czwartek, 30 stycznia 2014

You Won't See Me Fall Apart

                              Włącz koniecznie :) :KLIK i jak sie skonczy to od początku :D
Przetarłam moje zmęczone oczy, aby wyraźniej zobaczyc twarz Harry'ego.
Miał takie smutne oczy, z których leciały łzy. Patrzył na mnie ze smutkiem i współczuciem.
Dotknał mojego prawego policzka. Przez jego zimną dłoń, dostałam gęsiej skórki.
Ja nie byłam wstanie niczego zrobić, jakby mnie zamroziło. Zero emocji. Nie mogłam do siebie dopuścic takiej wiadomości. Nie wierzyłam w to. Było to dla mnie wręcz niemożliwe.
A jednak. Harry przeciez wyraźnie powiedział "Louis miał wypadek". Tylko te słowa teraz krążyły w mojej głowie. Nic sie dla mnie wiecej nie liczyło. Louis. Tylko on był teraz w moich myślach i w sercu.
Nie wiarygodne, że kiedy juz jest całkiem dobrze, oczywiście coś musi sie zepsuć. Obojetnie w jaki sposób, ale zawsze jest ten upadek. Sa i wzloty i sa tez upadki. Bez wzlotu nie byłoby upadku, a bez upadku nie byłoby wzlotu. To sie tak beznadziejnie dopełnia. Raz jest dobrze, raz jest źle.
I czemu własnie teraz musiało sie to stać, kiedy my dopiero sie ustatkowaliśmy. Kiedy ledwo mineły 3 tygodnie od naszego powrotu. Kiedy mielismy jeszcze tyle planów. Tyle rzeczy do zrobienia.
A co z trasa ? Co z koncertami ? Co z całym zespołem ?
Co z nasza wspaniałą przygodą, jaką był zespół ? Będziemy musieli z tego zrezygnować ?
Czy to już koniec tej opowieści ?
Jedna słona łza spłynęła mi po policzku. Czułam jak Harry trzyma mnie w mocnym uścisku. Zaczełam płakac w jego ramię. Jego duża dłoń, gładziła moje włosy. Ścisnęłam jego bluzke mocniej. Było mi słabo.
Odsunełam sie troche od niego i spojrzałam mu w oczy. Jego szklane, zielone oczy. Jego kciuk ocerał moje spływajace łzy.
T: Możemy do niego pojechać ?
Chłopak dotkał dłonią mojego czoła. Przygryzł warge i przeczaco pokrecil głowa.
H: Masz gorączke, przeciez przez kilka dni ciągle lezałaś w łóżku. Nie możesz pojechać, to tylko pogorszy twój stan.
Schowałam twarz w dłonie i rozpłakałam sie jeszcze bardziej. Nie obchodziło mnie to co sie dzieje teraz z moim organizmem. Nie wazne czy mam gorączke czy nie. Teraz liczy sie dla mnie tylko Louis. Musze go zobaczyć, musze go dotknać, musze wiedziec co sie dokładnie stało.
T: Proszę, Harry zawieź mnie do niego.
Powiedziałam błagalnym głosem. On znowu mnie przytulil jeszcze mocniej. Najwyraźniej też potrzebował w kimś oparcia. Tez sie z tym źle czuje i potrzebuje mnie, tak jak ja potrzebuje jego.
Potem położyłam sie na łóżku, a Harry obok mnie. Wtuliłam sie w jego klatke piersiowa, która unosiła sie i podnosiła nierównomiernie przez płacz.
H: Jutro do niego pojedziemy.
Powiedział pocieszającym głosem. Próbowałam usnąć. Jednak nie mogłam. Za duzo myśli, kłebiło sie teraz w mojej głowie. O wiele za dużo.
                                                           ~~~~
Jedziemy wolno samochodem. Harry prowadzi, a ja siedze obok. Chłopak nie moze sie skupić, albo przejeżdza na czerwonym, albo zasypia na zielonym. Ja też jestem nieobecna. Wpatrzona w okno, patrzę w przestrzeń. Ubrana w grubą, zimową kurtke, czapke i szalik. Obyłoby sie bez tych rzeczy, ale Harry rozkazał, że jeżeli sie nie ubiore odpowiednio to nie jadę.
