szybko, zapominajac po co do niej poszedłem. Podeszłem do Rose, która stała przy szafie szukajac piżamy.
Z: Rose co to ma być ?
Odwróciła sie w moją stronę a ja wyciągnąłem do niej ręke z testem. Popatrzyła na mnie wystraszonym wzrokiem, nie wiedząc co powiedzieć.
Wzięła ode mnie go i zobaczyła wynik. Jej ręka momentalnie wylądowała na jej ustach, a test wypadł jej z ręki. Cała pobladła.
Z: Rose co ci jest ? Kogo to test ?
Usiadła na fotelu trzymajac sie za głowę. Podszedłem do niej i uklęknąłem przed nią.
Z: Powiesz mi wreszcie ?
Podniosła głowę i spojrzała mi w oczy.
R: To nie jest mój test. To (T.I). Jest w ciąży z Harry'm.
Wytrzeszczyłem oczy, ale jednocześnie w głębi serca bardzo sie ucieszyłem, że to nie nasze dziecko.
Przytuliłem ją mocno, lecz czułem kropelki łez mojej dziewczyny na koszulce.
Z: Czemu płaczesz ?
Nic nie odpowiedziała tylko wyszła bez słowa z pokoju.
                                                       ~~~~Ty~~~~
Siedziałam w pokoju, próbując może jeszcze cos zagrać lub skomponować. Nie mogłam sie jednak skupić. Po prostu jak zamykałam oczy widziałam Louisa. Ciekawe czy nadal jest z El... Czasami dzwoni, ale nie odbieram, nie chce rozmawiać. Jak przyjedzie to pogadamy, teraz nawet nie ma o czym.
W pewnym momencie do pokoju weszła zapłakana Rose, która od razu rzuciła mi sie na szyje i zaczęła szlochać.
T: Co się stało ?
R: Jestem w ciąży rozumiesz ? Zayn zobaczył test, który zoastawiłam wtedy na wannie i kompletnie o nim zapomniałam.
Znowu zaniosła się płaczem i od czasu do czasu smarkała w chusteczce. Usiadla na łóżku a ja naprzeciwko jej.
T: A co Zayn na to ? Jak to przyjął ?
R: Nijak, bo powiedzialam, że to twój test i... że jesteś w ciąży z Harry'm.
Wstałam z łóżka, wytrzeszczajac na nią oczy.
T: Co zrobiłaś ?! Pojebało cię ?! Czemu mu nie powiedziałaś, że to twoje dziecko i dlaczego mnie w to wciągnelas i przy okazji Harry'ego ?!
R: Nie krzycz na mnie ! Zayn nie chce i nie bedzie chciał tego dziecka, musiałam tez sie oswoić z tym wszystkim, wcale nie jest mi łatwo, szczególnie, że za jakieś 9 miesięcy będe mamą !
Szybko to wymyśliłam, a z Harry'm bo musiałam z kimś prawda ? Naprawde ja cie przepraszam, że to powiedziałam, jak będe gotowa to mu powiem obiecuje.
T: Rose czy ty siebie słyszysz ?! Czyli co powiesz mu w dniu porodu, czy kiedy ? Nie che miec nic wspolnego z ta akcją. Masz zaraz iść do Zayna i mu wszystko wyjaśnić.
R: Nie mogę ile mam razy powtarzać, że on nie chce miec dziecka. Nie raz gadał ja jakieś dzieci jakie to one hałaśliwe i, że sam by teraz na pewno nie chciał dzieci, wiec jak ja mu mam teraz to powiedzieć ?
Ponownie zalała sie łzami, a ja nie wiedzialam co robić. Z jednej strony mi było jej żal, bo jednak ciąża w tym wieku jeszcze ta sytuaja z Zaynem, ale jednak teraz on myśli, ze jestem w ciąży, a jak powie coś Harry'emu ?
Objęłam ją ramieniem i gładziłam po głowie. I co teraz mamy zrobić ? Powiedzieć i tak będzie trzeba Zaynowi, pytanie jak to przyjmie....
