poniedziałek, 23 grudnia 2013

We Can Keep It Undercover

                                                               Włacz : Klik
Nie czekając długo, weszłam z impetem do pomieszczenia.
Był tam. Siedzial na obrotowym krześle i wpatrzywał sie w przestrzen, podpierając głowę o prawą ręke. Zamknęłam cicho drzwi i podparałm sie o ściane. Chciałam coś powiedziec, ale nie wiedziałam co.
Wpatrywałam sie w niego jak w jakiś obrazek, jakbym chciała przeczytać jego myśli.  Może one by mi powiedziały co on teraz czuje, bo jego twarz nic nie wyrażała. Żadnych emocji nie było ukrytych, nawet w jego oczach. Nie mogłam sie tak ciągle na niego patrzeć, wiec od czasu do czasu wodziłam wzrokiem pokój.
W pewnym momencie nasze spojrzenia sie spotkały. I wtedy dopiero zauważyłam łzy. Łzy wywołane przeze mnie. Łzy, które nigdy nie powinny sie pojawić na jego policzkach przeze mnie. Z mojego powodu. Z mojej winy. Znowu wszystko sie zjebie. Czuje to. Będzie kłotnia, ostre słowa, płacz, trzaskanie drzwiami. To wszystko czego zawsze próbowalam uniknąć. Czego nienawidziłam, czego zawsze sie bałam.
Louis wstał i skierował sie w moją stronę. Podszedl do mnie, przez cały czas wpatrując sie we mnie, w moje oczy, ja jednak opusciłam wzrok. Podniósł mi głowe za podbródek, tym samym każac mi na niego spojrzeć.
L: To koniec.
Puścił mnie i już otwierał drzwi, kiedy ja mu zagrodziłam drogę.
L: Nie chce sie kłocic, nie chce twoich wyjaśnien, nie sa mi potrzebne.
T: Nie zrobiłam tego celowo !
Wykrzyczałam mu to w twarz. Wszystkie moje emocje ze mnie spłynęły w postaci łez.
T: Simon mi kazal. Powiedział że albo pocałunek albo wypadam z zespołu. Nie miałam wyboru !
L: Nie miałaś wyboru ?! Kpisz sobie ?! Czyli mam rozumieć, że mialaś do wyboru nasz związek i zespół. I wybrałaś zespół.
Po raz kolejny usiadł na krześle i schował twarz w dłonie. Podeszłam do niego i ukucnęłam przed nim.
T: Louis prosze uwierz mi. Dla mnie zwiazek z toba jest najważniejszy, ale gdybym sobie odpuściła to bym zostawiła zespoł, czyli również ciebie. A ja tego bym nie przeżyła.
 Wstał gwałtownie z krzesła, a jego dlonie zacisnęły sie w pieści.
L: A nie pomyślalaś, że nawet gdybyś nie była w zespole nadal byśmy byli razem ? Niby jakbyś w zespole już nie była to byśmy nie mieli kontaktu ?
T: Nie pojmujesz jednej rzeczy. Muzyka to moje życie wiesz ? I przypominam ci że utrzymuje sie tez z tego. Przecież nie skończyłam liceum, nie przyjęliby mnie na studia. Czemu miałabym zrezygnować z zespołu, z was, z koncertów ?
L: Może dlatego, że przez to spieprzyłaś nasz związek ?!
Widziałam wściekłosc w jego oczach, mial zaciśniete zęby. Stałam jak ta niewinna dziewczynka, która już nie wiedziała co powiedzieć. Nie umiała sie wytłumaczyć, nie wiedziała jak. Co nie powiem to zawsze znajdzie coś co jest nie tak.  Taka bezsilność.
L: Nie zalezy ci na mnie az tak jak myślałem.
Przegiał. Niby mi nie zależy ? Mi ?