Wjechalismy na parking. Wolno wyszłam z samochodu. Stanęłam przed wielkim budynkiem szpitala. Wziełam głęboki wdech, a potem wypuściłam powietrze z ust. Harry złapał moją ręke, dodajac mi otuchy. Skierowaliśmy sie do wejścia. Mijaliśmy pełno ludzi w białych fartuchach. Dotarliśmy do recepcji. Harry zapytał sie jej gdzie leży Lou. Wskazała nam droge, a potem poszliśmy za jej wskazówkami.
I wtedy odwrócilam głowe w lewo. I ujrzałam go. Łzy zbierały mi sie w oczach, by potem popłynac po moich chłodnych policzkach. Harry ścisnał moja ręke. Podeszłam do szyby i przygryzłam dolną wargę.
Miał zamknięte oczy i podłączony był do wielu urzadzeń, których nazw nawet nie znałam.
Dotknęłam palcami szyby, chciałam go dotknąć. Chociaż raz. Oparłam głowe o szybę, która nas dzieliła. Tak bylam blisko niego, a jednoczesnie tak daleko. Po chwili usłyszałam głos Harry'ego i jakiegos lekarza.
Stali niedaleko mnie. Podeszłam tam.
H: Mozemy sie z nim zobaczyć ?
D: Niestety nie. Przeszedł cieżką operacje i narazie to niemożliwe, żeby ktos z zewnatrz tam wchodził.
H: A wiadomo kiedy sie wybudzi i czy w ogóle on będzie żył ?
D: Bedzie żył, po to była ta operacja. Tylko nie wiadomo, kiedy sie wybudzi. Może za tydzień, może za miesiac, niestety my juz nie mamy na to wpływu. Bedziemy próbować go wybudzać ze śpiączki, ale nic nie obiecuje.
T: Czyli wybudzi sie, ale... do kiedy... ile mamy czekać, na to, ąz do nas wróci ?
Te słowa ledwo przeszły mi przez gardło. Nie miałam pojecia, że to będzie aż tak poważnie wygladało. Żyje, ale jednak nie jest tutaj z nami naprawde, bo przecież ciągle śpi.
D: Pół roku moze, zalezy od oragnizmu. Chłopak jest silny, mam nadzieje, ze nie będziemy musieli az tyle czekać. A teraz przepraszam, ale musze wracać do pracy.
Doktor odszedł, ja wolnym krokiem podeszłam do tej znienawidzonej szyby. Łzy po raz kolejny kumulowały sie w moich oczach.
Harry stanał obok mnie. Powoli odwróciłam głowe w jego strone, a on w tym samym czasie spojrzał na mnie. Rzuciałam mu sie w ramiona, moczac jego kurtke moimi słonymi łzami.
Niedługo usiedliśy na krzesłach i po prostu siedzielismy, patrzac na lezacego Louisa. I tyle. Nic wiecej. Długo musiałam opanować swój płacz. Po kilku godzinach siedzenia Harry musiał jechać do Simona.
H: Po prosze któregoś z chłopaków aby cie niedługo zabrali do domu.
Pocałował mój policzek i zniknąl za jednym z korytarzy.
Siedziałam tam jeszcze i czułam kogoś wzrok na mnie. Odwróciłam powoli głowe,w strone tego kogoś.
Moje oczy nie mogły uwierzyć w to zobaczyły. Po tylu miesiacach, on znowu tutaj jest. Jack. Stoi ze smutna miną i patrzy na mnie.
J: Przepraszam cię (T.I), ale to moja wina. To ja spowodowałem ten wypadek.
Wstałam szybko z krzesła. Czułam złość. Niesamowita. Chciałam mu wykrzeczeć, rzucić sie na niego, ale nie mogłam. Nie byłam w stanie. Moje nogi odmówiły posłuszeństwa, wiec szybko usiadłam na krzesle. Spojrzałam to raz na niego, a raz na Louisa.
Kiedy doszlam do siebie, wyminełam szybko chłopaka. Coś wołał, ale ja go nie słuchałam. Wysłałam szybko sms do Nialla, aby po mnie przyjechał. To było juz dla mnie za dużo. Po chwili zauważyłam jego samochód, wiec szybko wsiadłam, zapiełam pasy i bez słowa, po raz kolejny wpatrywałam sie w okno. Niall złapał mnie za ręke dodajac mi otuchy. Wiem, że jemu też jest ciężko.
Chciałabym teraz wiedziec, co będzie dalej.
Kiedy sie wreszcie obudzi ?
Kiedy będe mogła znow poczuc jego zapach ?