T: Sluchaj powiesz mu za kilka dni ok ? Przecież za dwa dni Gwiazda może mu wtedy powiesz o swoim prezencie świątecznym ? A Zayn cię bardzo kocha i kiedyś sie przyzwyczai do roli taty. Prosze nie płacz. Chodź może do chłopaków i miejmy nadzieje, że Zayn jeszcze nic nie wspomniał Harry'emu.
                                                        ~~~~Harry~~~~
Przysypiałem lekko na kanapie w salonie. Nagle ktoś na niej usiadł zrzucajac moje nogi na podłogę.
Z: Co tam u ciebie Harry ? Nie chciałbyś sie czymś pochwalić ?
Wstałem do pozycji siedzacej, spojrzałem na niego jak na głupka i westchnałem lekko.
Z: No mów nie krepuj sie, ja już wiem o wszystkim, reszta też z wyjątkiem Louisa, bo do niego nie mogłem sie dodzwonić.
H: Kurde Zayn o czym ty do mnie mówisz ? Jest przed 23 i serio chce mi sie spać, a ty mi zawracasz głowę jakimis głupotami.
Z: Wow jak na kogoś, kto za 9 miesięcy będzie ojcem zachowujesz sie całkiem normalnie.
H: Jakim ojcem ? Jak to jest twój jakiś żart to serio nie chce mi sie śmiać a ni udawać że mnie to śmieszy.
Z: Harry, Harry nie udawaj głupka, przecież (T.I) jest w ciąży. Będziecie mieli dziecko, przed chwilą znalazłem test i Rose wszystko wyjaśniła. Gratulacje stary.
Uścisnął mi dłoń i przytulił sie do mnie.
Byłem w szoku. W ogóle o co chodzi. Może serio to jego kolejny nie śmieszny żart. Chociaż mówi jakos normalnie.
Z: Harry nie cieszysz się ?
W tym momencie w drzwiach stanęła Rose z (T.I).
T: O nie.
Rose zaczęła płakać, a Zayn szybko do niej podbiegł i usiadł z nia na sofie i zaczął mówić. Ja natomiast podeszłem do (T.I). Złapała mnie za ręke, złączajac nasze palce i pociągnęła mnie na górę.
                                                   ~~~~~Ty~~~~
Czy wszyscy muszą wszystko komplikować ? A potem wychodzą z tego jakieś dziwne rzeczy. Rozumiem w pewnym stopniu Rose, ale jednak żeby zabawiac sie kosztem moim, Harry'ego, a tym bardziej Zayna. Kłamstwo nie popłaca, doświadczyłam tego już nie jeden raz, a skutek był zawsze taki sam, a potem jeszcze ta druga osoba przestaje ci ufać, bo nie wie, czy mówisz prawde czy kłamiesz.
Weszliśmy do mojego pokoju i zamknęłam szybko drzwi. Harry stał na środku pokoju, trzymajac ręce w kieszeni. Wygladał tak uroczo w świetle księżyca. Podeszłam do niego i rzuciłam mu sie na szyje i powiedziałam mu na ucho.
T: Nie jestem w ciąży.
On wyswobodził sie z mojego uscisku i objął mnie w talii. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej.
H: Nie jestes ? To o czym mówił Zayn ?
T: To Rose jest w ciąży, wymyśliła to bo jes pewna, że Zayn nie zaakceptuje jej ciąży. Spokojnie nie jestem w ciąży, a ani nic, wiec możesz być spokojny.
Zauważyłam na jego twarzy blady uśmiech, jednak oczekiwałam innej reakcji. Myślałam, że ta wiadomośc jest bardziej weselsza niż to co powiedział Zayn. Odszedł ode mnie i usiadł na łóżku, jednak po tym położył sie na nim, a ręce mial pod głową. Oczy były zwrócone w strone sufitu.
Nic nie powiedziałam tylko położyłam sie koło niego.
T: Co ci jest ? To chyba dobrze, że nie jestem w ciąży prawda ?
Westchnął ciężko, a ja podparłam sie rękami i teraz widziałam jego cała twarz.
T: Harry ? Prawda ?