T: Czy ty wiesz co mówisz ? Mi nie zalezy ? Ciekawe kto płakal nocami za takim dupkiem, ktory sobie pojechał z El do NY, ciekawe kto myślał o nim przez cały czas, ciekawe komu prawie by wyskoczyło serce kiedy jednak przyjechał, potem kiedy mnie pocałował w Sylwestra, kto poczuł motylki w brzuchu. Odpowiedź brzmi, że to byłam ja ! I co będziesz dalej mówił, że mi nie zależy.
Kocham Cię. Przez cały czas Cię kocham i nie mogę przestać o Tobie myślec. Twoj uśmiech zawsze poprawia  mi nastrój, a jak mnie przytulasz czuje ciepło od Ciebie bijące i wiem, że jestem bezpieczna.
Przepraszam, że nie jestem idealną dziewczyna, która nie sprawia kłopotów, która nie całuje sie z twoim przyjacielem, która nie uprawia z tobą seksu kiedy tylko zapragniesz.
Nie nie jestem taka i nigdy nie bede !  Nigdy nie będe idealna, nie obiecuje ci, że nie dojdzie do żadnej kłotni pomiędzy nami, nigdy ci nie powiem, że Harry jest dla mnie nie ważny, jest ale nie tak jak ty, nie wskocze ci do łóżka i nie bede pieprzyć sie z tobą kiedy ci sie to podoba.
Przepraszam, ale (T.I) jaką sobie wymarzyłeś widocznie nie istnieje. Jezeli nie jestem dziewczyna z twoich snów to faktycznie możemy zerwać, tylko wiedz, ze moje uczucia, nawet jakbyś bardzo chcial, one nie zgasną.
Jeżeli nie chcesz wierzyc czemu pocałowalam Harry'ego zapytaj sie chłopaków, a nawet jego. I powiem ci, ze to ty nie pozwoliłeś mi dojsc do słowa, kiedy dzwonilam do ciebie żeby ci to powiedziec.
Jak chcesz to usunę ci sie z życia, jak tak teraz bardzo mnie nienawidzisz. Bardzo prosze. Wyprowadze sie, zrezygnuje z zespołu i pojade do moich ukochanych rodziców. Powiedz słowo, a już nigdy mnie nie spotkasz.
Z moich oczu leciały strumieniami łzy, nie potrafiłam sie opanować. Louis patrzył na mnie, czułam jego wzrok na sobie, ja przez łzy oczywiście nic nie widziałam. Wiedziałam, ze to koniec. Powie, że mogę już pakowac moje walizki, że to bez sensu. Louis chcial już coś powiedzieć, jednak drzwi sie otworzyły i wszedl Hazz.
H: Louis, prosze uwierz jej. Ona tego nie chciała, nawet nie wiesz jak to przezywała, gdyby mogla zabilaby Simona, nadal musimy udawać, ale serio to sie zmieni i powiemy światu, ze to wy sie kochacie, a nas nic nie łaczy.
T: Harry nie musisz sie tłumaczyć serio. Ja powiedziałam już wszystko, teraz to Louis podejmuje decyzje, w zasadzie to chyba już podjął. Jedziemy do domu musze sie spakowac.
L: A czy ja ci powiedziałem, że masz sie pakować.?
T: Dla mnie to oczywiste, wiem, że już nie chcesz mnie widzieć.
L: Naprawde ? Sądzisz, żebym przeżył bez osoby która kocham na śmierć i bez której moje życie nie ma sensu ? Dla kogo miałbym wtedy żyć ?
T: Louis masz rodzinę, zespół, fanów, chłopaków masz wszystko !
L: Co z tego jeżeli najważniejsza osoba w moim życiu zniknie ? Jak wyjedzie do znienawidzonych rodziców ? Myślisz, że dalbym ci odejść ? Kocham Cię i sporo dałaś mi do myślenia. Tak nie jestes idealna, nie potrafisz sie ze mna nie kłócić, nie potrafisz sie zapomnieć o Harrym i nie uprawiałaś jeszcze ze mna seksu, ale dzieki temu jestes wyjątkowa, inna.