Kiedy będe mogła go trzymać w ramionach ?

"Im większe w człowieku wewnętrzne roz­bi­cie, poczu­cie włas­nej słabości, niepew­ności i lęk, tym większa tęskno­ta za czymś, co go z pow­ro­tem sca­li, da pew­ność i wiarę w siebie. "

Rozdział już jest :)
Wiem smutny i taki depresyjny, no ale tez takie rozdziały musza być :) Po za tym teraz będzie taki okres, dość dłuższy, że bedzie sie wszystko komplikowac i bohaterowie nie będa mogli sobie z tym poradzić...
Jest troche krótki, ale chciałam jakoś to rozpoczac. Za to jest wiecej uczuc. W sumie cały rozdzial to uczucia :D
Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem <33
Komentujcie równiez ten :)
I uwiebiam ta piosenke, wiec musiaął ja dodac dzisiaj, bo słychalam jej przez cały czas jak pisałam ten rozdział <3 Wgl uwielbiam Igrzyska Śmierci :D
Dobra no to do nastepnego :3
Piszcie co myslicie o tym rozdziale :D
Całuje :*
Olcia Styles

czwartek, 23 stycznia 2014

Swallowing My Pride

                                                             Włącz : Klik
                                                            ~~~~Ty~~~~
Mineło już dwa tygodnie odkąd Louis sobie wyszedł. Tak po prostu olewajac mnie kompletnie.
Nadal nie wiem co sie z nim działo, gdzie był. Może nie powinnam sie tak denerwować i go sprawdzać, ale jednak dał mi powód aby sie czepiała jego zachowania. Od tego czasu rzadko sie do niego odzywam, wymieniamy kilka pojedynczych zdań. Kilka razy sie pytał o przyczyne mojego zachowania. Ja zawsze odpowiadałam tak samo " zły dzień ". I tak przez dwa tygodnie. Śpie na krańcu łóżka, jednak zawsze on jest blisko mnie, obejmujac mnie w pasie. Chce być dalej on jest bliżej. Po za tym od dwóch dni źle sie czuje. Mam gorączke leże w łóżku i kicham lub śpie. Biorę tabletki oraz syropy. Oczywiście kto o mnie dba ? Mój kochany Louis. Martwi sie o mnie, przynosi to co po prosze.
Dzisiaj mamy wywiad. Ja niestety pójść nie moge. Podobnież kazdy będzie sam w studiu i będzie to bardziej indywidualne niż grupowy wywiad, co mi sie w sumie nie podoba, bo pewnie będa pytać o życie prywatne, a ja nie lubie mówić o kolejnych romansach. Niedługo powiedza, że mam romans z Justinem Timberlakiem. Już mnie nic nie zdziwi. Są tacy głupi i wymyslaja plotke aby po prostu zarobić i zrobić durną sensacje. Właśnie kichnełam kiedy przyszedł Louis. Podszedł do mnie i pocałował w czoło.
L: My jedziemy. Jakby co Rose sie tobą zajmie, jezeli bedziesz czegos potrzebować.
Jaki słodki. Pewnie coś przeskrobał i teraz chce być taki miły, żeby nie była na niego bardzo zła. Chyba, że serio sie martwi. Trudno go rozgryźć.
T: Jestem duża, poradze sobie. Idź już.
Ostatnie zdanie zabrzmiał jak rozkaz. Stanowczy i oschły. On westchnął, złapał mnie za reke. Ujął ją i pocałował czule. Potem połozył ją lekko na kołdrze i cicho zamknął drzwi. Ja wziełam poduszke, która leżała obok mnie i walnęlam ja w zamknięte drzwi. Potem włączyłam na program gdzie miała sie odbyć audycja. Aby nie zasnac przed zaczęciem sie programu, wolnym krokiem poszłam do kuchni po coś do zjedzenia. Zrobiłam sobie ciepłej herbatki i wzięlam herbatniki. Poszłam do pokoju, a tam już siedziała Rose na fotelu. Poczetowałam ja, ale ona zajadała sie nutella, którą wyjadała łyżkami. Posłałam jej słaby uśmiech, usiadłam pod kołdra na łóżku i własnie zaczał sie program.