H: Nie wiem, ale chciałbym, żeby to kiedyś była prawda.
Zamurowało mnie. W zasadzie to nie wiedziałam co powiedzieć. Spojrzał mi w oczy, a potem znowu wpatrywał sie w sufit.
H: Spokojnie, przecież wiem, że między nami jest tylko przyjaźń, że nigdy nie bedziemy razem i tyle.
Zaczęło mi sie robić smutno. Ranię go. Przez cały czas sądziłam, że to tylko on mnie rani, jednak to działa widocznie w dwie strony. Jaka ja jestem głupia. Po prostu on chce być ze mną, a ja go ciągle odpycham, tylko ja nie wiem czy bym mogła to ciągnac jeszcze raz, czy spróbować, a co z Lou ?
Nie mogę wybierać i chyba nie potrafie.
T: Nie chce ci robić nadziei. Ty wiesz, że jest jeszcze Lou i teraz dopiero zrozumiałam, że przez to że cię odrzucam przy okazji ranię cię tym. Przepraszam jestem głupia i niszcze wszystko. Gdybym sie tu nie zjawila nic by sie takiego nie działo, nie byłoby rożnych konfliktów.
H: Jak nie przestaniesz tak gadać to cię zrzuce z tego łóżka. Gdybyśmy sie nie spotkali nie spotkałbym takiej cudownej dziewczyny jak ty, Rose nie byłaby z Zayn'em, a Lou dalej byłby z ta idiotką Eleanor. Same plusy.
T: A ja nie spotkałabym ciebie, Louisa, chłopaków, nie nagralibyśmy razem płyty, ale są jeszcze minusy.
H: W tym momencie mnie one nie interesuja.
Uśmiechnęłam sie szeroko a on zrobił to samo. Nachyliłam sie nad nim i dałam mu buziaka w policzek i ułożyłam głowę na jego klatce, a on objął mnie ramieniem.
T: Dobranoc.
W ten sposób zasnęłam.
                                                      ~~~~Louis~~~~
E: Kiedy wyjeżdzasz ?
L: Za trzy dni.
Powiedziałem i w tym momencie zadzwonił telefon. Uratował mnie przynajmniej od Eleanor.
L: Halo ?
N: Hej Louis. Wiesz juz o nowej nowinie z Londynu ? A konkretniej z naszego domu ?
L: Niee, chociaż dzwonił Zayn, ale nie odebrałem, bo byłem zajęty. A o co chodzi ?
N: Emmm może wcale nie powinienem ci tego mówić.
L: Niall mów, skoro już dzwonisz to przynajmniej powiedz po co.
N: No dobra no to nie wiem jak to przyjmiesz, ale chyba lepiej, zebyś to wiedział teraz niż później. (T.I) jest w ciąży. Z Harry'm.
Zacząłem sie śmiać, jednak nie słyszałem jednak, że to jakiś psikus Nialla. Zacząłem sie trochę o to nie pokoić
L: Powiedz, że żartujesz Niall.
N: Nie, Louis ja nie żartuje. To prawda.
W tym momencie telefon wypadł mi z rąk....
Jest rozdział :D
I jak sie podoba ? ;) Trochę zamieszania xD Piszcie co myślicie ;3
Jak myślicie co teraz zrobi Louis ? Jak postawi sie w tej sytuacji ? ;)
Nastepny rozdział będzie dość ważny i szczerze nie moge sie doczekać aż go napisze, a na blogu pojawi się najprawdopodobniej w czwartek :)
Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem <33
Piszcie co myślicie o tym ^^ 

Słyszeliście już " Story Of My Life" ? <33 KLIK Uwielbiam to <33
Olcia Styles 

piątek, 18 października 2013

Maybe It's Destiny

                                                Włącz : KLIK

                                                 ~~~~Niall~~~~
Spaceruje powolnym krokiem dość zatłoczonymi ulicami. Ludzie wszędzie sie śpieszą, biegną, mijają mnie. Nie przejmuje sie tym, ze co jakiś czas, ktoś sie o mnie otrze. Mi się nigdzie nie śpieszy i to chyba pierwszy raz w życiu. Nie muszę wstawać rano, nie muszę sie uczyć naszych piosenek na pamięć czy w biegu przygotowywać sie na naszą trasę koncertową. I dobrze mi z tym.
