czwartek, 30 stycznia 2014

You Won't See Me Fall Apart

                              Włącz koniecznie :) :KLIK i jak sie skonczy to od początku :D
Przetarłam moje zmęczone oczy, aby wyraźniej zobaczyc twarz Harry'ego.
Miał takie smutne oczy, z których leciały łzy. Patrzył na mnie ze smutkiem i współczuciem.
Dotknał mojego prawego policzka. Przez jego zimną dłoń, dostałam gęsiej skórki.
Ja nie byłam wstanie niczego zrobić, jakby mnie zamroziło. Zero emocji. Nie mogłam do siebie dopuścic takiej wiadomości. Nie wierzyłam w to. Było to dla mnie wręcz niemożliwe.
A jednak. Harry przeciez wyraźnie powiedział "Louis miał wypadek". Tylko te słowa teraz krążyły w mojej głowie. Nic sie dla mnie wiecej nie liczyło. Louis. Tylko on był teraz w moich myślach i w sercu.
Nie wiarygodne, że kiedy juz jest całkiem dobrze, oczywiście coś musi sie zepsuć. Obojetnie w jaki sposób, ale zawsze jest ten upadek. Sa i wzloty i sa tez upadki. Bez wzlotu nie byłoby upadku, a bez upadku nie byłoby wzlotu. To sie tak beznadziejnie dopełnia. Raz jest dobrze, raz jest źle.
I czemu własnie teraz musiało sie to stać, kiedy my dopiero sie ustatkowaliśmy. Kiedy ledwo mineły 3 tygodnie od naszego powrotu. Kiedy mielismy jeszcze tyle planów. Tyle rzeczy do zrobienia.
A co z trasa ? Co z koncertami ? Co z całym zespołem ?
Co z nasza wspaniałą przygodą, jaką był zespół ? Będziemy musieli z tego zrezygnować ?
Czy to już koniec tej opowieści ?
Jedna słona łza spłynęła mi po policzku. Czułam jak Harry trzyma mnie w mocnym uścisku. Zaczełam płakac w jego ramię. Jego duża dłoń, gładziła moje włosy. Ścisnęłam jego bluzke mocniej. Było mi słabo.
Odsunełam sie troche od niego i spojrzałam mu w oczy. Jego szklane, zielone oczy. Jego kciuk ocerał moje spływajace łzy.
T: Możemy do niego pojechać ?
Chłopak dotkał dłonią mojego czoła. Przygryzł warge i przeczaco pokrecil głowa.
H: Masz gorączke, przeciez przez kilka dni ciągle lezałaś w łóżku. Nie możesz pojechać, to tylko pogorszy twój stan.
Schowałam twarz w dłonie i rozpłakałam sie jeszcze bardziej. Nie obchodziło mnie to co sie dzieje teraz z moim organizmem. Nie wazne czy mam gorączke czy nie. Teraz liczy sie dla mnie tylko Louis. Musze go zobaczyć, musze go dotknać, musze wiedziec co sie dokładnie stało.
T: Proszę, Harry zawieź mnie do niego.
Powiedziałam błagalnym głosem. On znowu mnie przytulil jeszcze mocniej. Najwyraźniej też potrzebował w kimś oparcia. Tez sie z tym źle czuje i potrzebuje mnie, tak jak ja potrzebuje jego.
Potem położyłam sie na łóżku, a Harry obok mnie. Wtuliłam sie w jego klatke piersiowa, która unosiła sie i podnosiła nierównomiernie przez płacz.
H: Jutro do niego pojedziemy.
Powiedział pocieszającym głosem. Próbowałam usnąć. Jednak nie mogłam. Za duzo myśli, kłebiło sie teraz w mojej głowie. O wiele za dużo.
                                                           ~~~~
Jedziemy wolno samochodem. Harry prowadzi, a ja siedze obok. Chłopak nie moze sie skupić, albo przejeżdza na czerwonym, albo zasypia na zielonym. Ja też jestem nieobecna. Wpatrzona w okno, patrzę w przestrzeń. Ubrana w grubą, zimową kurtke, czapke i szalik. Obyłoby sie bez tych rzeczy, ale Harry rozkazał, że jeżeli sie nie ubiore odpowiednio to nie jadę.
Wjechalismy na parking. Wolno wyszłam z samochodu. Stanęłam przed wielkim budynkiem szpitala. Wziełam głęboki wdech, a potem wypuściłam powietrze z ust. Harry złapał moją ręke, dodajac mi otuchy. Skierowaliśmy sie do wejścia. Mijaliśmy pełno ludzi w białych fartuchach. Dotarliśmy do recepcji. Harry zapytał sie jej gdzie leży Lou. Wskazała nam droge, a potem poszliśmy za jej wskazówkami.
I wtedy odwrócilam głowe w lewo. I ujrzałam go. Łzy zbierały mi sie w oczach, by potem popłynac po moich chłodnych policzkach. Harry ścisnał moja ręke. Podeszłam do szyby i przygryzłam dolną wargę.
Miał zamknięte oczy i podłączony był do wielu urzadzeń, których nazw nawet nie znałam.
Dotknęłam palcami szyby, chciałam go dotknąć. Chociaż raz. Oparłam głowe o szybę, która nas dzieliła. Tak bylam blisko niego, a jednoczesnie tak daleko. Po chwili usłyszałam głos Harry'ego i jakiegos lekarza.
Stali niedaleko mnie. Podeszłam tam.
H: Mozemy sie z nim zobaczyć ?
D: Niestety nie. Przeszedł cieżką operacje i narazie to niemożliwe, żeby ktos z zewnatrz tam wchodził.
H: A wiadomo kiedy sie wybudzi i czy w ogóle on będzie żył ?
D: Bedzie żył, po to była ta operacja. Tylko nie wiadomo, kiedy sie wybudzi. Może za tydzień, może za miesiac, niestety my juz nie mamy na to wpływu. Bedziemy próbować go wybudzać ze śpiączki, ale nic nie obiecuje.
T: Czyli wybudzi sie, ale... do kiedy... ile mamy czekać, na to, ąz do nas wróci ?
Te słowa ledwo przeszły mi przez gardło. Nie miałam pojecia, że to będzie aż tak poważnie wygladało. Żyje, ale jednak nie jest tutaj z nami naprawde, bo przecież ciągle śpi.
D: Pół roku moze, zalezy od oragnizmu. Chłopak jest silny, mam nadzieje, ze nie będziemy musieli az tyle czekać. A teraz przepraszam, ale musze wracać do pracy.
Doktor odszedł, ja wolnym krokiem podeszłam do tej znienawidzonej szyby. Łzy po raz kolejny kumulowały sie w moich oczach.
Harry stanał obok mnie. Powoli odwróciłam głowe w jego strone, a on w tym samym czasie spojrzał na mnie. Rzuciałam mu sie w ramiona, moczac jego kurtke moimi słonymi łzami.
Niedługo usiedliśy na krzesłach i po prostu siedzielismy, patrzac na lezacego Louisa. I tyle. Nic wiecej. Długo musiałam opanować swój płacz. Po kilku godzinach siedzenia Harry musiał jechać do Simona.
H: Po prosze któregoś z chłopaków aby cie niedługo zabrali do domu.
Pocałował mój policzek i zniknąl za jednym z korytarzy.
Siedziałam tam jeszcze i czułam kogoś wzrok na mnie. Odwróciłam powoli głowe,w strone tego kogoś.
Moje oczy nie mogły uwierzyć w to zobaczyły. Po tylu miesiacach, on znowu tutaj jest. Jack. Stoi ze smutna miną i patrzy na mnie.
J: Przepraszam cię (T.I), ale to moja wina. To ja spowodowałem ten wypadek.
Wstałam szybko z krzesła. Czułam złość. Niesamowita. Chciałam mu wykrzeczeć, rzucić sie na niego, ale nie mogłam. Nie byłam w stanie. Moje nogi odmówiły posłuszeństwa, wiec szybko usiadłam na krzesle. Spojrzałam to raz na niego, a raz na Louisa.
Kiedy doszlam do siebie, wyminełam szybko chłopaka. Coś wołał, ale ja go nie słuchałam. Wysłałam szybko sms do Nialla, aby po mnie przyjechał. To było juz dla mnie za dużo. Po chwili zauważyłam jego samochód, wiec szybko wsiadłam, zapiełam pasy i bez słowa, po raz kolejny wpatrywałam sie w okno. Niall złapał mnie za ręke dodajac mi otuchy. Wiem, że jemu też jest ciężko.
Chciałabym teraz wiedziec, co będzie dalej.
Kiedy sie wreszcie obudzi ?
Kiedy będe mogła znow poczuc jego zapach ?
Kiedy będe mogła go trzymać w ramionach ?

"Im większe w człowieku wewnętrzne roz­bi­cie, poczu­cie włas­nej słabości, niepew­ności i lęk, tym większa tęskno­ta za czymś, co go z pow­ro­tem sca­li, da pew­ność i wiarę w siebie. "

Rozdział już jest :)
Wiem smutny i taki depresyjny, no ale tez takie rozdziały musza być :) Po za tym teraz będzie taki okres, dość dłuższy, że bedzie sie wszystko komplikowac i bohaterowie nie będa mogli sobie z tym poradzić...
Jest troche krótki, ale chciałam jakoś to rozpoczac. Za to jest wiecej uczuc. W sumie cały rozdzial to uczucia :D
Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem <33
Komentujcie równiez ten :)
I uwiebiam ta piosenke, wiec musiaął ja dodac dzisiaj, bo słychalam jej przez cały czas jak pisałam ten rozdział <3 Wgl uwielbiam Igrzyska Śmierci :D
Dobra no to do nastepnego :3
Piszcie co myslicie o tym rozdziale :D
Całuje :*
Olcia Styles