Najpierw był Niall. Typowe pytania czy ma dziewczyne i czy kocha mnie ? Co ? Boże jakie bzdury. Jak dobrze, ze mnie tam nie ma. Potem Liam, nastepnie Zayn. Rose słuchała z uwaga odpowiedzi swojego narzeczonego. Kiedy skończył na fotel naprzeciwko prezenterki był Harry. Poprawiłam poduszke i tym razem ja słuchałam z uwaga. Oczywiście nie obyło sie o pytania a pro po mojej osoby. Czemu ja pocalowałeś? To w końcu jesteś z nią czy Pezz ? Czemu kłamaliście ? Ble ble ble. Jacy oni sa głupi. Oczywiscie Hazz odpowiedział, ze jest z Perrie i opowiedział jak to naprawde z nami było. Ostatni był Louis. Zagryzłam kolejnego herbatnika i wszedł on. Taki seksowny i pewny siebie. Uśmiechnięty usiadł na fotel i przywitał sie ze wszystkimi. Zaczelo sie o mnie. Czyli jednak jesteśmy razem i czy mnie kocha. Kiedy powiedział " kocham ja najbardziej na świecie " uśmiechnełam sie mimowolnie. Potem jednak zeszła na tor Eleanor. Wyprostowałam sie i z nerwów, wchłonęłam kolejnego herbatnika.
P: Louis a co powiesz o swojej byłej dziewczynie Eleanor Calder ? Ostatnio byliście razem w Nowym Yorku, a dwa tygodnie temu widzano was przed wasza wytwórnia, a potem w kawiarni. Powiesz coś na ten temat ?
Pokazała na ekran, gdzie wyświetliły sie zdjęcia jego i El. Z tego dnia, gdzie nie chciał powiedziec, gdzie idzie. Nie chciał powiedzieć, bo chodziło o nią ?! Najpierw przed studiem, gdzie ja łapał ? Co ? Potem uśmiechnięci ? Kurde o co tu chodzi ?
Louis przygryzł warge i uśmiechnał sie. Nie chcial po sobie poznac, że jes zdenerwowany. Ja go znam, kiedy sie denerwuje zawsze poprawia sobie włosy. Tak było i tym razem.
L: Spotkaliśmy sie przypadkiem, to, że jest moja była dziewczyna nie oznacza, ze nie moge miec z nią przyjaznych stosunków.
P: Tylko przyjaźń ? Bo widze, ze jesteś bardzo szczęśliwy na tych zdjeciach, w dodatku ten upadek i byliscie dość blisko siebie. Nie myślałeś, zeby wrócic ?
Że co ? Jaja sobie robi. Tomlinson pokrecił głowa usmiechajac sie przy tym. Z czego on sie tak smieje ? Co za debil ! Jestem taka wkurwiona, że cisnienie mi już na pewno podskoczyło. Zauwazyłam, ze Rose mi sie przyglada i wzruszyła ramionami. Wytrzeszczyłam na to wszystko oczy. Odłozyłam herbatniki i kubek i jeszcze bardziej sie wyprostowałam.
L: Nie chce do niej wracac. Spotkaliśmy sie i tyle. To nie była randka, nawet nie spodziewałem sie tego spotkania.
P: Ale obydwoje wychodziliście ze studia.
T: To on był w studiu ?!
Krzyknełam na tyle ile mogłam. Rose spadła łyzka. Widocznie ja przestraszyłam. Ja juz nie słuchałam tego. Wyłaczyłam szybko telewizor i zaczełam chodzic po pokoju. Juz sie czułam o wiele lepiej. Na tyle, żeby mu skoczyć do gardła ! Z Eleanor ?! Eleanor ! Nie wierze. Dziewczyna, ktora chciała nam spieprzyc zwiazek, która miała te swoje niecne plany. A on sie z nią spotkał ?! Jeszcze jaki szczęśliwy był ! Idiota ! Jestem taka wkurzona, ze najchetniej bym czymś rzuciła !
R: Uspokój sie, prosze, może tylko na chwile sie spotkali. Nie przesadzaj, lepiej sie połóz
T: Rose on mnie okłamał ! Powiedział, ze niby idzie sie przejść, a wtedy spotkał sie z ta krowa ! Jak ja moge być spokojna ?
R: Przyjedzie zaraz i to wyjasni. Na pewno ma jakies wytlumaczenie.
Usiadłam znowu na łóżko, myślac nad tym czego sie dowiedziałam. Nie rozumiem go. Wybaczył jej ? Specjalnie sie z nią spotkał ? Jaki był tego wszystkiego cel ? I najważniejsze : Dlaczego mi nie powiedział ? Bał sie, że go udusze ? Tak miał racje, udusze go jak tylko przyjedzie. Rose spojrzała za okno i odsłoniła kremową firankę.