Ja też nie jestem idealny i jestem dupkiem masz racje. Jestem chamski, zazdrosny, niewyżyty i szalenie zakochany w dziewczynie, która stoi właśnie przede mna. I wierze Ci, jezeli już nawet Hazza mówi, że tak było i reszta idiotów stoi własnie pod drzwiami i gadaja o tym kiedy maja wejść i powiedzieć to samo co powiedzial on no to chyba musi być prawda. Kocham Cię i nie chce wiecej takich kłótni.
Przytulił mnie bardzo mocno do siebie, uśmiechnełam sie szczesliwa, a z moich oczu nie wiadomo czemu leciały nadal łzy.
Spojrzał na mnie i zaczał je wycierać.
L: Czemu ty płaczesz ? Jesteś smutna płaczesz, szczęśliwa płaczesz, nawet przy filmach płaczesz, a może ty w ciąży jesteś, podobno dziewczyny kiedy sa w ciąży sa bardzo emocjonlane. Czy ja o czymś nie wiem ?
Spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem, a potem oboje sie zaśmialismy.
T: Nie, nie jestem, przecież sam powiedziałeś, że seksu nie było, wiec o co ci chodzi.
L: Zaraz będzie.
T: Ale seks czy dziecko ?
L: Jak chcesz może być to i to.
Puscił mi oczko, a ja byłam troszke zaniepokojona.
H: Dobraa, tu sa jakieś dziwne propozycje, wiec nie chce znać szczegółow waszych planow.
L: Zazdrosny co ? A właśnie co tam u Perrie Edwards ? Podobnież miałeś z nią bliską styczność.
H: O kurde Perrie !
T: Pewnie już nasz pocałunek lata po sieci. Idź do niej szybko, jak chcesz mogę też jej wyjaśnić.
H: Nie, poradze sobie. Możecie kontynuować wasze plany na wieczór.
Szybko wyszedł, a ja wtuliłam sie w Louisa.
T: Przepraszam, przepraszam, za te głupie akcje które zawsze kończa sie kłótnią i że ciągle je powoduje. Naprawde postawiłam sie Simonowi i obiecuje, że ja z nim już porozmawiam. Przepraszam.
L: (T.I) nie płacz już, trudno musiałaś to musiałaś, ale najważniejsze, ze to wszystko sie dobrze skończyło i że nadal jesteśmy razem i nawet coś takiego tego nie zmieni. Naprawde cię kocham.
T: Nie moge uwierzyć, że ty masz do mnie aż tyle cierpliwości i tyle razy mi wybaczasz. Każdy inny chłopak powiedziałby mi od razu, żebym spadała, a ty przez cały czas mi wszystko wybaczasz.
L: Też sie czasem zastanawiam, z jakiego powodu ja ci ciągle wybaczam.
T: Hmmm bo mnie kochasz ?
Spojrzałam na niego, a on od razu wpił sie w moje usta. Potem znowu sie w niego wtulilam. Staliśmy tak troche i mogło by to trwać dłużej, gdyby nie chłopaki wpadli jak jakieś dzikusy i sie na nas rzucili.
N: Wiedziałem, że sobie to wyjaśnicie.
Z: Spadaj ja tak uważałem, ty zacząłeś panikować, że nasz zespól sie rozpadnie.
Li: Dobra nie kłóćcie się.
W końcu przytulilismy się wszyscy razem i zaczęliśmy zbierac nasze rzeczy.
N: A własnie gdzie wybiegł tak szybko Harry, pytalismy sie go ale nie odpowiedział.
T: Pojechał do Perrie wyjasnic to co tu zaszło.
Blondyn kiwnął głową i po kilku minutach wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Zmęczona tym dniem, od razu kiedy weszłam do sypialni, padłam na łóżko. Po chwili połozył sie obok mnie Louis. Jego dłonie powędrowały pod moja bluzkę, a po chwili ją ze mnie zdjął. Spojrzałam na niego pytajacym wzrokiem, ale on uśmiechnął sie tylko zadziornie.
L: Musisz mi wynagrodzić twój dzisiejszy pocałunek z Harry'm. Obiecałaś mi
T: Tak ale to musi być dzisiaj ? Jestem padnieta, nie mam siły .