Jednak czegoś mi brakuje. Nie wiem sam czego przecież mam wspaniałą rodzinę, robie karierę, zespół, chłopaków, (T.I). A jednak...
Brakuje mi miłośći, przeciez nie mam żadnej dziewczyny, nie mam mi bliskiej osoby takiej która mnie kocha i którą kocham ja. Praktycznie każdy z naszego zespołu ma kogoś Zayn i Rose, Liam i Danielle no i (T.I) z Louisem, chociaz nie sa razem to i tak zaraz znowu sie zejdą.
Chyba, że znowu będzie z Harry'm. Ja ich czasem nie ogarniam. Mają siebie, kochają sie a komplikują to wszystko jak koń pod górę. To jasne, że jak sie kogoś kocha to chce sie z nim być, to oni wymyślają jakies nie wiadomo co. A potem jak nie (T.I) płacze to Harry z Louisem chodzą przybici. Jakby nie mogli czegoś konkretnego ustalić i cieszyc sie soba. Razem, we dwoje.
Trzeba się cieszyć z tego co się ma, doceniać to, bo może w końcu tego zabraknąć, dlatego ważne jest to, żeby w końcu spojrzeć na to co sie ma a nie na to czego sie nie ma. I ty w końcu zrozumiesz, że to co masz jest najwspanialsze na świecie i warto sie z tego cieszyć, doceniać i pielęgnować.
Po drugiej stronie jest park i na ławce siedzi kto ? No przecież szczęśliwa para zakochanych. Zaczyna mnie to coraz bardziej denerwować.
Czemu nikogo sobie nie mogę znaleźć ? Jestem aż taki brzydki, co jest ze mną nie tak ?
Ide juz jakaś godzinę, ciągle na przód. W tej części miasta jest zawsze jakos mniej ludzi, przynajmniej trochę chodnika dla mnie.
Na przeciwko mnie jakaś dziewczyna z walizkami szybkim krokiem wychodzi z kamienicy, a za nią jakiś chłopak, który sie na nią drze. Zwolniłem kroku, żeby bardziej przyjrzeć sie zaistniałej sytuacji. Chłopak złapał ją za lokieć i przez to zmusił ją żeby wróciła do środka, jednak ona sie wyrwala z uścisku i próbowała iść dalej. W pewnym momencie on uniósł już na nią ręke, nie wiedzialem co robiłem i po prostu podbiegłem tam szybko i przywaliłem gościowi w twarz.
I on i dziewczyna była równie zaskoczona moim zachowaniem. Przytrzymywał sobie wagrę, zeby już sie nie sączyła krew. Dość chwiejnym krokiem podszedł do mnie bliżej i spojrzał w oczy, nic nie powiedział tylko mnie wyminął. Stanął jeszcze obok dziewczyny.
Ch: I tak cię znajdę, ale następnym razem już nikt cie nie obroni.
Rzucił jeszcze spojrzenie na mnie i odszedł. Nawet nie spostrzegłem kiedy dziewczyna przechodzila przez ulicę i zatrzyłama sie przy ławce, żeby na niej usiąść. Podszedłem do niej i usiadłem obok.
Dopiero teraz zauważyłem jaka jest piękna. Jej proste, długie, brązowe włosy opadały na jej ramiona. Miała malinowe usta, pomalowane błyszczykiem koloru lekkiego różu. Z jej zielonych, dużych oczu płynęły łzy.
Może powinienem coś powiedzieć, zapytać sie o co coś, ale ona jest taka rozrtrzęsiona.
N: Ej wszystko dobrze ?
Nie oczekiwałem, że mi odpowie, znaczy, że tak szybko.
Dz: Tak, dziękuję ci bardzo, że mi pomogłeś, jestem ci wdzięczna.
N: Nie ma sprawy, jestem Niall.
Wyciągnąłem ręke w stronę dziewczyny, ona ją uścisnęła, lekko sie uśmiechając.