R: Przyjechali już.
Odniosłam głowe i spojrzałam na nią. Uśmiechneła sie pocieszająco i wyszła zamykajac delikatnie drzwi. Cisza. To jedyne co teraz słyszałam. Jednak po chwili do moich uszu doszły krzyki, gwar, zamieszanie. Po chwili ktoś lekko dotknął klamki i otworzył drzwi. Odwróciłam powoli głowe. Stał, wpatrujac sie we mnie. Po chwili przyblizył sie do mnie i stał nade mna. Spojrzałam ze wsciekłościa w jego oczy. Wstałam szybko i spojrzałam na jego twarz
T: Czemu mi nie powiedziałeś ? Czemu chciałeś to ukryć... dlaczego mnie okłamałeś ?
Chciał złapać moją reke jednak ja ją szybko zabralam.
L: Nie wiedziałem, że sie z nia spotkam. Przyszła do Simona, a on kazał nam spadać. Potem zaczeła mówic, że przeprasza, wiele wytłumaczyła...
T: I ty jej jak jakiś głupi uwierzyłeś ?! To przez nią zjebał nam sie nasz zwiazek, nie pamietasz ?
L: A moze to my sami go zjebaliśmy ?!
Wykrzyczal mi to w twarz, a ja spuściłam głowe. Zakręciło mi sie w głowie, wiec usiadłam. Kaszlałam chwile, a potem spojrzałam na niego.
T: Czyli jej teraz bronisz ?
Powiedziałam cicho, zważajac na moje bolace gardło.
L: Nie bronie, po prostu myśle, że to nie przez nia zerwaliśmy i było jak było. To wszystko przez nas...
T: Czemu ty w ogóle  z nia poszedłeś na ta kawe, dlaczego ty przy niej byłeś.... szcześliwy ?
L: Kurwa nie byłem szcześliwy ! Poszedłem, bo poszedłem, ale to dla mnie nic nie znaczyło zrozum to ! Ty mi po prostu nie ufasz.
T: Ufam...
L: Własnie widze. A wiesz czemu nie chciałem ci powiedziec gdzie ide ? Bo byś mi nie pozwoliła ! Miałem pojsc do Simona, pogadac z nim i pogrozic, żeby wiecej nie kazał udawać ci zwiazku z Harrym. Poszedłem tam dla ciebie !
Miałam w oczach łzy. Nie lubiłam kiedy krzyczał. Zawsze wtedy czułam, że jestem o wiele słabsza od niego. Nie bede potrafiła z wygrac tej walki, bo on ma i tak przewage. Widziałam, że kieruje sie do wyjscia.
T: Gdzie idzesz ?
Powiedziałam łamiacym sie głosem. Odwrócił sie i spojrzał na mnie. W moje mokre oczy...
Nic nie powiedział tylko wyszedł. Wyszedł i znowu zostawił mnie sama. Połozyłam sie na łóżku i nie wiem kiedy zasnełam.
                                                                 ~~~~
Usłyszałam moje imie. Ktos potrzasał moim ramieniem. Harry stał nade mna i mówił cicho moje imie. Zauważyłam, że ma w oczach łzy.
H: (T.I) wstań to ważne.
Spojrzałam na niego pytajaco, a on przygryzł warge, łzy zaczeły mu powoli spływać  po policzkach.
H: Louis... miał wypadek. Leży w szpitalu, nieprzytomny. Nie wiadomo czy przeżyje...

                               "Najbardziej pamiętamy to co chcemy zapomnieć"

Hej macie nowy rozdział :D
Miał być jutro ale taka niespodzianka :*
Jak Wam sie podoba ? :D
Średnio mi sie podoba no ale...
Mógł wyjsc lepiej, nastepny na pewno będzie bardziej ciekawszy od tego :p
Powiem Wam, że zaczyna sie tutaj 3 częsc opowiadania i ostatnia...
Wiele sie zmieni, pewna postać powroci do nas, będzie duzo płaczu oraz uśmiechu, trudnych decyzji...
Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem <33
Piszcie co myślicie o tym ? :D
Do nastepnego :D
Olcia Styles

sobota, 18 stycznia 2014

I'd Go Back In Time And Change It

                                                             Włącz : Klik
                                                           ~~~~Zayn~~~~
Wyszliśmy z gabinetu lekarza.