czwartek, 23 stycznia 2014

Swallowing My Pride

                                                             Włącz : Klik
                                                            ~~~~Ty~~~~
Mineło już dwa tygodnie odkąd Louis sobie wyszedł. Tak po prostu olewajac mnie kompletnie.
Nadal nie wiem co sie z nim działo, gdzie był. Może nie powinnam sie tak denerwować i go sprawdzać, ale jednak dał mi powód aby sie czepiała jego zachowania. Od tego czasu rzadko sie do niego odzywam, wymieniamy kilka pojedynczych zdań. Kilka razy sie pytał o przyczyne mojego zachowania. Ja zawsze odpowiadałam tak samo " zły dzień ". I tak przez dwa tygodnie. Śpie na krańcu łóżka, jednak zawsze on jest blisko mnie, obejmujac mnie w pasie. Chce być dalej on jest bliżej. Po za tym od dwóch dni źle sie czuje. Mam gorączke leże w łóżku i kicham lub śpie. Biorę tabletki oraz syropy. Oczywiście kto o mnie dba ? Mój kochany Louis. Martwi sie o mnie, przynosi to co po prosze.
Dzisiaj mamy wywiad. Ja niestety pójść nie moge. Podobnież kazdy będzie sam w studiu i będzie to bardziej indywidualne niż grupowy wywiad, co mi sie w sumie nie podoba, bo pewnie będa pytać o życie prywatne, a ja nie lubie mówić o kolejnych romansach. Niedługo powiedza, że mam romans z Justinem Timberlakiem. Już mnie nic nie zdziwi. Są tacy głupi i wymyslaja plotke aby po prostu zarobić i zrobić durną sensacje. Właśnie kichnełam kiedy przyszedł Louis. Podszedł do mnie i pocałował w czoło.
L: My jedziemy. Jakby co Rose sie tobą zajmie, jezeli bedziesz czegos potrzebować.
Jaki słodki. Pewnie coś przeskrobał i teraz chce być taki miły, żeby nie była na niego bardzo zła. Chyba, że serio sie martwi. Trudno go rozgryźć.
T: Jestem duża, poradze sobie. Idź już.
Ostatnie zdanie zabrzmiał jak rozkaz. Stanowczy i oschły. On westchnął, złapał mnie za reke. Ujął ją i pocałował czule. Potem połozył ją lekko na kołdrze i cicho zamknął drzwi. Ja wziełam poduszke, która leżała obok mnie i walnęlam ja w zamknięte drzwi. Potem włączyłam na program gdzie miała sie odbyć audycja. Aby nie zasnac przed zaczęciem sie programu, wolnym krokiem poszłam do kuchni po coś do zjedzenia. Zrobiłam sobie ciepłej herbatki i wzięlam herbatniki. Poszłam do pokoju, a tam już siedziała Rose na fotelu. Poczetowałam ja, ale ona zajadała sie nutella, którą wyjadała łyżkami. Posłałam jej słaby uśmiech, usiadłam pod kołdra na łóżku i własnie zaczał sie program.
Najpierw był Niall. Typowe pytania czy ma dziewczyne i czy kocha mnie ? Co ? Boże jakie bzdury. Jak dobrze, ze mnie tam nie ma. Potem Liam, nastepnie Zayn. Rose słuchała z uwaga odpowiedzi swojego narzeczonego. Kiedy skończył na fotel naprzeciwko prezenterki był Harry. Poprawiłam poduszke i tym razem ja słuchałam z uwaga. Oczywiście nie obyło sie o pytania a pro po mojej osoby. Czemu ja pocalowałeś? To w końcu jesteś z nią czy Pezz ? Czemu kłamaliście ? Ble ble ble. Jacy oni sa głupi. Oczywiscie Hazz odpowiedział, ze jest z Perrie i opowiedział jak to naprawde z nami było. Ostatni był Louis. Zagryzłam kolejnego herbatnika i wszedł on. Taki seksowny i pewny siebie. Uśmiechnięty usiadł na fotel i przywitał sie ze wszystkimi. Zaczelo sie o mnie. Czyli jednak jesteśmy razem i czy mnie kocha. Kiedy powiedział " kocham ja najbardziej na świecie " uśmiechnełam sie mimowolnie. Potem jednak zeszła na tor Eleanor. Wyprostowałam sie i z nerwów, wchłonęłam kolejnego herbatnika.
P: Louis a co powiesz o swojej byłej dziewczynie Eleanor Calder ? Ostatnio byliście razem w Nowym Yorku, a dwa tygodnie temu widzano was przed wasza wytwórnia, a potem w kawiarni. Powiesz coś na ten temat ?
Pokazała na ekran, gdzie wyświetliły sie zdjęcia jego i El. Z tego dnia, gdzie nie chciał powiedziec, gdzie idzie. Nie chciał powiedzieć, bo chodziło o nią ?! Najpierw przed studiem, gdzie ja łapał ? Co ? Potem uśmiechnięci ? Kurde o co tu chodzi ?
Louis przygryzł warge i uśmiechnał sie. Nie chcial po sobie poznac, że jes zdenerwowany. Ja go znam, kiedy sie denerwuje zawsze poprawia sobie włosy. Tak było i tym razem.
L: Spotkaliśmy sie przypadkiem, to, że jest moja była dziewczyna nie oznacza, ze nie moge miec z nią przyjaznych stosunków.
P: Tylko przyjaźń ? Bo widze, ze jesteś bardzo szczęśliwy na tych zdjeciach, w dodatku ten upadek i byliscie dość blisko siebie. Nie myślałeś, zeby wrócic ?
Że co ? Jaja sobie robi. Tomlinson pokrecił głowa usmiechajac sie przy tym. Z czego on sie tak smieje ? Co za debil ! Jestem taka wkurwiona, że cisnienie mi już na pewno podskoczyło. Zauwazyłam, ze Rose mi sie przyglada i wzruszyła ramionami. Wytrzeszczyłam na to wszystko oczy. Odłozyłam herbatniki i kubek i jeszcze bardziej sie wyprostowałam.
L: Nie chce do niej wracac. Spotkaliśmy sie i tyle. To nie była randka, nawet nie spodziewałem sie tego spotkania.
P: Ale obydwoje wychodziliście ze studia.
T: To on był w studiu ?!
Krzyknełam na tyle ile mogłam. Rose spadła łyzka. Widocznie ja przestraszyłam. Ja juz nie słuchałam tego. Wyłaczyłam szybko telewizor i zaczełam chodzic po pokoju. Juz sie czułam o wiele lepiej. Na tyle, żeby mu skoczyć do gardła ! Z Eleanor ?! Eleanor ! Nie wierze. Dziewczyna, ktora chciała nam spieprzyc zwiazek, która miała te swoje niecne plany. A on sie z nią spotkał ?! Jeszcze jaki szczęśliwy był ! Idiota ! Jestem taka wkurzona, ze najchetniej bym czymś rzuciła !
R: Uspokój sie, prosze, może tylko na chwile sie spotkali. Nie przesadzaj, lepiej sie połóz
T: Rose on mnie okłamał ! Powiedział, ze niby idzie sie przejść, a wtedy spotkał sie z ta krowa ! Jak ja moge być spokojna ?
R: Przyjedzie zaraz i to wyjasni. Na pewno ma jakies wytlumaczenie.
Usiadłam znowu na łóżko, myślac nad tym czego sie dowiedziałam. Nie rozumiem go. Wybaczył jej ? Specjalnie sie z nią spotkał ? Jaki był tego wszystkiego cel ? I najważniejsze : Dlaczego mi nie powiedział ? Bał sie, że go udusze ? Tak miał racje, udusze go jak tylko przyjedzie. Rose spojrzała za okno i odsłoniła kremową firankę.
R: Przyjechali już.
Odniosłam głowe i spojrzałam na nią. Uśmiechneła sie pocieszająco i wyszła zamykajac delikatnie drzwi. Cisza. To jedyne co teraz słyszałam. Jednak po chwili do moich uszu doszły krzyki, gwar, zamieszanie. Po chwili ktoś lekko dotknął klamki i otworzył drzwi. Odwróciłam powoli głowe. Stał, wpatrujac sie we mnie. Po chwili przyblizył sie do mnie i stał nade mna. Spojrzałam ze wsciekłościa w jego oczy. Wstałam szybko i spojrzałam na jego twarz
T: Czemu mi nie powiedziałeś ? Czemu chciałeś to ukryć... dlaczego mnie okłamałeś ?
Chciał złapać moją reke jednak ja ją szybko zabralam.
L: Nie wiedziałem, że sie z nia spotkam. Przyszła do Simona, a on kazał nam spadać. Potem zaczeła mówic, że przeprasza, wiele wytłumaczyła...
T: I ty jej jak jakiś głupi uwierzyłeś ?! To przez nią zjebał nam sie nasz zwiazek, nie pamietasz ?
L: A moze to my sami go zjebaliśmy ?!
Wykrzyczal mi to w twarz, a ja spuściłam głowe. Zakręciło mi sie w głowie, wiec usiadłam. Kaszlałam chwile, a potem spojrzałam na niego.
T: Czyli jej teraz bronisz ?
Powiedziałam cicho, zważajac na moje bolace gardło.
L: Nie bronie, po prostu myśle, że to nie przez nia zerwaliśmy i było jak było. To wszystko przez nas...
T: Czemu ty w ogóle  z nia poszedłeś na ta kawe, dlaczego ty przy niej byłeś.... szcześliwy ?
L: Kurwa nie byłem szcześliwy ! Poszedłem, bo poszedłem, ale to dla mnie nic nie znaczyło zrozum to ! Ty mi po prostu nie ufasz.
T: Ufam...
L: Własnie widze. A wiesz czemu nie chciałem ci powiedziec gdzie ide ? Bo byś mi nie pozwoliła ! Miałem pojsc do Simona, pogadac z nim i pogrozic, żeby wiecej nie kazał udawać ci zwiazku z Harrym. Poszedłem tam dla ciebie !
Miałam w oczach łzy. Nie lubiłam kiedy krzyczał. Zawsze wtedy czułam, że jestem o wiele słabsza od niego. Nie bede potrafiła z wygrac tej walki, bo on ma i tak przewage. Widziałam, że kieruje sie do wyjscia.
T: Gdzie idzesz ?
Powiedziałam łamiacym sie głosem. Odwrócił sie i spojrzał na mnie. W moje mokre oczy...
Nic nie powiedział tylko wyszedł. Wyszedł i znowu zostawił mnie sama. Połozyłam sie na łóżku i nie wiem kiedy zasnełam.
                                                                 ~~~~
Usłyszałam moje imie. Ktos potrzasał moim ramieniem. Harry stał nade mna i mówił cicho moje imie. Zauważyłam, że ma w oczach łzy.
H: (T.I) wstań to ważne.
Spojrzałam na niego pytajaco, a on przygryzł warge, łzy zaczeły mu powoli spływać  po policzkach.
H: Louis... miał wypadek. Leży w szpitalu, nieprzytomny. Nie wiadomo czy przeżyje...

                               "Najbardziej pamiętamy to co chcemy zapomnieć"

Hej macie nowy rozdział :D
Miał być jutro ale taka niespodzianka :*
Jak Wam sie podoba ? :D
Średnio mi sie podoba no ale...
Mógł wyjsc lepiej, nastepny na pewno będzie bardziej ciekawszy od tego :p
Powiem Wam, że zaczyna sie tutaj 3 częsc opowiadania i ostatnia...
Wiele sie zmieni, pewna postać powroci do nas, będzie duzo płaczu oraz uśmiechu, trudnych decyzji...
Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem <33
Piszcie co myślicie o tym ? :D
Do nastepnego :D
Olcia Styles