Em: Jestem Emily.
Podałem jej kilka chusteczek, ona znowu się uśmiechnęła i po chwili sie uspokoiła, a szloch ustał.
N: Może nie powinienem być natrętny, ale opowiesz mi co się stało ? Czemy on chciał cię uderzyć ? I kim on w ogóle był ?
Przekręciła głowę w moją stronę i spojrzała mi głeboko w oczy, pewnie zastanawiając się czy może mi zaufać. Po chwili spuściła głowę i wzięła głęboki oddech.
Em: To był mój chłopak znaczy były. Powiedzialam mu, że lece do Londynu na studia, które zacznę po nowym roku, ale on sądził, że pewni jade tam dla jakiegoś innego kolesia. Nie chciał mi uwierzyć i przez ten tydzień były same kłotnie i miałam tego dosyć, wiec chciałam sie od niego wyprowadzić, dając mu przy tym znak, że z nami koniec, skoro nie chce mi uwierzyć.
Chciał mnie ze wszystkich sił zarzymać i pewnie gdyby nie ty to pewnie bym leżała teraz na chodniku zakrwawiona.
Dziewczyna po raz kolejny zaniosła sie placzem. Serio Niall ? Nie widzisz, że jest roztrzęsiona tym wszystkim to co cię napadło, aby o to pytać. Jaki ze mnie idiota. I co teraz ? Nie wierze w ciebie Niall. Brawo za inteligencje.
N: Ej przestań płakać, chłopak, który unosi na ciebie ręke po prostu nie jest ciebie wart, więc nie ma po co wylewać tyle łez na niego.
Uśmiechnęła się lekko i odwróciła w moją stronę.
Em: Tylko nie o to chodzi. Ja mam wynajęte mieszkanie w Londynie dopiero na koniec grudnia, gdzie ja teraz mam mieszakać przez te dwa tygodnie ? Rodziny tutaj żadnej nie mam.
N: Wiesz ja za dwa tygodnie akurat też lece do Londynu, więc jak byś chciała to moglabyś zostać u mnie.
Spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem. Kurde Niall ! Wystraszyłeś ją ! Teraz pomyśli, że pewnie chce ją zgwałcić przy najbliższej okazji. I własnie tak peszysz fajne dziewczyny....
Em: Ale my sie praktycznie nie znamy, ja nic o tobie nie wiem.
N: No to poznasz zapraszam cię na kawę.
Wstałem z ławki i wziąłem jej walizki.
N: W zasadzie to ty mi powinnaś ją postawić, za mój bohaterski wyczyn.
Zaczałem robić pozy superbohaterów, a Emily zaczęła sie śmiać, odchylając głowę do tyłu.
Em: Dobrze postawie ci ta kawę. Czego sie nie robi dla superbohaterów ?
Oboje po chwili zaczęliśmy sie śmiać, a potem wyciągnąłem w jej kierunku ręke. Ona na mnie spojrzała, lecz po chwili ją złapała i powolnym krokiem udaliśmy sie do pobliskiej kawiarni.
Czyzby to znak ? Najpierw rozmyślam dlaczego nie mogę znaleźć nikogo, aż tu w jednej chwili nawiązuje relacje z piękną brunetką.
Mam nadzieje, że nie będzie tylko osobą na chwilę tylko na dłużej, może i już na zawsze ?

                                                    ~~~~Rose~~~~
Przed chwilą wrociliśmy z naszej podróży. Tak naprawde to przeze mnie, moglismy zostac jeszcze kilka dni, ale już od kilku dni sie źle czuje. Przez cały czas boli mnie brzuch, niedawno wymiotowałam, dlatego Zayn wolał juz wrócić dla mojego dobra.
Walnęłam sie na łózko, zwijajac sie w kłebek.
Z: Przynieść ci coś ? Głodna jesteś ?
Pokreciłam przecząco głową.
Z: A jak sie czujesz ?
Spojrzałam na niego i wymusiłam uśmiech. No sory jak ja mogę sie czuć ? Co pięć minut latam do łazienki, a ból brzucha nadal nie ustępuje. Tak kurde czuje się świetnie.