Obydwoje mamy mieszane uczucia. Ja jestem szczesliwy, chce mi sie skakać i krzyczeć, zaś Rose jest smutna i płacze.
Okazało sie że bedziemy mieć bliźnaczki. No cóż podwójna radośc. Wiem, ze nie chciałem dzieci, nie byłem gotowy na takie doświadczenie, ale teraz wiem ,że będzie to cudowne mieć dwie córeczki. Zrozumiałe i dojrzałem do tego. Rose wypłakuje sie na moim ramieniu. Raz sie cieszy, raz płacze. Sama wiadomosc, ze będzie miała dziecko było dla niej cięzkie to co dopiero po wiadomości, że będzie ich dwójka.
Poradzimy sobie z tym. Będe ją wspierał, pomagał i będe przy niej zawsze i wszędzie.
Jej rodzice już wiedza. Hmm cieszyli sie w sumie. Bałem sie, że jeszcze tego nie zaakceptują.
Wróciliśmy do domu w szybkim tępie. Wszyscy czekali na nasza odpowiedz. Powiedzieliśmy jednocześnie, że będa bliźniaki i pokazalismy USG.
L: Dwoje dzieci, podwójny kłopot.
T: Louis ! Bardzo sie cieszymy.
Przytuliła nas tak jak i reszta. Ciesze sie, ze ich mam. Zawsze są przy nas i mogę na nich liczyć.
Nie wyobrażam sobie życia bez nich.
                                                          ~~~~Louis~~~~
Kiedy nie było nikogo w pobliżu, szybko poszedłem przedpokoju. Chciałem wyjśc niepostrzeżenie. Chciałbym, żeby nikt nie zauważył,że gdzie ide, bo zaraz zaczna sie pytania.
Przynajmniej licze, że nie zobaczy mnie T.I. Nie to, że przed nia cos ukrywam po prostu nie chce, żeby wiedziała gdzie ide. A ide do Simona sprać mu dupe za to, co kazał zrobić jej. Wszystko przez niego by sie zjebało. Ale on stary dziad nie potrafi zrozumiec, że jest czasami wazniejsze niż nasza kariera i jego pieprzona reputacja.
Musi mi to wyjaśnić i przeprosic, za to wszystko. Nie zamierzam sie dowiadywać takich rzeczy juz po fakcie. Jak jeszcze raz coś takiego odpierdoli to przysiegam, że mu dojebie.
Nie obchodzi mnie co on potem zrobi. Dla mnie najważniejsza T.I i chłopaki. A przez te jego głupie pomysły ja bym stracił T.I, a Harry nie odbudowałby relacji z Pezz.
Zakladałem własnie moje zimowe buty, kiedy usłyszalem melodyjny głos anioła. W tym momencie akurat nie chciałem go słyszec, móglbybyć jakikolwiek inny, ale nie jej.
T: Gdzie wychodzisz ?
Przygryzłem dolna wagre i odrwóciłem sie do niej przodem. Stała na ostatnim stopniu schodów, opierajac sie o ściane z założonymi rękoma. W swoimi ulubionym sweterku, niezdarnie zrobionym koku i kapciach wygladała słodko, że aż odpłynąłem. Uwielbiam ją taka naturalną. Bez makijażu, bez jakiejś biżuterii, która i tak traci urok przy jej urodzie. Jej wielkie niebieskie oczy wpatrywały sie we mnie. Wzrok pytajacej dziewczyny, która nie ma pojecia co kombinuje jej chłopak.
Ale ona nie może dowiedzieć sie gdzie idzie. Zaraz będzie gadać, zebym nie zawracal sobie dupy, albo pójdzie ze mna, a ja chce to załatwić sam. Sam na sam z Simonem.
L: Ide sie tylko przewietrzyć. Musze pomyślec nad czymś.
Przyblizyła sie i tym razem oparła sie o ściane, która była obo mnie. W tej samej pozycji patrzyla na mnie podejrzliwie. Jej wzrok po prostu przenikał, czułem jakby czytała mi w myślach i zaraz powie " Po co do niego idziesz ? ".
T: Przeciez widze, że kłamiesz.