sobota, 18 stycznia 2014

I'd Go Back In Time And Change It

                                                             Włącz : Klik
                                                           ~~~~Zayn~~~~
Wyszliśmy z gabinetu lekarza.
Obydwoje mamy mieszane uczucia. Ja jestem szczesliwy, chce mi sie skakać i krzyczeć, zaś Rose jest smutna i płacze.
Okazało sie że bedziemy mieć bliźnaczki. No cóż podwójna radośc. Wiem, ze nie chciałem dzieci, nie byłem gotowy na takie doświadczenie, ale teraz wiem ,że będzie to cudowne mieć dwie córeczki. Zrozumiałe i dojrzałem do tego. Rose wypłakuje sie na moim ramieniu. Raz sie cieszy, raz płacze. Sama wiadomosc, ze będzie miała dziecko było dla niej cięzkie to co dopiero po wiadomości, że będzie ich dwójka.
Poradzimy sobie z tym. Będe ją wspierał, pomagał i będe przy niej zawsze i wszędzie.
Jej rodzice już wiedza. Hmm cieszyli sie w sumie. Bałem sie, że jeszcze tego nie zaakceptują.
Wróciliśmy do domu w szybkim tępie. Wszyscy czekali na nasza odpowiedz. Powiedzieliśmy jednocześnie, że będa bliźniaki i pokazalismy USG.
L: Dwoje dzieci, podwójny kłopot.
T: Louis ! Bardzo sie cieszymy.
Przytuliła nas tak jak i reszta. Ciesze sie, ze ich mam. Zawsze są przy nas i mogę na nich liczyć.
Nie wyobrażam sobie życia bez nich.
                                                          ~~~~Louis~~~~
Kiedy nie było nikogo w pobliżu, szybko poszedłem przedpokoju. Chciałem wyjśc niepostrzeżenie. Chciałbym, żeby nikt nie zauważył,że gdzie ide, bo zaraz zaczna sie pytania.
Przynajmniej licze, że nie zobaczy mnie T.I. Nie to, że przed nia cos ukrywam po prostu nie chce, żeby wiedziała gdzie ide. A ide do Simona sprać mu dupe za to, co kazał zrobić jej. Wszystko przez niego by sie zjebało. Ale on stary dziad nie potrafi zrozumiec, że jest czasami wazniejsze niż nasza kariera i jego pieprzona reputacja.
Musi mi to wyjaśnić i przeprosic, za to wszystko. Nie zamierzam sie dowiadywać takich rzeczy juz po fakcie. Jak jeszcze raz coś takiego odpierdoli to przysiegam, że mu dojebie.
Nie obchodzi mnie co on potem zrobi. Dla mnie najważniejsza T.I i chłopaki. A przez te jego głupie pomysły ja bym stracił T.I, a Harry nie odbudowałby relacji z Pezz.
Zakladałem własnie moje zimowe buty, kiedy usłyszalem melodyjny głos anioła. W tym momencie akurat nie chciałem go słyszec, móglbybyć jakikolwiek inny, ale nie jej.
T: Gdzie wychodzisz ?
Przygryzłem dolna wagre i odrwóciłem sie do niej przodem. Stała na ostatnim stopniu schodów, opierajac sie o ściane z założonymi rękoma. W swoimi ulubionym sweterku, niezdarnie zrobionym koku i kapciach wygladała słodko, że aż odpłynąłem. Uwielbiam ją taka naturalną. Bez makijażu, bez jakiejś biżuterii, która i tak traci urok przy jej urodzie. Jej wielkie niebieskie oczy wpatrywały sie we mnie. Wzrok pytajacej dziewczyny, która nie ma pojecia co kombinuje jej chłopak.
Ale ona nie może dowiedzieć sie gdzie idzie. Zaraz będzie gadać, zebym nie zawracal sobie dupy, albo pójdzie ze mna, a ja chce to załatwić sam. Sam na sam z Simonem.
L: Ide sie tylko przewietrzyć. Musze pomyślec nad czymś.
Przyblizyła sie i tym razem oparła sie o ściane, która była obo mnie. W tej samej pozycji patrzyla na mnie podejrzliwie. Jej wzrok po prostu przenikał, czułem jakby czytała mi w myślach i zaraz powie " Po co do niego idziesz ? ".
T: Przeciez widze, że kłamiesz.
Ugh musi być taka bystra. No rany. Ubralem kurtke, zapiałem sie, pocałowałem ją w czoło i już otwierałem drzwi kiedy jednym kopnieciem je zamknęła. Zdziwiony spojrzałem na nią. Wygladala tak samo. Jej twarz miała taka sama minę jak poprzednio.
T: Co ty przede mną ukrywasz ?
Westchnałem i podeszlem do niej. Złapałem jej ręke, lecz ona zabrała ja szybko. Odgarnąłem jej kosmyk włosów, lecz odwróciła głowe.
L: Niczego nie ukrywam. Uwierz. Musze wyjsć. Niedługo wróce.
T: Czyli nie powiesz chociaz gdzie idziesz ? No Louis !
Wyszedłem szybko, ale i tak slyszałem jej krzyk. W sumie też bym był zdenerwowany, gdyby ona mi cos takiego urzadziła. Przeprosze ją, ale musze najpierw zajac sie naszym kochanym menadzerem. Nienawidze dupka. Jechałem chwile samochodem i w mgnieniu oka dotarłem do studia.
Znalazłem odpowiedni gabinet i zapukalem dość głośno. Usłyszałem tradycyjne "prosze" i z impetem wszedłem do gabinetu.
S: O Louis co cie do mnie sprowadza. Usiadz sobie.
Nie chcialem siadać wiec w dalszym ciagu stałem nad moim menadzerem.
S: Czy cos sie stało ?
L: Powiem ci co sie stało. Spieprzyłbyś mi zwiazek ! I co zadowolony z siebie jestes ?! Mało brakowalo, aby sie wszystko zawaliło, a One Direction przestałoby istnieć ! Tego chciałeś ?! Niestety ci sie nie udało !
S: Skoro mi sie nie udało to znaczy, że nie masz sie o co pruć.
L: Nie mam ?! Czlowieku po co ty to zrobiłeś ?! Co chciałeś zniszczyc  mój związek ?
W tej chwili drzwi gabinetu sie otworzyły. Odwróciłem sie szybko.
Znowu ona. Kolejny raz pojawiła sie w moim życiu nie proszona. Znowu sie wpierdala tam gdzie nie powinna. Po raz kolejny widze ją. Jej idelanie ułozyone włosy, nienaganny ubiór. Brazowe oczy, które z przerażeniem na mnie patrzyły. Usta pomalowane różowym blyszczykiem, a przez promienie słońca wyglądały jakby sie iskrzyły.
Czemu po raz kolejny stanęła mi na drodze ? Dlaczego znowu tu przyszła ? Znowu chce namieszać ? Dalej będzie walczyć o to czego nie ma ? Zauważyłem w jej oczach.... łzy ? Jedna spłynęła na prawym policzku. Dziewczyna szybko ja otarła i przygryzła wargę.
Staliśmy naprzeciwko siebie nic nie mówiac. Ona przerazona, ja zdziwiony. Ona wzruszona, ja jakby bojący sie, co z tego spotkania wyniknie. Tak bałem sie. Kolejna kłotnia i przykre słowa, czy cos innego ? Jednak nie sadze, że to bedzie takie miła, przyjacielska rozmowa. Nawet na to nie licze.
Czułem jakby mi odebrało mowe. Nie moge nic powiedzieć.
El: Cześć.
Zwykle cześć. A tak bardzo zabolało. W sumie nie wiem dlaczego. Nie potrafie tego opisać. Ostatnim razem kiedy sie widzielismy było w tamtym roku w NY. Jak uciekłem od niej aby przyjechać do Londynu. Nie moge wybaczyc sobie ze wtedy z nia tam pojechałem. To był mój bład.
L: Co ty tu robisz ?
Powiedziałem tylko tyle, albo aż tyle. W ogóle sie nie powinienem do niej odzywać, nie po tym co mi zrobiła.
El: Przyszlam do Simona.
Spojrzałem dziwnie na nia, a potem na niego.
El: Chciałabym cie przeprosic Louis i....
S: Ej dzieci nie chce was wyganiać, ale mam zaraz bardzo ważne spotkanie dlatego Eleanor powiesz mu kiedy indziej coś tam. Przejdzcie sie, bo nie moge sie spoźnic.
Spojrzalem na niego z nienawiścia i szybko wyszedłem ze studia.
Śnieg padał mi na głowe i wial lekki wiatr. Zauważylem, że dziewczyna idzie tuż za mna.
L: O czym mówił Simon ?
Zatrzymałem sie gwałtownie i sie odwróciłem. Dziewczyna wpadla na mnie, przy tym poślizgnęła sie na lodzie, ale w pore ja zlapałem. Byłem pochylony, ją dzieliły tylko kilka centymetry od podłoża. Spojrzała na mnie z czułościa i miłością. Usmiechnałem sie blado i podniosłem ją do pozycji stojacej. Dziewczyna dalej patrzyła mi w oczy, ale po chwili je spuściła.
El: Louis jest mi tak przykro, nie chciałam aby to wszystko sie tak potoczyło. Chciałam dla nas dobrze tym wyjazdem, a pogorszyłam jeszcze bardziej, w dodatku ta akcja z pocałunkiem...
L: Co ? Maczałaś w tym palce ?
Dziewczyna spuściła głowe i ciagle mówiła w takiej pozycji.
El: Znaczy... chodziło mi o.... Harry'ego. Wkurzyłam sie na niego i chciałam... zepsuć mu plany z Pezz.
L: Dlaczego ?
El: Bo widzisz ... ona jest moja przyjaciółka, nie chce aby z nim byla i tyle. Przepraszam, ale jakby co pomysł nie był mój tylko Simona, ja powiedziałam mu tylko moja sytuacje i tyle. Pewnie chciał dobrze, ale jak zwykle nie wyszło... Wybaczysz mi ?
Teraz jej brazowe oczy skupiły sie na moich. Widziałem, ze miała łzy w oczach.
L: Jezeli już skończysz z kreceniem i niecnymi planami to chyba taaak.
Nie moge uwierzyc, ze jej tak łatwo odpuściłem. Dlaczego ? Jakbym to jeszcze wiedział sam. Patrzyła sie tak na mnie, że nie mogłem sie powstrzymac. Nie rozumiem czasem siebie. Jak jej wybaczyłem, nie oagraniam, ze w dalszym ciagu z nia gadam, za to wszystko co zrobiła.
Ale jednak wiem, ze chciała dla nas dobrze i, że chciała o nas walczyć. To normalne, kiedy sie kogoś kocha. To normalne, że chciała miec mnie blisko. Takie rzeczy robi sie kiedy sie kogoś naprawde kocha. Mam nadzieje, że robie dobrze i nie popełniam błedu swojego życia. Oby nie.
L: Czemu przyszłaś do Simona ?
El: Napisał, że u niego jesteś, wiec przyszłam najszybciej jak mogłam. Miałam wyrzuty sumienia, wiesz przecież sam... Co tam u was ?
L: W sumie fajnie, Zayn będzie miał z Rose bliźniaczki, Niall jest z Emily czyli siostra Pezz, a ona sama jest z Harry'm.
El: Tak wiem, chwalila sie.
L: A co u ciebie ?
Jakby mnie to w jakis sposób obchodziło. Zapytałem ze zwyczajnej grzeczności.
El: Zimno tu jest, a ja nie chce tutaj tak ciagle stać. Moge zaprosic cie na kawe ?
Powiedziała ze lekkim uśmiechem, ale widziałem, ze troche sie zawstydziła mówiac to. Nie wiedziałem co zrobić. Isć nie isc. Ale jak zaprasza.
Może dziewczyna sie choc troche zmieniła...
Chyba, że to wszystko to gra...
                                                      ~~~~Ty~~~~
Siedze sobie sama w pokoju, przegladac Twittera. Potwornie mi sie nudzi. Wtem usłyszałam moje imie. To chyba był Harry. Zeszłam na dół, a w salonie stal on z Perrie.
H: Chciałbym ci kogos przedstawic. To jest Perrie. Perrie to T.I.
Uśmiechnelam sie ciepło i podałam jej reke. Ona chyba nie była zadowolona z tego spotkania, bo byla jakby troche zła, a atmosfera byla napieta. Rozmowa sie nie kleiła, a dziewczyna ciągle mnie piorunowała wzrokiem kiedy spojrzałam sie choc raz na Hazze. Widac za dobrze ja oceniłam.  A sadziłąm, że to taka miła dziewczyna. Widac nie watro oceniac tak szybko ludzi. Potem Perrie pojechala chyba do dziewczyn z zespołu.
H: I jak cudowna nie ?
T: Taaa urocza.
H: Nie lubisz jej ?
Musiałam choc chwile sie zastanowić nad ta odpowiedzia. Tyrdno powiedziec, że sie kogos lubi po godzinie dosc sztywnej rozmowy.
T: Ujme to tak : to ona nie lubi mnie, wiec wiesz.
H: Jak cie moze nie lubić ? Przecież ciebie sie ine da nie lubić. Lekko bioderkiem mnie popchną, kiedy zmywaliśmy naczynia. Spojrzałam na niego a on tylko puścił mi oczko.
T: Widocznie ona mnie nie lubi. Cały czas sie na mnie dziwnie patrzyła jak ja spojrzałam na ciebie. To było dośc krepujace.
H: Bez przesady. Ale spoko pogadam z nią. Nie martw sie.
Ochlapał mnie lekko woda,a ja zrobiłam to samo. Jednak musiałam sie ogarnac, bo zrobilismy przy tym troche hałasu, co nie spodobało sie Zaynowi, który skarżył sie, że przez nas Rose nie może spać, wiec szybko sie uciszyliśmy i poszliśmy do mnie do pokoju.
H: Właśnie gdzie jest Lou ? Nie wiedziałem go od rana.
T: Tez chciałabym wiedzieć...
Mówiac to spojrzałam przez okno. Londyn wygladał ślicznie, kiedy padał śnieg.
Pewnie Louis jest gdzie pomiedzy tymi budynkami...
Tylko czemu nie jest teraz ze mna ?