Mój chłopak tylko westchnął, przykrył mnie szczelnie kołdrą, całujac mnie przy tym w czoło i wyszedl z pokoju. Z szafki nocnej chciałam wziąźć kolejną tabletkę, jednak czy jest sens, kiedy to nawet nie pomaga ? Zayn już niejednokrotnie mi powtarzał, że musimy isć do lekarza, jednak ja nie chcę, nie lubie szpitali, lekarzy, a ni żadnych badań.
Po chwili do mojego pokoju weszła (T.I). Uśmiechnełam sie lekko wstajac do pozycji poł leżacej.
T: Hej co się dzieje ? Zayn mówił, że sie źle czujesz i....
Nie dokończyła, bo w tym momencie szybko pobiegłam do łazienki, zamykając je z hukiem. Znowu wymiotowalam ehh.... Szybko umyłam zęby i wróciłam do mojej przyjaciółki, siadajac koło niej.
R: Masakra, ale dzisiaj to jeszcze jakoś żyje, wczoraj to z łazienki nie wychodzilam, dlatego dzisiaj wróciliśmy.
Widziałam, że myślala nad czymś gorączkowo. W końcu spojrzała mi w oczy, uwaznie mi sie przyglądajac. Zrobiłam pytajacą minę.
T: Myśle, że powinnaś zrobić test ciązowy.
R: Test ciążowy ? Żartujesz sobie ? Na pewno nie jestem w ciąży. Nie ma opcji.
T: No tylko mi nie mów, że jeszcze z Zayn'em do łóżka nie poszłaś, przynajmniej mnie nie oszukuj co ?Chociaż spróbuj, przecież nic nie stracisz, a będziesz miała pewność, że to na pewno nie ciąża.
R: A czy ja mówie, że nie uprawialismy seksu ? Ja powiedziałam, że nie jestem w ciąży.
T: Nigdy nie masz pewności. Zaraz przyjde, będe za jakieś 10 minut.
Westchnełam lekko i położyłam sie na łózku. Lekko przymknęłam oczy, aż w końcu odpłynęłam. Usłyszałam głośno moje imię kilka razy, więc otworzyłam oczy. Nade mną stała (T.I) z przerażeniem na twarzy.
T: Rany myślalam, że zemdlałaś. Dobra trzymaj, idź do łazienki. Ja idę do siebie, niedługo przyjde i razem to ogarniemy.
Wyszła z pokoju, a ja zamknęłam sie w łazience, zeby przypadkiem Zayn nie wszedł.
Przeczytałam cała instrukcje i zaczęłam robić każdy punkt po koleji. Teraz mam czekać 15 minut na wynik. Usiadłam na skraju wanny z testem w ręce. Bałam sie trochę, a jezeli faktycznie wpadliśmy i będziemy miec dziecko ? Nie, nie moge tak mysleć, na pewno jest inne racjonalne wytłumaczenie moich dziwnym objawów.
Przez ten cały czas nawet a ni razu na niego nie spojrzałam, nie chciałam, poczekam. Dobra minęło już 17 minut, wypadałoby sprawdzić co tam wyszło. Głowę skierowałam do dołu, jednak szybko odstawiłam do na wanne gdyż znowu wymiotowałam, dosyć długo.
Usłyszałam wołania Zayna z pokoju. Zapominajac o moim teście, który został na wannie, szybko wyszłam z łazienki i skierowałam sie do łożka na którym siedział.
Z: Znowu wymiotowałaś ?
Przytaknęłam, a on objął mnie ramieniem.
Z: Chodź coś zjesz, specjalnie przygotowałem dla ciebie coś lekkiego.
Uśmiechnełam sie lekko i trzymajac sie za ręce wyszliśmy z pokoju.