Chłopak pokręcił głową i zaczął mnie całować po szyi, robiąc na niej malinki. Potem jego usta zbliżyły się do mojego ucha.
L: Dzisiaj jesteś moja.
                                                        ~~~~Harry~~~~
Stanąłem przed drzwiami jej mieszkania. Lekko zapukalem w drzwi. Czekałem chwile i otworzyła mi Emily. Była bardzo zdziwiona moim przyjściem, było widac po jej minie.
H: Hej, jest Perrie ?
Dziewczyna spojrzała na mnie, a potem opuścila wzrok.
E: Nie ma, pojechała gdzies z dziewczynami.
H: Dobrze to ja nie bede przeszkadzać.
Przygryzłem warge i odszedlem załamany. Przechodzac, przez jej osiedle spojrzałem na jej balkon. Świeciło sie tam swiatło. A może Emily mnie okłamala i jednak siedzi Pezz w domu ? Nie czekajac długo wszedlem na drzewo, które rosło centalnie obok jej balkonu. Cóż było ciężko, ale dla pewnym osób można zrobić wiele, a Perrie jest naprawde cudowna i jest warta, nawet wspinania sie na drzewo. Po cichu wylądowałem na balkonie. Dziewczyna siedziala na krześle i pisała coś. Zapukałem lekko w szybe. Pezz zerwała sie szybko i ze zdziwieniem patrzyła na mnie po drugiej stronie szyby.
Pokazałem na klamkę, lecz dziewczyna pokiwała przeczaco głową i usiadła znowu, patrzac sie w drugą stronę. Zadzwoniłem, wiec do niej, a ona, chyba nie wiedzac, że to ja odebrała.
H: Prosze Pezz wpuść mnie, chce porozmawiać.
P: A może my nie mamy już o czym rozmawiać ?
Odwróciła sie w moją stronę i podeszła do drzwi, ale ich nie otworzyła.

H: My musimy porozmawiać i chyba oboje wiemy o czym. Widze, że już wiesz.
P: Jakbym mogła nie wiedzieć ? Wasz pocałunek jest juz wszedzie, pokazał mi sie od razu jak weszłam na Tweeter'a wiec wybacz mysle że już wszyscy wiedza.
H: Ty nie rozumiesz niczego, sama widziałaś, że to nie ja ją pocałowałem, ale ona mnie, a wiesz czemu ? Przez naszego jebniętego menadżera, prosze wpuć mnie to wtedy ci wszystko powiem.
Wahała się, ale złapała za klamkę i uchyliła je. Wszedlem i stanąłem przed nią, zas ona usiadła na swoim pościelonym idelanie łóżku.
H: Rozumiem, że to mogło wygladać jednoznacznie, ale zrozum on jej nie dal wyboru, albo to albo by musiała zostawić zespół, to wcale nie było dla niej proste, bo jeszcze przed chwila kłóciła sie o to z Louisem, bo gdybys nie wiedziała ona jest z nim i kocha tylko jego. P: Co z tego ? Nie mogłeś sie postawić temu Simsonowi czy jak mu tam ?
H: Gdybym mu dał w morde to bym juz dawno wyleciał z zespołu, nie martw sie One Direction już sobie z nim na ten temat porozmawia. To jednak nie ważne, ważne czy ty mi wybaczysz. Wybaczysz ?
P: Harry ja nawet nie wiem czy my jestesmy razem, nie wiem czy tobie na mnie zależy i sama nie wiem co ja o tobie myśle, nie rozmawialiśmy o tym. Ostatnim razem jak sie widzielismy to na pozegnanie mnie pocałowałeś, nie powiem cholernie mi sie to spodobało, a ty też, ale czy warto próbować ? I jeszcze dzisiaj to, ja nie wiem ja ci nic nie moge obiecać. Przepraszam, ale nie dam ci teraz odpowiedzi. A teraz idź jutro tez mamy koncert i musze sie odpoczac. Pa
Chciałem coś powiedzieć, ale już mnie wygoniła za drzwi pokoju. Wyszedłem z jej domu tak aby nie zauważyła mnie Emily.