                      ,,Nagle tak cicho zrobiło się w moim świecie bez Ciebie...”

Nowy rozdział :p  Jak Wam sie podoba ?
Powiem, ze mi nie koniecznie. Nie lubie pisac wstepów do jakiegoś dramatu czy akcji, bo wtedy zawsze jest nudno :/ tak jak teraz uwazam, ze jest nudny :cc
Wróciła El :D jej udział na tym blogu bedzie coraz większy, zwazajac na to, że przez nią wiele przykrych rzeczy sie wydarzy. W sumie jak zwykle :p
Moge Wam obiecac, ze kolejny, będzie o wiele, wiele wiele ciekawszy i zacznie sie akcja :D
Dziekuje za komentarze pod ostatnim postem *.*
Prosze, byście komentowały tez ten :D
Całuje :*
Olcia Styles

piątek, 10 stycznia 2014

Give Me Love Like Never Before

                                                        Włącz : Klik
Wstałam wczesnie. Może przed 8. Moje blond włosy były ułozone w strasznym nieładzie. Szybko sie ubralam i poszłam je rozczesać. Zrobiłam sobie luźnego koka i poszłam do kuchni. Zaczęłam robić omlety dla wszystkich. W pewnym momencie ktoś objął mnie w talii i położył brode na moim ramieniu. Po zapachu wiedziałam, że to Louis.
L: Jak sie spało ?
Powiedział a potem zaczął całować mnie po szyi.
T: Bardzo dobrze.
Potem zaczęliśmy sie lekko kołysac, a ja wyłozyłam ostatniego omleta na talerz, odwracajac sie przy tym do niego przodem. On od razu zaczał mnie całować, uniósł mnie lekko żebym mogla usiąść na blacie. Objęłam go moimi nogami, pogłebiajac pocałunek co chwile.
N: No jeszcze wam mało ?
Oderwałam sie od niego, szybko zeszłam i poprawilam moja spodniczke. Odchrząknęłam i podeszłam do blondyna z talerzem.
T: Prosze. Smacznego.
N: Wszystko dla mnie ?
Oczy mu sie aż zaświeciły, a ja sie zaśmiałam.
T: Masz to tylko połozyć na stole, to dla nas wszystkich głodomorku.
N: Powinienem dostać wszystkie za te wasze wczorajsze jęki.
Zrobiłam wielkie oczy i to tym razem on sie zaśmiał.
N: Co ty nie wiedziałaś, że to wszystko słychać ? Nie martw sie ja wam nic nie bede mówil, ale uważaj na Zayna i Harry'ego, bo będzie gadane, jak było, czy Louis jest dobry i ogólnie szczegóły.
T: Louis powiedz coś !
L: A co mam powiedzieć bylo zajebiście, a ty byłas wspaniała.
Przygryzl mi płatek ucha, a potem spojrzał sie na Nialla uśmiechnał sie do niego i zaczał udawać mnie.
T: Louis ! Idioci z was !
Poszłam szybko na góre, a po drodze mijałam Zayna.
Z: Kobieto co sie tak śpieszysz ? A i jak tam z Louisem było ? Słyszałem, że głośno.
Przywaliłam mu w ramie i weszlam do pokoju. Usłyszałam jeszcze "przepraszam" i trzasnęłam drzwiami.
L: Oj kochanie nie obrażaj sie na mnie, prosze popatrz na mnie.
Jedną ręką przekrecił mi delikatnie głowe, zmuszajac mnie przy tym aby na niego spojrzała.
L: Sliczna nie chciałem abyś to przyjeła no wiesz.. Bardziej cieszyłem sie,że zrobiłem ci przy tym taka przyjemność.
T: Oj idź mi stad wreszcie.
Powiedziałam z uśmiechem odpychajac chłopaka, a ten spadł na podłoge z łóżka. Krzyknęłam tylko i nachylilam sie żeby wstał, a on przyciagnał mnie do siebie i runełam ja długa. Wział mi włosy za ucho i spojrzał z czułością w moje oczy. Czułam sie jak księżniczka. Dawno nikt mi nie zrobił takiej przyjemności z samego patrzenia sie w jego oczy. Miał takie hipnotyzujące, że nie dało sie na nie nie patrzeć.
Ma w sobie coś takiego, że dziewczyny mdleją na jego widok. Jedne przez jego zniewalajacy głos, drugie na przyklad za jego fajnymi włosami, a ja szaleje za jego oczami. Nigdy nie widziałam takich, głoebokich, tak bardzo lazurowych i przy okazji, które w taki cudowny sposób na mnie patrza. I jak tu mozna go nie kochać no powiedźcie mi.
Lecz czasami sie zastanawiam czemu ja sie w nim zakochałam, przecież oczy to nie wszystko. On ciągle mnie denerwuje, doprowadza mnie do szału, jest cholernie zazdrosny i robi często o to awantury. Drażni sie ze mna w sposób jaki ja nie znosze i nigdy go znosic nie bede. Czesto mnie ignoruje, jest potwornym leniem i nawet łóżka nie zaścieli.
Jednak pomimo tego wszystkiego kocham go najbardziej na świecie. Nie wyobrażam sobie mojego zycia bez niego. Bez jego bliskości, czułości, głosu. Nie wytrzymałabym. Kocham jego sposób poruszania sie, sposób jak zdrabnia lub specjalnie przekręca moje imie. Kocham jego uśmiech i oczy, usta i włosy. Kocham go za to, że jest dobrym człowiekiem, zawsze komuś pomoze, jest opiekuńczy i mogę z nim porozmawiać o wszystkim.
I chyba właśnie o to chodzi w prawdziwej miłósci. Kochamy kogoś pomimo jego wad. Akceptujemy je, może wręcz sie zakochujemy i w jego wadach. Wtedy to nie ważne. Ważne jest uczucie pomiedzy nami. Płomień, który nigdy nie zgaśnie.
                                                       ~~~~Rose~~~~
Jestem z Zaynem w szpitalu. Dzisiaj poznamy płec dziecka. Dla mnie to jakoś mało istotne, chociaz zawsze miała słabość do małych dziewczynek. Widze, że Zayn denerwuje sie bardziej ode mnie. W końcu pierwszy raz będzie mógł zobaczyc swojego potomka. Mam nadzieje, ze jakoś nam sie uda z ciąża, że będziemy siebie nawzajem wspierać, a wsparcia tego od Zayna mam naprawde duzo. Ciesze sie, że przyjał do wiadomości, że bedziemy rodzicami.
Kocham go.
Teraz bawi sie moimi chudymi palcami. Jak ja uwielbiam kiedy to robi, z taka czułości sie na nie patrzy, potem dotyka każdego i zawsze zatrzymuje sie na serdecznym. Tam gdzie jest pierścionek...
Z rozmyślań wyrwał mnie glos doktora. Weszliśmy powoli do gabinetu. Położyłam sie na łóżku i po chwili zimny żel był na moim brzuchu. Strasznie sie teraz denerwowałam. Czy będzie zdrowe, czy jest coś nie tak... Zayn chyba to zauwazył i ujał moją dłoń wpatrujac sie w ekran. W końcu i ja sie odważyłam tam spojrzeć. Zobaczyłam maleństwo. Łza popłyneła mi z policzka ale sie tym zbytnio nie przejmowałam.
L: Wszystko jest w porządku, dziecko rozwija sie prawidłowo, chcecie Państwo znać płeć ?
Spojrzałam na Zayna. Uśmiechnał sie do mnie, a ja pokiwałam głową. Spojrzałam na doktora a on bardziej przypatrzył sie w ekran.
                                                      ~~~~Harry~~~
Za pół godziny Little Mix wejda na tą scene i dadza swoj koncert. Skoro chce być z Pezz i ją za wszystko przeprosić powinienem zrobić w fajny i romantyczny sposób. Jest pomysł, wszystko jest przygotowane. Gadałem z kim trzeba, wiec teraz siedze za kulisami i próbuje sobie poukładac w glowie o co mam powiedzieć czy chce aby to tak wszystko wygladało.
A nie lepiej jakoś tak przy świecach, na kolacji. A może na długim spacerze, złapac ja po prostu za ręke i powiedzieć " Kocham Cię". Nie, przecież Stylesowi zawsze cos strzeli i musi zrobić coś szalonego. Tak, taki własnie jestem. Schowałem sie w jakieś pustej garderobie. Dziewczyny już przyjechały. Ochroniarze pilnują aby tu nie weszły, bo tak to z planu nici. Słysze piski fanek czyli pewnie dziewczyny weszły już na scene. Zaczynaja od "Move", a ja wchodze przy " Mr. Loverboy" czyli ostatniej z repertuaru na dzisiaj.
Siedziałem jeszcze chwile ale potem już wyszedłem bo po co tam być ? Minęło chwile zanim był czas na mnie. W koncu zaczeły sie nuty ich piosenki. Jest plan, że mam wejść kiedy Pezz zacznie śpiewać.
Dobra Styles tylko nie panikuj. Powiedz co czujesz i tyle. Albo tylko tyle albo aż tyle. Zaczęła spiewać, ale wtedy muzyka ucichła i było cicho. Swiatła zgasły. Teraz jest ten moment. Wyszedłem na scene.
Pisk fanek, spojrzenia dziewczyn. Perrie odwróciła sie dopiero po chwili. Stała jak osłupiała. Reflektory byly skierowane na nas. Chłopaki zaczeli grac melodie Sheerana " Kiss Me". Tak miałem to zamiar zaspiewać. Wypowiedziałem pierwsze słowa. Dziewczyna była nadal w wielkim szoku. Nie wiedziała po co tu jestem, a może jednak sie domyślala. Potem zaczeła sie wsłuchiwać w każde wypowiedziane przeze mnie słowo. Patrzyłem przez cały czas w jej piękne tęczówki. Dawały mi spokój, a stres minął. Ostatnie słowa piosenki, muzyka sie skończyła. Złapałem jej drobna dłoń i zmniejszyłem dystans miedzy nami.
H: Perrie ja cie naprawde za to wszystko przepraszam, za ta kłótnie, wielkie nieporozumienie, które zobacz do czego doprowadziło.
Chciałem powiedziec ci, że cie kocham. Tak uświadomiłem to sobie, kiedy kazałaś mi spadać z twojego mieszkania i wtedy wiedziałem, że musze o ciebie walczyć, że ja sie tak łatwo nie poddam i znajde sposób abyś mi wybaczyła. Perrie... chciałabyś być ze mną ?
I ta chwila niepewności. Nie wiesz jak będzie. Czy wszystko pódzie po twojej myśli czy wręcz odwrotnie. Zgodzi sie i będzie wspaniale czy mnie odrzuci i ją strace.
Nie wiem wtedy jakbys sobie poradził. Dzieki niej zapomniałem co to smutek, choc znamy sie niecały miesiac. Tylko miesiąc wystarczył abym sie zakochał w niej. We wszytkim. W charakterze, w wygladzie.
Jej twarz w sumie nie wiem co wyraża. Pewnie dziwnie to wyglada. Idiota myślacy, że taka fajna dziewczyna jak Pezz będzie z nim. Chociaż on ma nadzieje, że ona chce z nim być.
Dziewczyna zrobiła krok do przodu i spojrzała sie w moje oczy.
P: Tak chce z tobą być.
Wielki usmiech na mojej twrzy wyrażał co teraz czuje. Pisk fanek, pełno fleszy. Dziewczyny przybiegły pogratulowac nam. Kiedy w koncu dotarłem do mojej dziewczyny przytulilem ja mocno do siebie.
I nigdy nie chce jej wypuszczać...