                                               ~~~~Ty~~~~
                                             Włącz : KLIK
Patrząc czy nikt nie idzie szybkim krokiem weszlam do pokoju Nialla. Może to i nie ładnie tak wchodzić do kogos pokoju bez pytania, a w szczególności jak go nie ma, ale chciałam pograć na gitarze, a jedyna gitara, która wiem gdzie jest, jest właśnie u Horana. Wzięłam ją i usiadła na jego łóżku. Na poczatku nie miałam pomysłu co zagrać, jednak potem nasunęła mi sie melodia "Little Things" . Zaczełam ją nucić, a potem śpiewać.
Zamknęłam oczy, żeby sie lepiej skupić. Kiedy skończyłam otworzyłam je a na pufie przede mną siedział Styles. Pisnęłam ze strachu, ledwo utrzymując gitarę.
H: Jestem aż taki straszny ? Nie wiedziałem, że grasz na gitarze, ale super ci wyszło.
Wysiliłam sie na lekki uśmiech. Od naszej kłotni nie zamienilismy slowa, dopiero teraz jakos sie odezwal. Ja nie chciałam gadać, oni widocznie nie chciał naciskać.
W pewnym momencie wziął z moich rąk gitarę i sam zaczął grać. Poznałam tą melodie od razu, bo częto jej słuchałam. "Over Again". Śpiewał, patrząc mi  w oczy. Ciekawe czemu wybrał ta piosenkę ? No tak " zacznijmy wszystko od nowa". Spuściłam głowę, wsłuchujac sie w każde słowo, przez niego wyspiewane.
Po chwili skonczył odkładajac gitarę na swoje miejsce.
H: Wiem, ze teraz nie chcesz mnie znać i tak dalej, ale ja chciałbym to naprawić. Serio nie rozumiem często sam siebie, jakoś z innych dziewczyn tak nie raniłem ja ciebie, nie spieprzałem tego przy najblizszej okazji. Może chciałem cię miec blisko i za bardzo sie spinałem. Nie wiem, ale chce, żebys wiedziała jedno, że ja sie bede starał odzyskać naszą przyjaźń, bo to dla mnie w tej chwili najważniejsze. Po prostu chce, żebys mi to wszystko wybaczyła, na tym mi zależy, ale na tobie jeszcze bardziej.
Juz sam nawet nie wiem co ja mam ci jeszcze mówić tą gadkę powtarzałem już z kilka razy. Jednak jednego ci jeszcze nigdy nie powiedziałem.
Chcę, żebyś sobie ułożyla życie z Louisem, bo wiem, że sie kochacie i nie warto zaprzepaścić tej miłości.
Już miał odejść jednak go zatrzymałam i go mocno przytuliłam.
T: Wybaczam ci, bo nie zniose dalej tego. Nie rozmawialiśmy a to jeszcze bardziej bolało niż to co sie niedawno zdarzyło. Jednak obiecaj mi, że to już koniec z tego typu gierkami. To jest nasza jedyna szansa na odbudowanie naszej przyjaźni i mam nadzieje, że jej nie zmarnujemy.
Chłopak uśmiechnął sie szeroko ukazujac swoje piękne dołeczki.
"Chcę, żebyś ułożyła sobie życie z Louisem" te słowa przez cały czas chodziły mi po głowie. Może ma i racje, może warto walczyć o osoby, które kochamy.
I przy tym nigdy sie nie poddawać.
Jest rozdział :)
Oczywiście przepraszam, że w tamtym tygodniu nie dodałam, ale weekend miała zajety a od pon do piątku nawet nie zaczynam pisać bo nie mam czasu :/
I jak wrażenia po rozdziale ? :D Jest całkiem wesoły myśle, Niall już sie poznal z Emily, Harry już sie wyspowiadał i jest tak jak dawniej :) I rozdział jest dłuuuuuugi :D Tak na przeprosiny :D
I wiecie co myśli Niall na temat Harry'ego, Louisa i głownej bohaterki ^^
A jeżeli chodzi o Rose to sie dowiecie w kolejnym rozdziale :3
Dziekuje za wszystkie komentarze <33
I jest piosenka "Over Again", którą uwielbiam <3
I te zdjęcie Zayna strasznie i mi sie podoba *.*
Piszcie co myślicie o tym rozdziale  :*
Do następnego ;3
Olcia Styles