Ja sie nie poddam tak łatwo. Nie dam jej odejsć za kazda cene. I pokaze jej, że strasznie mi na niej zależy.
Hej :) Dawno mnie tu nie było, wiec postanowiłam coś dodać jeszcze przed świetami :)
Jak sie Wam podoba rozdział ? :D
Jak dla mnie może być i wyszedl mi dlugi z czego jestem bardzo zadowolona <3
Prosze komentujcie, bo to dla mnie bardzo ważne :3
Chciałabym Wam życzyć wesołych świąt i oczywiście udanego Sylwestra :*
Hyhyhy i jutro 22 urodziny Louisa <3 Nie moge uwierzyć, że on ma aż tyle lat :o On nawet na tyle nie wyglada <3
To do następnego ^^
Olcia Styles


czwartek, 5 grudnia 2013

It Was Love At First Sight

                                                           Włącz : Klik
                                                          ~~~~Louis~~~~
Wreszcie jest tylko moja. Trzymam ja w ramionach. Jej głowa oparta o moją klatke piersiową unosi sie wraz z każdym moim wdechem i wydechem. Jej drobna dłoń lekko dotknęła mojej dłoni, a ja od razu złączyłem nasze palce.
Wreszcie jej delikatny dotyk. Teskniłem za nia, za każdą jej czescią. Nie mieliśmy okazji aby chociaż sie na chwile zatrzymac, bo zawsze było coś, ale teraz jestesmy tylko dla siebie.
Brakowało mi jej jak tlenu, jej dotyku, tych niebieskich oczu, które z taka miłoscią patrzyły na mnie kazdego dnia.
Jej uśmiech, jest taki niedopisania. Nie mam pojęcia co ona ze mną robi. Cokolwiek nie powie, albo nawet sie na mnie spojrzy, a na jej twarzy jest uśmiech, automatycznie sie uśmiecham. Robie to od razu, nawet nie myśle przy tym. Po prostu kiedy ją widze, moje serce bije szybciej, przed każda randką tak sie denerwuje, że zaczynam drżeć i nie potrafie tego opanować.
A najlepsze jest to, że często to ja wywołuje na jej twarzy ten uśmiech. Już nie wywołuje łez, ani smutku, tylko radość i szczęście. Dzieki niej ja tez sie uśmiecham, bo ona po prostu jest.  Jest przy mnie, zawsze mnie wysłucha, nawet kiedy marudzę, albo mam zły dzień. I wiem, że zawsze będzie pomimo moich wad.
Może dlatego szalenie ją kocham, że możemy liczyć na siebie na dobre i na złe.
I dopiero teraz zauważyłem, że ona kocha naprawde tylko i wyłącznie mnie. Nie ma już wątpliwości co do uczuć. Z Harry'm są tylko przyjaciółmi i widać, że obie strony tego naprawde chcą. Przyjaźni.
Niedawno dopiero pojąłem, że po prostu nie mogę bez niej żyć. Bez jej widoku czy rozmowy. Za bardzo by mnie to kosztowało, jakbym utracił z nią kontakt. Dlatego chce, aby tym razem było idealnie, bez żadnych kłótni. Nie wiem czy ona wie, ale ja mam co do niej poważne plany, bo nie wyobrazam sobie bez niej życia. Jeszcze żadna dziewczyna w ten sposób nie zawrociła mi w głowie. I to jest w niej najlepsze, bo nawet nie wiem jak ona to zrobiła. W dalszym ciągu jest dla mnie wielką zagadka, która tak bardzo chciałbym rozwiązać.
W pewnym momencie zadzwonił jej telefon. Odebrała i chwile rozmawiała z osoba po drugiej stronie. Kiedy skończyła wstała z kanapy.
L: Kto to był ?
T: Simon, chce sie ze mna zaraz spotkać, wiec jade do niego.
L: Podwioze cię.
T: Nie musisz, przejde sie.