                        Trochę og­nia, trochę lo­du czy­ni miłość trwałą.- Cesare Pavese

Rozdział już jest :D Wiem troche na niego czekałyście i za to chciałam Was przeprosić :cc
Wyszedł mi w dodatku jakos dziwnie krótki co mnie zdziwiło, bo sie nad nim nieźle męczyłam i sądziłam, że będzie lepiej z tą długościa no ale :p
Jak myślicie będzie chłopiec czy dziewczyna ? :D Chciałam Was troche trzymac w niepewności xd
Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem <3
Mam nadzieje, ze ten rozdział tez Wam sie podoba ;)
Mi jedyne co sie udało to chyba perspektywa głównej bohaterki ( jej przemyślenia) :D ale czekam na Wasza opinie :) i jeszcze podoba mi sie bo jest w sumie mało dialogów, a wiecej przemyślen i opisu sytuacji :D
I powiem Wam, że piosenka ta jest serio śliczna *.*
Nastepny pewnie za tydzień jak zwykle w piatek :p
Całuje :*
Olcia Styles

poniedziałek, 23 grudnia 2013

We Can Keep It Undercover

                                                               Włacz : Klik
Nie czekając długo, weszłam z impetem do pomieszczenia.
Był tam. Siedzial na obrotowym krześle i wpatrzywał sie w przestrzen, podpierając głowę o prawą ręke. Zamknęłam cicho drzwi i podparałm sie o ściane. Chciałam coś powiedziec, ale nie wiedziałam co.
Wpatrywałam sie w niego jak w jakiś obrazek, jakbym chciała przeczytać jego myśli.  Może one by mi powiedziały co on teraz czuje, bo jego twarz nic nie wyrażała. Żadnych emocji nie było ukrytych, nawet w jego oczach. Nie mogłam sie tak ciągle na niego patrzeć, wiec od czasu do czasu wodziłam wzrokiem pokój.
W pewnym momencie nasze spojrzenia sie spotkały. I wtedy dopiero zauważyłam łzy. Łzy wywołane przeze mnie. Łzy, które nigdy nie powinny sie pojawić na jego policzkach przeze mnie. Z mojego powodu. Z mojej winy. Znowu wszystko sie zjebie. Czuje to. Będzie kłotnia, ostre słowa, płacz, trzaskanie drzwiami. To wszystko czego zawsze próbowalam uniknąć. Czego nienawidziłam, czego zawsze sie bałam.
Louis wstał i skierował sie w moją stronę. Podszedl do mnie, przez cały czas wpatrując sie we mnie, w moje oczy, ja jednak opusciłam wzrok. Podniósł mi głowe za podbródek, tym samym każac mi na niego spojrzeć.
L: To koniec.
Puścił mnie i już otwierał drzwi, kiedy ja mu zagrodziłam drogę.
L: Nie chce sie kłocic, nie chce twoich wyjaśnien, nie sa mi potrzebne.
T: Nie zrobiłam tego celowo !
Wykrzyczałam mu to w twarz. Wszystkie moje emocje ze mnie spłynęły w postaci łez.
T: Simon mi kazal. Powiedział że albo pocałunek albo wypadam z zespołu. Nie miałam wyboru !
L: Nie miałaś wyboru ?! Kpisz sobie ?! Czyli mam rozumieć, że mialaś do wyboru nasz związek i zespół. I wybrałaś zespół.
Po raz kolejny usiadł na krześle i schował twarz w dłonie. Podeszłam do niego i ukucnęłam przed nim.
T: Louis prosze uwierz mi. Dla mnie zwiazek z toba jest najważniejszy, ale gdybym sobie odpuściła to bym zostawiła zespoł, czyli również ciebie. A ja tego bym nie przeżyła.
 Wstał gwałtownie z krzesła, a jego dlonie zacisnęły sie w pieści.
L: A nie pomyślalaś, że nawet gdybyś nie była w zespole nadal byśmy byli razem ? Niby jakbyś w zespole już nie była to byśmy nie mieli kontaktu ?
T: Nie pojmujesz jednej rzeczy. Muzyka to moje życie wiesz ? I przypominam ci że utrzymuje sie tez z tego. Przecież nie skończyłam liceum, nie przyjęliby mnie na studia. Czemu miałabym zrezygnować z zespołu, z was, z koncertów ?
L: Może dlatego, że przez to spieprzyłaś nasz związek ?!
Widziałam wściekłosc w jego oczach, mial zaciśniete zęby. Stałam jak ta niewinna dziewczynka, która już nie wiedziała co powiedzieć. Nie umiała sie wytłumaczyć, nie wiedziała jak. Co nie powiem to zawsze znajdzie coś co jest nie tak.  Taka bezsilność.
L: Nie zalezy ci na mnie az tak jak myślałem.
Przegiał. Niby mi nie zależy ? Mi ?
T: Czy ty wiesz co mówisz ? Mi nie zalezy ? Ciekawe kto płakal nocami za takim dupkiem, ktory sobie pojechał z El do NY, ciekawe kto myślał o nim przez cały czas, ciekawe komu prawie by wyskoczyło serce kiedy jednak przyjechał, potem kiedy mnie pocałował w Sylwestra, kto poczuł motylki w brzuchu. Odpowiedź brzmi, że to byłam ja ! I co będziesz dalej mówił, że mi nie zależy.
Kocham Cię. Przez cały czas Cię kocham i nie mogę przestać o Tobie myślec. Twoj uśmiech zawsze poprawia  mi nastrój, a jak mnie przytulasz czuje ciepło od Ciebie bijące i wiem, że jestem bezpieczna.
Przepraszam, że nie jestem idealną dziewczyna, która nie sprawia kłopotów, która nie całuje sie z twoim przyjacielem, która nie uprawia z tobą seksu kiedy tylko zapragniesz.
Nie nie jestem taka i nigdy nie bede !  Nigdy nie będe idealna, nie obiecuje ci, że nie dojdzie do żadnej kłotni pomiędzy nami, nigdy ci nie powiem, że Harry jest dla mnie nie ważny, jest ale nie tak jak ty, nie wskocze ci do łóżka i nie bede pieprzyć sie z tobą kiedy ci sie to podoba.
Przepraszam, ale (T.I) jaką sobie wymarzyłeś widocznie nie istnieje. Jezeli nie jestem dziewczyna z twoich snów to faktycznie możemy zerwać, tylko wiedz, ze moje uczucia, nawet jakbyś bardzo chcial, one nie zgasną.
Jeżeli nie chcesz wierzyc czemu pocałowalam Harry'ego zapytaj sie chłopaków, a nawet jego. I powiem ci, ze to ty nie pozwoliłeś mi dojsc do słowa, kiedy dzwonilam do ciebie żeby ci to powiedziec.
Jak chcesz to usunę ci sie z życia, jak tak teraz bardzo mnie nienawidzisz. Bardzo prosze. Wyprowadze sie, zrezygnuje z zespołu i pojade do moich ukochanych rodziców. Powiedz słowo, a już nigdy mnie nie spotkasz.
Z moich oczu leciały strumieniami łzy, nie potrafiłam sie opanować. Louis patrzył na mnie, czułam jego wzrok na sobie, ja przez łzy oczywiście nic nie widziałam. Wiedziałam, ze to koniec. Powie, że mogę już pakowac moje walizki, że to bez sensu. Louis chcial już coś powiedzieć, jednak drzwi sie otworzyły i wszedl Hazz.
H: Louis, prosze uwierz jej. Ona tego nie chciała, nawet nie wiesz jak to przezywała, gdyby mogla zabilaby Simona, nadal musimy udawać, ale serio to sie zmieni i powiemy światu, ze to wy sie kochacie, a nas nic nie łaczy.
T: Harry nie musisz sie tłumaczyć serio. Ja powiedziałam już wszystko, teraz to Louis podejmuje decyzje, w zasadzie to chyba już podjął. Jedziemy do domu musze sie spakowac.
L: A czy ja ci powiedziałem, że masz sie pakować.?
T: Dla mnie to oczywiste, wiem, że już nie chcesz mnie widzieć.
L: Naprawde ? Sądzisz, żebym przeżył bez osoby która kocham na śmierć i bez której moje życie nie ma sensu ? Dla kogo miałbym wtedy żyć ?
T: Louis masz rodzinę, zespół, fanów, chłopaków masz wszystko !
L: Co z tego jeżeli najważniejsza osoba w moim życiu zniknie ? Jak wyjedzie do znienawidzonych rodziców ? Myślisz, że dalbym ci odejść ? Kocham Cię i sporo dałaś mi do myślenia. Tak nie jestes idealna, nie potrafisz sie ze mna nie kłócić, nie potrafisz sie zapomnieć o Harrym i nie uprawiałaś jeszcze ze mna seksu, ale dzieki temu jestes wyjątkowa, inna.
Ja też nie jestem idealny i jestem dupkiem masz racje. Jestem chamski, zazdrosny, niewyżyty i szalenie zakochany w dziewczynie, która stoi właśnie przede mna. I wierze Ci, jezeli już nawet Hazza mówi, że tak było i reszta idiotów stoi własnie pod drzwiami i gadaja o tym kiedy maja wejść i powiedzieć to samo co powiedzial on no to chyba musi być prawda. Kocham Cię i nie chce wiecej takich kłótni.
Przytulił mnie bardzo mocno do siebie, uśmiechnełam sie szczesliwa, a z moich oczu nie wiadomo czemu leciały nadal łzy.
Spojrzał na mnie i zaczał je wycierać.
L: Czemu ty płaczesz ? Jesteś smutna płaczesz, szczęśliwa płaczesz, nawet przy filmach płaczesz, a może ty w ciąży jesteś, podobno dziewczyny kiedy sa w ciąży sa bardzo emocjonlane. Czy ja o czymś nie wiem ?
Spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem, a potem oboje sie zaśmialismy.
T: Nie, nie jestem, przecież sam powiedziałeś, że seksu nie było, wiec o co ci chodzi.
L: Zaraz będzie.
T: Ale seks czy dziecko ?
L: Jak chcesz może być to i to.
Puscił mi oczko, a ja byłam troszke zaniepokojona.
H: Dobraa, tu sa jakieś dziwne propozycje, wiec nie chce znać szczegółow waszych planow.
L: Zazdrosny co ? A właśnie co tam u Perrie Edwards ? Podobnież miałeś z nią bliską styczność.
H: O kurde Perrie !
T: Pewnie już nasz pocałunek lata po sieci. Idź do niej szybko, jak chcesz mogę też jej wyjaśnić.
H: Nie, poradze sobie. Możecie kontynuować wasze plany na wieczór.
Szybko wyszedł, a ja wtuliłam sie w Louisa.
T: Przepraszam, przepraszam, za te głupie akcje które zawsze kończa sie kłótnią i że ciągle je powoduje. Naprawde postawiłam sie Simonowi i obiecuje, że ja z nim już porozmawiam. Przepraszam.
L: (T.I) nie płacz już, trudno musiałaś to musiałaś, ale najważniejsze, ze to wszystko sie dobrze skończyło i że nadal jesteśmy razem i nawet coś takiego tego nie zmieni. Naprawde cię kocham.
T: Nie moge uwierzyć, że ty masz do mnie aż tyle cierpliwości i tyle razy mi wybaczasz. Każdy inny chłopak powiedziałby mi od razu, żebym spadała, a ty przez cały czas mi wszystko wybaczasz.
L: Też sie czasem zastanawiam, z jakiego powodu ja ci ciągle wybaczam.
T: Hmmm bo mnie kochasz ?
Spojrzałam na niego, a on od razu wpił sie w moje usta. Potem znowu sie w niego wtulilam. Staliśmy tak troche i mogło by to trwać dłużej, gdyby nie chłopaki wpadli jak jakieś dzikusy i sie na nas rzucili.
N: Wiedziałem, że sobie to wyjaśnicie.
Z: Spadaj ja tak uważałem, ty zacząłeś panikować, że nasz zespól sie rozpadnie.
Li: Dobra nie kłóćcie się.
W końcu przytulilismy się wszyscy razem i zaczęliśmy zbierac nasze rzeczy.
N: A własnie gdzie wybiegł tak szybko Harry, pytalismy sie go ale nie odpowiedział.
T: Pojechał do Perrie wyjasnic to co tu zaszło.
Blondyn kiwnął głową i po kilku minutach wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Zmęczona tym dniem, od razu kiedy weszłam do sypialni, padłam na łóżko. Po chwili połozył sie obok mnie Louis. Jego dłonie powędrowały pod moja bluzkę, a po chwili ją ze mnie zdjął. Spojrzałam na niego pytajacym wzrokiem, ale on uśmiechnął sie tylko zadziornie.
L: Musisz mi wynagrodzić twój dzisiejszy pocałunek z Harry'm. Obiecałaś mi
T: Tak ale to musi być dzisiaj ? Jestem padnieta, nie mam siły .
Chłopak pokręcił głową i zaczął mnie całować po szyi, robiąc na niej malinki. Potem jego usta zbliżyły się do mojego ucha.
L: Dzisiaj jesteś moja.
                                                        ~~~~Harry~~~~
Stanąłem przed drzwiami jej mieszkania. Lekko zapukalem w drzwi. Czekałem chwile i otworzyła mi Emily. Była bardzo zdziwiona moim przyjściem, było widac po jej minie.
H: Hej, jest Perrie ?
Dziewczyna spojrzała na mnie, a potem opuścila wzrok.
E: Nie ma, pojechała gdzies z dziewczynami.
H: Dobrze to ja nie bede przeszkadzać.
Przygryzłem warge i odszedlem załamany. Przechodzac, przez jej osiedle spojrzałem na jej balkon. Świeciło sie tam swiatło. A może Emily mnie okłamala i jednak siedzi Pezz w domu ? Nie czekajac długo wszedlem na drzewo, które rosło centalnie obok jej balkonu. Cóż było ciężko, ale dla pewnym osób można zrobić wiele, a Perrie jest naprawde cudowna i jest warta, nawet wspinania sie na drzewo. Po cichu wylądowałem na balkonie. Dziewczyna siedziala na krześle i pisała coś. Zapukałem lekko w szybe. Pezz zerwała sie szybko i ze zdziwieniem patrzyła na mnie po drugiej stronie szyby.
Pokazałem na klamkę, lecz dziewczyna pokiwała przeczaco głową i usiadła znowu, patrzac sie w drugą stronę. Zadzwoniłem, wiec do niej, a ona, chyba nie wiedzac, że to ja odebrała.
H: Prosze Pezz wpuść mnie, chce porozmawiać.
P: A może my nie mamy już o czym rozmawiać ?
Odwróciła sie w moją stronę i podeszła do drzwi, ale ich nie otworzyła.

H: My musimy porozmawiać i chyba oboje wiemy o czym. Widze, że już wiesz.
P: Jakbym mogła nie wiedzieć ? Wasz pocałunek jest juz wszedzie, pokazał mi sie od razu jak weszłam na Tweeter'a wiec wybacz mysle że już wszyscy wiedza.
H: Ty nie rozumiesz niczego, sama widziałaś, że to nie ja ją pocałowałem, ale ona mnie, a wiesz czemu ? Przez naszego jebniętego menadżera, prosze wpuć mnie to wtedy ci wszystko powiem.
Wahała się, ale złapała za klamkę i uchyliła je. Wszedlem i stanąłem przed nią, zas ona usiadła na swoim pościelonym idelanie łóżku.
H: Rozumiem, że to mogło wygladać jednoznacznie, ale zrozum on jej nie dal wyboru, albo to albo by musiała zostawić zespół, to wcale nie było dla niej proste, bo jeszcze przed chwila kłóciła sie o to z Louisem, bo gdybys nie wiedziała ona jest z nim i kocha tylko jego. P: Co z tego ? Nie mogłeś sie postawić temu Simsonowi czy jak mu tam ?
H: Gdybym mu dał w morde to bym juz dawno wyleciał z zespołu, nie martw sie One Direction już sobie z nim na ten temat porozmawia. To jednak nie ważne, ważne czy ty mi wybaczysz. Wybaczysz ?
P: Harry ja nawet nie wiem czy my jestesmy razem, nie wiem czy tobie na mnie zależy i sama nie wiem co ja o tobie myśle, nie rozmawialiśmy o tym. Ostatnim razem jak sie widzielismy to na pozegnanie mnie pocałowałeś, nie powiem cholernie mi sie to spodobało, a ty też, ale czy warto próbować ? I jeszcze dzisiaj to, ja nie wiem ja ci nic nie moge obiecać. Przepraszam, ale nie dam ci teraz odpowiedzi. A teraz idź jutro tez mamy koncert i musze sie odpoczac. Pa
Chciałem coś powiedzieć, ale już mnie wygoniła za drzwi pokoju. Wyszedłem z jej domu tak aby nie zauważyła mnie Emily.
Ja sie nie poddam tak łatwo. Nie dam jej odejsć za kazda cene. I pokaze jej, że strasznie mi na niej zależy.
Hej :) Dawno mnie tu nie było, wiec postanowiłam coś dodać jeszcze przed świetami :)
Jak sie Wam podoba rozdział ? :D
Jak dla mnie może być i wyszedl mi dlugi z czego jestem bardzo zadowolona <3
Prosze komentujcie, bo to dla mnie bardzo ważne :3
Chciałabym Wam życzyć wesołych świąt i oczywiście udanego Sylwestra :*
Hyhyhy i jutro 22 urodziny Louisa <3 Nie moge uwierzyć, że on ma aż tyle lat :o On nawet na tyle nie wyglada <3
To do następnego ^^
Olcia Styles