Posłała mi uśmiech i poleciała na gore. Po około 10 minut zeszła już ubrana.
L: Nie pożegnasz sie ?
Udałem obrażonego, ale zaraz dziewczyna nachyliła sie nade mna i złączyła nasze usta. Kiedy chciała go kończyć, ja go bardziej pogłebiałem, do tego stopnia, że dziewczyna musiała usiąść na kanapie, widocznie było jej nie wygodnie. Włożyłem moje ręce pod jej kremowy sweter. Ona położyła swoje ręce na moimi torsie. W końcu rozłączyła nasze wargi i złapała mnie za ręke.
T: Louis musze już iść.
Dała mi jeszcze soczystego buziaka i wyszla.
Czy mówilem już jak bardzo ją kocham ?
                                                               ~~~~Ty~~~~
Wyszłam na zaśnieżony chodnik. Z nieba leciały płatki śniegu, które padały na moje ramiona i włosy. Poprawiłam sobie szalik i skierowałam sie w strone wytwórni. Szłam z dobre 15 minut i wreszcie doszlam do celu. Poszłam na odpowiednie piętro i zapukałam lekko w drzwi. Usłyszłałam standardowe "prosze", chwyciłam za klamke i weszlam do jego gabinetu. Siedział na swoim czarnym fotelu, wpatrujac sie w Big Bena ze ogromnego okna. Rozebrałam płaszczyk i powiesiłam do na wieszaku, a potem usiadlam na krzesle naprzeciwko niego. Przez jakieś 3 minuty nic nie mówił, a dla mnie to było dość krępujące, bo nawet nie wiedziałam, czy wiedziął o mojej obecności, gdyż nawet raz sie nie spojrzał.
T: Simon czemu chciałeś sie spotkać ?
S: Zaraz wyjasnie tylko jeszcze musimy poczekać na Harry'ego.
W tym momencie drzwi do pokoju sie otworzyły i wszedł Harry. To chyba był Harry, bo ledwo co widziałam jego twarz, był opatulony od stóp do głow. Wkrótce usiadł a Simon wreszcie odwrócil sie do nas.
S: Dzisiaj macie pierwszy koncert tutaj w Londynie prawda ? Pamietaliscie o tym ? Tak ?
Spojrzałam na Harry'ego, a on miał tylko wytrzeszczone oczy. Chyba to była nie tylko dla mnie szokująca wiadomości. Koncert ? Tak dzisiaj ? Jak on sobie to wyobraża ? Co za kilka godzin mamy wystapic na wielkiej scene ? Przecież ja musze do czegoś takiego przygotowywac co najmniej kilka dni, a co mi zostaje kilka godzin ?
H: Simon chyba nie mówisz poważnie ! Czemu my sie dopiero teraz tym dowiadujemy ?
S: Cały świat wie, że One Direction zaczyna swoją wielka trasę. W telewizji, w internecie, wszędzie o was mówią, wszyscy wiedza oprócz was. No ładnie widac, że juz kompletnie zapomnieliście o wlasnym zespole, bo zajeliście sie waszymi prywatnymi sprawami. Ja to w pewnym stopniu rozumiem, ale radze sie już przygotowywać, bo wasza płyta jest w tym momencie najbardziej schodzącą płytą w tym roku.
Westchnełam głeboko, ale z drugiej strony sie ucieszyłam, że nasza płyta stala sie jakims fenomenem.
S: Dobra i teraz taka wazniejsza sprawa. Wasz zwiazek.
Spojrzałam na niego kpiąco, a potem na Harry'ego.
S: Macie na koncercie pokazac, że jesteście w sobie zakochani po uszy. Szczególnie kiedy będzie śpiewać wasz duet " You And I", a na koniec się pocałujecie. I tak zakończy sie koncert. Pasuje ?
T: Nie ma mowy ! Nie bedziemy udawac tego zasranego związku ! Po co ?! Nie możemy skonczyć tej dziecinady ?! Ja sie nie zgadzam ! Powiedzmy wreszcie prawde !