czwartek, 5 grudnia 2013

It Was Love At First Sight

                                                           Włącz : Klik
                                                          ~~~~Louis~~~~
Wreszcie jest tylko moja. Trzymam ja w ramionach. Jej głowa oparta o moją klatke piersiową unosi sie wraz z każdym moim wdechem i wydechem. Jej drobna dłoń lekko dotknęła mojej dłoni, a ja od razu złączyłem nasze palce.
Wreszcie jej delikatny dotyk. Teskniłem za nia, za każdą jej czescią. Nie mieliśmy okazji aby chociaż sie na chwile zatrzymac, bo zawsze było coś, ale teraz jestesmy tylko dla siebie.
Brakowało mi jej jak tlenu, jej dotyku, tych niebieskich oczu, które z taka miłoscią patrzyły na mnie kazdego dnia.
Jej uśmiech, jest taki niedopisania. Nie mam pojęcia co ona ze mną robi. Cokolwiek nie powie, albo nawet sie na mnie spojrzy, a na jej twarzy jest uśmiech, automatycznie sie uśmiecham. Robie to od razu, nawet nie myśle przy tym. Po prostu kiedy ją widze, moje serce bije szybciej, przed każda randką tak sie denerwuje, że zaczynam drżeć i nie potrafie tego opanować.
A najlepsze jest to, że często to ja wywołuje na jej twarzy ten uśmiech. Już nie wywołuje łez, ani smutku, tylko radość i szczęście. Dzieki niej ja tez sie uśmiecham, bo ona po prostu jest.  Jest przy mnie, zawsze mnie wysłucha, nawet kiedy marudzę, albo mam zły dzień. I wiem, że zawsze będzie pomimo moich wad.
Może dlatego szalenie ją kocham, że możemy liczyć na siebie na dobre i na złe.
I dopiero teraz zauważyłem, że ona kocha naprawde tylko i wyłącznie mnie. Nie ma już wątpliwości co do uczuć. Z Harry'm są tylko przyjaciółmi i widać, że obie strony tego naprawde chcą. Przyjaźni.
Niedawno dopiero pojąłem, że po prostu nie mogę bez niej żyć. Bez jej widoku czy rozmowy. Za bardzo by mnie to kosztowało, jakbym utracił z nią kontakt. Dlatego chce, aby tym razem było idealnie, bez żadnych kłótni. Nie wiem czy ona wie, ale ja mam co do niej poważne plany, bo nie wyobrazam sobie bez niej życia. Jeszcze żadna dziewczyna w ten sposób nie zawrociła mi w głowie. I to jest w niej najlepsze, bo nawet nie wiem jak ona to zrobiła. W dalszym ciągu jest dla mnie wielką zagadka, która tak bardzo chciałbym rozwiązać.
W pewnym momencie zadzwonił jej telefon. Odebrała i chwile rozmawiała z osoba po drugiej stronie. Kiedy skończyła wstała z kanapy.
L: Kto to był ?
T: Simon, chce sie ze mna zaraz spotkać, wiec jade do niego.
L: Podwioze cię.
T: Nie musisz, przejde sie.
Posłała mi uśmiech i poleciała na gore. Po około 10 minut zeszła już ubrana.
L: Nie pożegnasz sie ?
Udałem obrażonego, ale zaraz dziewczyna nachyliła sie nade mna i złączyła nasze usta. Kiedy chciała go kończyć, ja go bardziej pogłebiałem, do tego stopnia, że dziewczyna musiała usiąść na kanapie, widocznie było jej nie wygodnie. Włożyłem moje ręce pod jej kremowy sweter. Ona położyła swoje ręce na moimi torsie. W końcu rozłączyła nasze wargi i złapała mnie za ręke.
T: Louis musze już iść.
Dała mi jeszcze soczystego buziaka i wyszla.
Czy mówilem już jak bardzo ją kocham ?
                                                               ~~~~Ty~~~~
Wyszłam na zaśnieżony chodnik. Z nieba leciały płatki śniegu, które padały na moje ramiona i włosy. Poprawiłam sobie szalik i skierowałam sie w strone wytwórni. Szłam z dobre 15 minut i wreszcie doszlam do celu. Poszłam na odpowiednie piętro i zapukałam lekko w drzwi. Usłyszłałam standardowe "prosze", chwyciłam za klamke i weszlam do jego gabinetu. Siedział na swoim czarnym fotelu, wpatrujac sie w Big Bena ze ogromnego okna. Rozebrałam płaszczyk i powiesiłam do na wieszaku, a potem usiadlam na krzesle naprzeciwko niego. Przez jakieś 3 minuty nic nie mówił, a dla mnie to było dość krępujące, bo nawet nie wiedziałam, czy wiedziął o mojej obecności, gdyż nawet raz sie nie spojrzał.
T: Simon czemu chciałeś sie spotkać ?
S: Zaraz wyjasnie tylko jeszcze musimy poczekać na Harry'ego.
W tym momencie drzwi do pokoju sie otworzyły i wszedł Harry. To chyba był Harry, bo ledwo co widziałam jego twarz, był opatulony od stóp do głow. Wkrótce usiadł a Simon wreszcie odwrócil sie do nas.
S: Dzisiaj macie pierwszy koncert tutaj w Londynie prawda ? Pamietaliscie o tym ? Tak ?
Spojrzałam na Harry'ego, a on miał tylko wytrzeszczone oczy. Chyba to była nie tylko dla mnie szokująca wiadomości. Koncert ? Tak dzisiaj ? Jak on sobie to wyobraża ? Co za kilka godzin mamy wystapic na wielkiej scene ? Przecież ja musze do czegoś takiego przygotowywac co najmniej kilka dni, a co mi zostaje kilka godzin ?
H: Simon chyba nie mówisz poważnie ! Czemu my sie dopiero teraz tym dowiadujemy ?
S: Cały świat wie, że One Direction zaczyna swoją wielka trasę. W telewizji, w internecie, wszędzie o was mówią, wszyscy wiedza oprócz was. No ładnie widac, że juz kompletnie zapomnieliście o wlasnym zespole, bo zajeliście sie waszymi prywatnymi sprawami. Ja to w pewnym stopniu rozumiem, ale radze sie już przygotowywać, bo wasza płyta jest w tym momencie najbardziej schodzącą płytą w tym roku.
Westchnełam głeboko, ale z drugiej strony sie ucieszyłam, że nasza płyta stala sie jakims fenomenem.
S: Dobra i teraz taka wazniejsza sprawa. Wasz zwiazek.
Spojrzałam na niego kpiąco, a potem na Harry'ego.
S: Macie na koncercie pokazac, że jesteście w sobie zakochani po uszy. Szczególnie kiedy będzie śpiewać wasz duet " You And I", a na koniec się pocałujecie. I tak zakończy sie koncert. Pasuje ?
T: Nie ma mowy ! Nie bedziemy udawac tego zasranego związku ! Po co ?! Nie możemy skonczyć tej dziecinady ?! Ja sie nie zgadzam ! Powiedzmy wreszcie prawde !
H: Simon to bez sensu. Nie bedziemy udawac. Nie zrobimy tego naszym fanom czy ci sie to podoba czy nie.
S: Dzieciaki zrozumcie, wiecie ile ludzi będzie chciało dla was przyjść na wasz koncert ? Tylko po to aby was zobaczyć razem.
Wstałaś gwałtownie z krzesła.
T: Mówie poważnie Simon. Nie obchodzi mnie to co ty sobie tam ubzdrurałes. Nasi fani kochali nas nawet kiedy nie "byliśmy razem". Po za tym jakbys jeszcze nie wiedział ja jest z Louisem i nie mam zamiaru całowac sie na jego oczach z Harry'm. Przykro mi, ale jeżeli tego nie zakończymy to... odchodze z One Direction.
Sporzałaś na Hazze i zauważyłas wielkie zdziwienie w jego oczach. Czy naprawde chce to zrobić ? Czy jestem pewna tego co powiedzialam ?
S: Zastanów sie jeszcze, nie postępuj pochopnie.
T: Jezeli dalej będe musiała udawać cos czego nie, to tak odejdę, nie mam zamiaru zranić ludzi na których mi zależy.
S: Okej ale pierwszy koncert i tak musi sie odbyć z tobą, więc jeżeli nie pocałujecie sie z Harry'm to faktycznie możesz odejść.
Spojrzałam na niego z nienawiścia, wziełam płaszczyk i wyszłam trzaskajac drzwiami. Na dworze było mroźno, wiatr sie wzmocnił. Wkurzona szłam, trącajac innych ramieniem. Nie miałam sily na tego Simona. Sądzialm, że on jest po naszej stronie, że mu zalezy nie tylko na naszej karierze i kasie, ale również na nas i na naszych uczuciach. Widocznie sie myliłam. Wyszłam z zatloczonej ulicy i skręciłam w mniej ruchliwą.
H: Czekaj !
Złapał mnie za ręke i odwrócil mnie przodem do niego. Spojrzał na mnie czułym oraz współczującym wzrokiem. Po moim policzku poleciała łza, ktorą Harry szybko wytarł kciukiem. Przytulił mnie do siebie mocno. Jego szept " nie płacz " doszedł do moich uszu. Chciałam byc silna, wiec powstrzymałam sie.
H: Czy ty chcesz naprawde zrezygnować z One Direction ?
Pokręcilam glową na nie.
T: Ale z Louisa tym bardziej nie zrezygnuje. Muzyka, wy, on to całe moje życie. Nie bede wstanie z czegokolwiek zrezynować.
H: To wytłumacz Louisowi cała sytuacje. Wytłumacz, że nie masz wyjścia, bo jak nie odstawimy tam przedstawienia to będziesz musiała odejść. Oczywiscie wszyscy sie za tobą wstawimy, ale ja wiem że to nic nie da. On taki jest i tyle. Niby fajny czasem, a tak to to dupek i tyle.
T: Masz racje. Wytłumacze mu, że musimy, że nie robie tego z własnej woli. Mam nadzieje, że zrozumie.
H: Na pewno, a teraz chodź, bo zimno.
Wrócilismy do domu w szybkim czasie. Zaczełam szukac po pokojach Louisa, ale nigdzie go nie było. Postanowiłam do niego zadzwonić.
L: Co tam kochanie ?
T: Gdzie jesteś ? Musimy porozmawiać.
L: Spokojnie Simom pisal, że dzisiaj koncert, nie martw sie będe przy tobie. Nie stresuj sie.
T: Lou, ale wcale nie o to chodzi. No o koncert, ale to cos ważniejszego niż mój stres. Słuchaj...
L: Przepraszam cię ale musze kończyć, bateria mi sie zaraz rozładuje. Zobaczymy sie już na koncercie i nie martw sie, jestes wspaniała. Kocham cię. Buziaki.
T: Louis !
Rozłaczył sie. I jak ja mam teraz mu to powiedzieć ? Przed koncertem ? To moje jedyne wyjście.
Nim sie obejrzałam trzeba było juz jechac. Nie powiem trochę sie denerowalam, ale jednak bardziej nie martwiłam o mój pocałunek z Harry'm.
Dojechaliśmy. Przebralam sie szybko i umalowałam, tylko po to aby miec czas na rozmowe z Louisem. Reszta już wiedziąła ,że wszystko będzie udawane. Reszta tak, ale osoba najważniejsza jeszcze nie. Kiedy w końcu go zobaczyłam, nie mogłam sie do niego dostac. Każdy cos od niego chciał. Pobiegł szybko do garderoby aby sie przebrać, a potem rozmawiał jeszcze z kimś kogo nie kojarze. Kiedy już skonczył syzbko do niego pobiegłam i rzuciłam mu sie na szyje.
L: Jejku aż tak sie za mną stęsknilas ?
T: Louis musisz cos wiedzieć. Gadałam z Simonem i...
Z: Chodźcie szybko na scene !
T: Nie ale...
L: Spokojnie będzie dobrze. Będe przy tobie.
Weszliśmy na scene. Slyszałam tylko oklaski, piski, krzyki, urywki naszych imion. Zaczeło sie Best Song Ever i nie miałam nawet czasu o niczym myśleć. Poźniej kolejne piosenki i kolejne.
Louis przez cały czas sie uśmiechał do mnie, jednak ja uśmiechałam sie do wszystkich żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Szczególnie, że ten koncert ogladal Simon. Nim się spostrzegłam był czas na You And I. Nie pogadałam z Louisem. i co teraz ? On pomyśli, że to wszystko na prawde a to bedzie udawane. Jak mu to powiedzieć ? Chłopaki zeszli ze sceny.
Zostałam tylko ja i Harry. Zaczęly lecieć nuty piosenki. Zaczeliśmy śpiewać. Na poczatku jakos miałam kontakt z fanami, ale pod koniec trzeba było trzeba bardziej sie zblizyć do Harry'ego. Kiedy był ostatni refren skierowałam sie w jego stronę i byli teraz naprzeciwko siebie. Zrozumiał chyba, że bez wzgledu na to, że nie porozmawiałam z Louisem musze to zrobić, a z Louisowi wszystko powiem po.
Ostatnie słowa piosenki spojrzałam w stronę przejścia do garderoby, stali tam wszyscy. Również Louis. Kiedy ja skończyłam śpiewać wyszeptałam "I'm sorry", a Louis patrzył na mnie ze zdziwieniem. Potem skierowałam głowę tam gdzie był Simon. Zobaczylam jego wzrok. Harry skończył spiewać. Spuściłam głowę, a potem wpilam sie w usta Harry'ego. Słyszałam okrzyki, oklaski. Szybko sie jednak od niego oderwałam i pędem wybiegłam ze sceny, bo musiałam znaleźć Louisa.
T: Gdzie Louis ?
N: W garderobie.
T: Widział ?
Blondyn pokiwał głową, wiec szybko skierowałam sie w tamtą stronę.
Czy Louis mi uwierzy ?
Jest rozdział :) wyszedł mi dłuugi, a to z okazji rocznicy tego bloga :D
Sama nie mogę uwierzyć, że to już rok go pisze. Strasznie szybko zleciało i nawet tego jakos nie poczułam :3
Chciałabym Wam bardzoooo podziękować, że jesteście tu ze mną <3
Krócej czy dłużej to nie ważne, ważne jest to że jesteście i czytacie go. To dla mnie dużo znaczy <33
I jak Wam sie podoba ten rozdział ? Mi podoba sie perspektywa Louisa <3 a Wam co najbardziej ? :D
Chciałam sie zapytać czy jest cos co powinno być więcej, nie wiem dialogów czy moze refleksji i przemyśleń ? Czy mam ogólnie coś zmnienić ?
Strasznie mi sie podoba zdjęcie ostatnie Hazzy *.* i Louis jest słodki z tą kartką <3
Czekam na Wasze opinie :D
Całuje i do następnego :*
Olcia Styles