H: Simon to bez sensu. Nie bedziemy udawac. Nie zrobimy tego naszym fanom czy ci sie to podoba czy nie.
S: Dzieciaki zrozumcie, wiecie ile ludzi będzie chciało dla was przyjść na wasz koncert ? Tylko po to aby was zobaczyć razem.
Wstałaś gwałtownie z krzesła.
T: Mówie poważnie Simon. Nie obchodzi mnie to co ty sobie tam ubzdrurałes. Nasi fani kochali nas nawet kiedy nie "byliśmy razem". Po za tym jakbys jeszcze nie wiedział ja jest z Louisem i nie mam zamiaru całowac sie na jego oczach z Harry'm. Przykro mi, ale jeżeli tego nie zakończymy to... odchodze z One Direction.
Sporzałaś na Hazze i zauważyłas wielkie zdziwienie w jego oczach. Czy naprawde chce to zrobić ? Czy jestem pewna tego co powiedzialam ?
S: Zastanów sie jeszcze, nie postępuj pochopnie.
T: Jezeli dalej będe musiała udawać cos czego nie, to tak odejdę, nie mam zamiaru zranić ludzi na których mi zależy.
S: Okej ale pierwszy koncert i tak musi sie odbyć z tobą, więc jeżeli nie pocałujecie sie z Harry'm to faktycznie możesz odejść.
Spojrzałam na niego z nienawiścia, wziełam płaszczyk i wyszłam trzaskajac drzwiami. Na dworze było mroźno, wiatr sie wzmocnił. Wkurzona szłam, trącajac innych ramieniem. Nie miałam sily na tego Simona. Sądzialm, że on jest po naszej stronie, że mu zalezy nie tylko na naszej karierze i kasie, ale również na nas i na naszych uczuciach. Widocznie sie myliłam. Wyszłam z zatloczonej ulicy i skręciłam w mniej ruchliwą.
H: Czekaj !
Złapał mnie za ręke i odwrócil mnie przodem do niego. Spojrzał na mnie czułym oraz współczującym wzrokiem. Po moim policzku poleciała łza, ktorą Harry szybko wytarł kciukiem. Przytulił mnie do siebie mocno. Jego szept " nie płacz " doszedł do moich uszu. Chciałam byc silna, wiec powstrzymałam sie.
H: Czy ty chcesz naprawde zrezygnować z One Direction ?
Pokręcilam glową na nie.
T: Ale z Louisa tym bardziej nie zrezygnuje. Muzyka, wy, on to całe moje życie. Nie bede wstanie z czegokolwiek zrezynować.
H: To wytłumacz Louisowi cała sytuacje. Wytłumacz, że nie masz wyjścia, bo jak nie odstawimy tam przedstawienia to będziesz musiała odejść. Oczywiscie wszyscy sie za tobą wstawimy, ale ja wiem że to nic nie da. On taki jest i tyle. Niby fajny czasem, a tak to to dupek i tyle.
T: Masz racje. Wytłumacze mu, że musimy, że nie robie tego z własnej woli. Mam nadzieje, że zrozumie.
H: Na pewno, a teraz chodź, bo zimno.
Wrócilismy do domu w szybkim czasie. Zaczełam szukac po pokojach Louisa, ale nigdzie go nie było. Postanowiłam do niego zadzwonić.
L: Co tam kochanie ?
T: Gdzie jesteś ? Musimy porozmawiać.
L: Spokojnie Simom pisal, że dzisiaj koncert, nie martw sie będe przy tobie. Nie stresuj sie.
T: Lou, ale wcale nie o to chodzi. No o koncert, ale to cos ważniejszego niż mój stres. Słuchaj...
L: Przepraszam cię ale musze kończyć, bateria mi sie zaraz rozładuje. Zobaczymy sie już na koncercie i nie martw sie, jestes wspaniała. Kocham cię. Buziaki.
T: Louis !
Rozłaczył sie. I jak ja mam teraz mu to powiedzieć ? Przed koncertem ? To moje jedyne wyjście.