piątek, 29 listopada 2013

Everything Is New To Me

                                                           Włącz : KLIK 
                                               Jak sie skończy to puść jeszcze raz ;)
                                                          ~~~~Ty~~~~
Siedziałam w kuchni czytając książkę, którą już przez miesiąc. Cóż nie miałam czasu czytac bo za dużo rzeczy dzialo sie w tym domu. Wreszcie chwila dla mnie. Właśnie kończyłam pierwszą stronę, kiedy ktoś wszedł do domu z wielkim trzaskiem. Przewróciłam oczami i odłożyłam dopiero co zaczętą lekturę. Oparłam sie o framugę drzwi, przyglądając sie tej sytuacji. Styles. Można sie było sie tego spodziewać. Kurtki nie powiesił i walną sie na kanape z naburmuszoną miną.
Westchnęłam i podeszłam do niego.
T: Uuuu a tobie co ? Ktoś dotknął twoich loczków ?
Zasmiałam sie lekko, ale on popatrzył na mnie dość groźnym wzrokiem, wiec sie opanowałam. Zwaliłam jego nogi z kanapy i rozsiadłam sie wygodnie.
T: Co sie takiego stało tam u Emily, że wróciłeś taki naburmuszony ?
H: Nie uwierzysz kto jest siostrą Emily. Perrie Edwards. Ta z Little Mix.
T: No i co z tego ?
H: Jest wredna ! Ledwo wszedłem do domu a ta na mnie naskoczyła, ze to ja święty Pan Styles, że wszystko wiem i jeszcze mi zarzuciła, że jej jakiej figurki zbiłem, bo ta przypadkiem na  mnie wpadła. No co za dziewczyna ! Wszędzie taka uśmiechnięta, a tu zobacz jaka diablica. Nie wytrzymałem i wróciłem tutaj
Chciałam już coś powiedzieć, ale on znowu zaczął swój monolog.
H: Ale ty sobie nie zdajesz sprawy jaka ona jest okropna dla mnie, do wszystkich sie uśmiechała pomagała, a mnie popychała i sie przez cały czas kłóciła, że to ma nie być tam, czemu tak niedelikatnie sie z tym obchodzisz. Mam nadzieje, że wiecej jej nie spotkam.
T: Harry mysle, że...
H: Radzę ci nie mieć z nia doczynienia, bo cie tak wnerwi jak mnie. Myślałem, ze jest zupełnie inna, a tu takie coś.
T: Skończ już ! Nie wiem o co ci chodzi. Jakby to ktoś był inny juz dawno byś zapomniał i byś sie tak nie pruł, a ty ciągle gadasz jaka ona jest okropna. Może ty ją lubisz albo odwrotnie.
H: Proszę cie ! Kto chciałby sie zwiazać z kimś takim jak ona ?
T: Jakim ?
Widziałam, że nie mógł znaleźć żadnego słowa, zeby ja określić. Co za człowiek ! Ja to facetów naprawde nie zrozumiem. Raz mówi, ze jest okropna a jak pytam na poważnie jaka ona jest to nic nie może powiedzieć. Typowe. I jeszcze jaki maja ciekawy podryw.
Jedni pokazuja ci laski, które są według nich takie świetne, a robią to tylko po to, abyś była zazdrosna i jeszcze nawet sie nimi nie interesują po prostu na nie trafiło. Potem dziewczyna sie godzinami zastanawia, czy on ją nadal lubi czy woli tamte. I myslisz o takim idiocie, który wymyśla takie świństwo, ale pomimo tego nadal sie w nim kochasz.
Drudzy często potrafią tylko gadać z toba przez sms-y gdyż nie maja odwagi pogadać tak na żywo, ale po prostu powiedziec jakiś komplement i znowu myślisz, gdyż piszac wysłyła ci całusy, a w realu nawet sie na ciebie boi spojrzeć. Takiego tez trudno zrozumieć. Coż trzeba sie pogodzić z tym, że nie tylko kobiety, ale też faceci mówią jedno a robią drugie. Na szczescie Harry nie stosuje takich metod.
Ale z drugiej strony co my byśmy bez nich zrobiły. Bez nich życie byloby nudne i puste.
Harry sie nadal zastanawiał nad swoją odpowiedzia, ale myślenie przerwał mu telefon. Przerwóciłam oczami i rozwaliłam sie na kanapie. Zaraz po tym Hazz zaczął krzyczeć, że on tam nie jedzie i tak dalej. Domyśliłam sie, ze chodzi o Perrie. Skończył i rzucił telefonem.
H: Jak on może mnie o to prosić ?! Ja tam do niej nie wróce. Nie ma mowy !
T: Harry ty weź sie uspokój ! Przecież ona cie nie zje i widać, ze ci sie spodobala, bo jak już mówiłam od razu byś ją olał. Perrie jest przeciez śliczna ma takie ładne włosy, szczupła, ma ładny głos. Więc w czym jest problem ?
Hazz spojrzał na mnie i mnie przytulił. Ja trochę zdziwiona poklepałam go lekko w plecy.
T: Za co to ?
H: Jakoś tak nie wiem. Zawsze umiesz mnie ogarnąć.
T: Tak to akurat prawda.
Harry czy ty jesteś zły za to, że teraz jestem z Louisem ?
Chłopak od razu zmienił minę, wyprostował sie i spojrzał mi w oczy.
H: Nie, ciesze się, że jesteś z nim. Wiedziałem, ze predzej czy poźniej i tak będziecie razem, wiec to nie było dla mnie wielkie zaskoczenie.
Uśmiechnal sie już i ja też od razu zmieniłam minę.
H: Miałaś racje, może to w koncu czas, żeby isc na przód i oprzytomnieć. Dobra ide z nią malować ten pokój. Księżniczka sobie zażyczyła kolor liliowy. Ludzie nie wierze, że tam jadę.
Wyminął mnie, wziął kurtke i zamknął już o wiele cisze drzwi.
Ulżyło mi. Myślałam, że bedzie gorzej, ale on odpuścił, wie, że jestem tylko Louisa. Myśle, że nawet dobrze sie wstrzeliliśmy w czasie. Ja jestem z Lou on coś tam z tą Perrie. Ciesze sie, że już wszystko wyjaśnione. Jednak moje uczucie do niego jeszcze chyba nie zgasło. Albo po postu nie chce zgasnąć. Kiedyś zapewne sama zrozumiem, to że jeżeli dalej go będe kochac odbije to się na moim zwiazku w Louisem.
Trzeba sie ogarnąć i wreszcie pojść do przodu. Tak jak to powiedział Harry.
Zostawmy za sobą przeszłość i skupmy się na teraźniejszości.
                                                              ~~~~Harry~~~~
Myślicie, że dobrze zrobiłem mówiąc, że to przeszłość ? To koniec, idźmy do przodu. Jak ja mogłem tak powiedzieć ? To nie prawda ja tak wcale nie myśle, ale wiem, że ona kocha Louisa i chce już z nim stworzyć szczęśliwy zwiazek, a ja bym tylko przeszkadzał.
Może to dobry czaas aby wreszcie pójść do przodu, zapomnieć o (T.I) i znaleźć szczescie gdzie indziej. Tak i tak właśnie zrobie.
Będę szukał panny idealniej. Taaa jakby jeszcze taka istniała. Zaś teraz trzeba iść do wrednej jędzy. Nie rozumiem czemu (T.I) myśli, że ją lubie. To nie prawda. Nic do niej nie czuje chyba, że złość, ta dziewczyna jest po prostu wkurzająca. Świeta Panna Edwards. Chyba chciałaby być taka.
Stanąłem przed drzwiami jej domu. Chyba będziemy sami bo Emily właśnie pojechala gdzieś z Niallem. O matko tylko Styles oddychaj i nie daj sie sprowokować. To tylko dziewczyna. Bedę dżentelmenem i obiecuje sobie, że nie będe jej wyzywać czy coś takiego. Bede miły, nawet jak ona dla mnie nie bedzię. Zapukałem lekko w drzwi, a one zostały natychmiast otworzone.
P: Emily wreszcie jesteś....
H: To nie Emily.
Uśmiechnąłem sie, choć to sprawiało mi troche trudność, gdyż nie lubiłem jej. Dziewczyna była ubrana na biało, a w zasadzie teraz pomalowana na fioletowo. Troche mnie to rozśmieszyło.
P: Co ty tu robisz ?
H: Niall poprosil mnie, żebym pomógł ci malowac pokój, bo on z Emily nie dadzą rady teraz, wiec jestem.
Dziewczyna z każdym moim słowem sie coraz szerzej usmiechała, ale potem znowu zmieniła sie w tą czarownice. O co jej chodzi ???
P: I co czekasz na oklaski ? Poradze sobie bez twojej pomocy.
H: Nie byłbym tego taki pewien.
Wszedłem do mieszkania, wymijajac dziewczynę i od razu skierowałem sie do jej pokoju. Dziewczyna nawet nie miała pojęcia jak sie za to zabrac. Jakas folia sie walała to podłodze, a z trzy wałki toneły w farbie. Patrzyłem na to z zażenowaniem, no ale. Rozłozyłem folie i wziąłem jeden z wałków i powoli rozprowadzałem liliowa farbe po białej ścianie. Czułem wzrok dziewczyny przez cały czas. I co ona będzie sobie stała a ja będe malował jej pokój ? Chyba coś sie jej pomyliło.
H: Pomożesz mi czy będziesz tak stała ?
Powiedziałem oschle, ale Perrie nic nie powiedziała tylko też wzieła za walek i malowała na tej samej ścianie co ja. Nie odzywalismy sie przez dłuższą chwile. Osobiście mi to pasowało, bo wolałem sie wogóle nie odzywac niż sie z nia kłócić.
P: Możesz malował dokładniej ?
Spojrzałem na nią z niedowierzaniem. Jaja sobie ze mnie robi ? Maluje lepiej od niej.
H: Możesz mi powiedziec jedną rzecz ? Czemu ciagle sie mnie czepiasz, albo krytykujesz to co robie czy mówie ?
Perrie puścila wałek na folie i skierowała do mnie swój wskazujący palec.
P: Bo uważasz sie za niewiadomo kogo. O jejku boski Harry Styles, Styles tamto, Styles siamto. Zesrać sie można. Myślisz, że jak przeleciałeś miliony dziewczyn to jesteś fajny ? Nie, nie jesteś !
H: Nie przeleciałem miliony dziewczyn ! Kurde za kogo ty sie masz, zeby mnie w ten sposób oceniać ? Co, które pisemko przeczytałaś ?! Chyba sama dobrze wiesz, że to co piszą to farmazony !
Wiesz co spadam stąd !
Poniosły mnie nerwy i też rzuciłem wałkiem w kat i wyszłem z pokoju. Nie spodziewalem sie, ale dziewczyna złapala mnie z reke, gdy chcialem otwierać drzwi. Spojrzała na mnie takim jakimś dziwnym wzrokiem, którego jeszcze u niej nie widziałem. Spuściła głowe i wyszeptała "przepraszam". Wytrzeszczyłem oczy, ale sie ogarnąłem i czekalem, bo może coś wiecej powie, albo coś. Spojrzała mi w oczy. Miała takie śliczne oczy.
P: Przepraszam, że cie uraziłam. Nie pomyślalam, troche mnie poniosło.
Westchnąłem i poszedłem znowu do jej pokoju. Styles odbija ci, że chcesz jej nadal pomagac.  Nie rozumiem sam siebie. Czy tak sie da ? Potem znów zająłem sie żmudna pracą.
P: Dalej jesteś z (T.I) ?
Tak niespodziewane pytanie. Zdziwiła mnie. Z resztą co ją to obchodzi ? Pewnie nie raz czytała o naszej udawanej parze.
H: To wszystko udawane. Kiedy faktycznie bylyśmy razem nie pisali o nas, zaś kiedy sie rozstaliśmy nasz menadżer kazał nam się spotykac. Bez sensu nie ?
Perrie pokiwała głową i zauważyłem lekki uśmiech na jej twarzy. Serio ? Cieszy ją to ? Znowu nie ogarniam. Poźniej było jeszcze dziwniej bo jakos normalnie rozmawialiśmy. Tak na luzie, dużo się o niej dowiedziałem. Gdy sie ją pozna wcale nie jest taka zła. Może źle ja oceniłem ?
Chociaz bądźmy szczerzy nie zachowywała sie wobec mnie na początku fair, wiec mogłem sobie o niej pomyśleć źle. Po kilku godzinach wreszcie skończyliśmy.
Dziewczyna powiedziała, że mnie odprowadzi, wiec wyszliśmy przed klatke. Było zimno, padał lekki śnieg, a na niebie pojawiły sie gwiazdy. Kiedy na nią spojrzałem wpatrywała sie w niebo tak samo jak ja. Jej blond włosy były rozwiewane przez lekki wiatr, a oczy mieniły sie Tak samo jak świecące nad nami gwiazdy.
Czemu ja tak pięknie opisywałem ? Sam nie wiem, spodobała mi sie... zaraz co ? Nie, nie spodobała mi sie to nie mozliwe. Harry uspoókj sie spędziłeś z nia cały dzień ale to przecież nić nie znaczy. Nie nic nie znaczy. Kurde znaczy Styles znaczy !
Dopiero teraz zauważyłem, że dziewczyna przyglada mi sie z uwagą.
P: No dobra nie zatrzymuje cię dobranoc Hazz.
Powiedziała do mnie Hazz. Jejku to słodkie. Chwila ona idzie i co zrobić ? Odwróciła sie jeszcze i uśmiechneła sie lekko.
P: I dziekuje za pomoc.
Ja nie wiedzac co robie zagrodziłem jej droge i wpiłem sie w jej usta. Były takie słodkie, a nasz pocałunek był taki subtelny, delikatny. Widać, że zdziwiła sie moim nagłym zachowaniem, no ale ja tez byłem zdziwiony. Myślicie, że ją lubie ? Ja sądze że bardzo, kręci mnie, jest śliczna i mądra. Tak samo kocha muzyke jak ja. Kiedy nasze wargi sie rozłączyly Perrie spojrzała mi w oczy i chyba nie wiedziała co powiedzieć. Uśmiechneła sie tylko, szeptem powiedziała miłych snów i odeszła.
H: Zadzwonie do ciebie.
Odrwróciła sie do mnie, pomachala i teraz na dobre poszła do klatki, a drzwi za nią zamknęły się. Wsiadlem do auta i siedziałem tam z 15 minut zanim ruszyłem.
Czyżby Harry Styles znów sie zakochał ?
Hej misie :)
W końcu dodałam rozdział, znowu brak czasu na pisanie :/
Jak Wam sie podoba ? W tym rozdziale skupiłam sie na Harrym bardziej, bo chciałam wiele rzeczy wyjaśnić i zaczac zupełnie coś innego a mam na myśli Perrie ;)
Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem <33
A i tak 5 grudnia to data gdzie zaczęłam pisać bloga, wiec (to chyba wypada czwartek) na 100% będzie nowy dłuugi rozdział <3 Sama nie mogę uwierzyć, że już rok pisze tego bloga :oo
Czekam na Wasze komentarze a propo tego rozdziału :D
Do następnego :3
Olcia Styles