Nim sie obejrzałam trzeba było juz jechac. Nie powiem trochę sie denerowalam, ale jednak bardziej nie martwiłam o mój pocałunek z Harry'm.
Dojechaliśmy. Przebralam sie szybko i umalowałam, tylko po to aby miec czas na rozmowe z Louisem. Reszta już wiedziąła ,że wszystko będzie udawane. Reszta tak, ale osoba najważniejsza jeszcze nie. Kiedy w końcu go zobaczyłam, nie mogłam sie do niego dostac. Każdy cos od niego chciał. Pobiegł szybko do garderoby aby sie przebrać, a potem rozmawiał jeszcze z kimś kogo nie kojarze. Kiedy już skonczył syzbko do niego pobiegłam i rzuciłam mu sie na szyje.
L: Jejku aż tak sie za mną stęsknilas ?
T: Louis musisz cos wiedzieć. Gadałam z Simonem i...
Z: Chodźcie szybko na scene !
T: Nie ale...
L: Spokojnie będzie dobrze. Będe przy tobie.
Weszliśmy na scene. Slyszałam tylko oklaski, piski, krzyki, urywki naszych imion. Zaczeło sie Best Song Ever i nie miałam nawet czasu o niczym myśleć. Poźniej kolejne piosenki i kolejne.
Louis przez cały czas sie uśmiechał do mnie, jednak ja uśmiechałam sie do wszystkich żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Szczególnie, że ten koncert ogladal Simon. Nim się spostrzegłam był czas na You And I. Nie pogadałam z Louisem. i co teraz ? On pomyśli, że to wszystko na prawde a to bedzie udawane. Jak mu to powiedzieć ? Chłopaki zeszli ze sceny.
Zostałam tylko ja i Harry. Zaczęly lecieć nuty piosenki. Zaczeliśmy śpiewać. Na poczatku jakos miałam kontakt z fanami, ale pod koniec trzeba było trzeba bardziej sie zblizyć do Harry'ego. Kiedy był ostatni refren skierowałam sie w jego stronę i byli teraz naprzeciwko siebie. Zrozumiał chyba, że bez wzgledu na to, że nie porozmawiałam z Louisem musze to zrobić, a z Louisowi wszystko powiem po.
Ostatnie słowa piosenki spojrzałam w stronę przejścia do garderoby, stali tam wszyscy. Również Louis. Kiedy ja skończyłam śpiewać wyszeptałam "I'm sorry", a Louis patrzył na mnie ze zdziwieniem. Potem skierowałam głowę tam gdzie był Simon. Zobaczylam jego wzrok. Harry skończył spiewać. Spuściłam głowę, a potem wpilam sie w usta Harry'ego. Słyszałam okrzyki, oklaski. Szybko sie jednak od niego oderwałam i pędem wybiegłam ze sceny, bo musiałam znaleźć Louisa.
T: Gdzie Louis ?
N: W garderobie.
T: Widział ?
Blondyn pokiwał głową, wiec szybko skierowałam sie w tamtą stronę.
Czy Louis mi uwierzy ?
Jest rozdział :) wyszedł mi dłuugi, a to z okazji rocznicy tego bloga :D
Sama nie mogę uwierzyć, że to już rok go pisze. Strasznie szybko zleciało i nawet tego jakos nie poczułam :3
Chciałabym Wam bardzoooo podziękować, że jesteście tu ze mną <3
Krócej czy dłużej to nie ważne, ważne jest to że jesteście i czytacie go. To dla mnie dużo znaczy <33
I jak Wam sie podoba ten rozdział ? Mi podoba sie perspektywa Louisa <3 a Wam co najbardziej ? :D
Chciałam sie zapytać czy jest cos co powinno być więcej, nie wiem dialogów czy moze refleksji i przemyśleń ? Czy mam ogólnie coś zmnienić ?
Strasznie mi sie podoba zdjęcie ostatnie Hazzy *.* i Louis jest słodki z tą kartką <3
Czekam na Wasze opinie :D
Całuje i do następnego :*
Olcia Styles