Ugh musi być taka bystra. No rany. Ubralem kurtke, zapiałem sie, pocałowałem ją w czoło i już otwierałem drzwi kiedy jednym kopnieciem je zamknęła. Zdziwiony spojrzałem na nią. Wygladala tak samo. Jej twarz miała taka sama minę jak poprzednio.
T: Co ty przede mną ukrywasz ?
Westchnałem i podeszlem do niej. Złapałem jej ręke, lecz ona zabrała ja szybko. Odgarnąłem jej kosmyk włosów, lecz odwróciła głowe.
L: Niczego nie ukrywam. Uwierz. Musze wyjsć. Niedługo wróce.
T: Czyli nie powiesz chociaz gdzie idziesz ? No Louis !
Wyszedłem szybko, ale i tak slyszałem jej krzyk. W sumie też bym był zdenerwowany, gdyby ona mi cos takiego urzadziła. Przeprosze ją, ale musze najpierw zajac sie naszym kochanym menadzerem. Nienawidze dupka. Jechałem chwile samochodem i w mgnieniu oka dotarłem do studia.
Znalazłem odpowiedni gabinet i zapukalem dość głośno. Usłyszałem tradycyjne "prosze" i z impetem wszedłem do gabinetu.
S: O Louis co cie do mnie sprowadza. Usiadz sobie.
Nie chcialem siadać wiec w dalszym ciagu stałem nad moim menadzerem.
S: Czy cos sie stało ?
L: Powiem ci co sie stało. Spieprzyłbyś mi zwiazek ! I co zadowolony z siebie jestes ?! Mało brakowalo, aby sie wszystko zawaliło, a One Direction przestałoby istnieć ! Tego chciałeś ?! Niestety ci sie nie udało !
S: Skoro mi sie nie udało to znaczy, że nie masz sie o co pruć.
L: Nie mam ?! Czlowieku po co ty to zrobiłeś ?! Co chciałeś zniszczyc  mój związek ?
W tej chwili drzwi gabinetu sie otworzyły. Odwróciłem sie szybko.
Znowu ona. Kolejny raz pojawiła sie w moim życiu nie proszona. Znowu sie wpierdala tam gdzie nie powinna. Po raz kolejny widze ją. Jej idelanie ułozyone włosy, nienaganny ubiór. Brazowe oczy, które z przerażeniem na mnie patrzyły. Usta pomalowane różowym blyszczykiem, a przez promienie słońca wyglądały jakby sie iskrzyły.
Czemu po raz kolejny stanęła mi na drodze ? Dlaczego znowu tu przyszła ? Znowu chce namieszać ? Dalej będzie walczyć o to czego nie ma ? Zauważyłem w jej oczach.... łzy ? Jedna spłynęła na prawym policzku. Dziewczyna szybko ja otarła i przygryzła wargę.
Staliśmy naprzeciwko siebie nic nie mówiac. Ona przerazona, ja zdziwiony. Ona wzruszona, ja jakby bojący sie, co z tego spotkania wyniknie. Tak bałem sie. Kolejna kłotnia i przykre słowa, czy cos innego ? Jednak nie sadze, że to bedzie takie miła, przyjacielska rozmowa. Nawet na to nie licze.
Czułem jakby mi odebrało mowe. Nie moge nic powiedzieć.
El: Cześć.
Zwykle cześć. A tak bardzo zabolało. W sumie nie wiem dlaczego. Nie potrafie tego opisać. Ostatnim razem kiedy sie widzielismy było w tamtym roku w NY. Jak uciekłem od niej aby przyjechać do Londynu. Nie moge wybaczyc sobie ze wtedy z nia tam pojechałem. To był mój bład.
L: Co ty tu robisz ?
Powiedziałem tylko tyle, albo aż tyle. W ogóle sie nie powinienem do niej odzywać, nie po tym co mi zrobiła.
El: Przyszlam do Simona.
Spojrzałem dziwnie na nia, a potem na niego.
El: Chciałabym cie przeprosic Louis i....
S: Ej dzieci nie chce was wyganiać, ale mam zaraz bardzo ważne spotkanie dlatego Eleanor powiesz mu kiedy indziej coś tam. Przejdzcie sie, bo nie moge sie spoźnic.
Spojrzalem na niego z nienawiścia i szybko wyszedłem ze studia.
Śnieg padał mi na głowe i wial lekki wiatr. Zauważylem, że dziewczyna idzie tuż za mna.
L: O czym mówił Simon ?
Zatrzymałem sie gwałtownie i sie odwróciłem. Dziewczyna wpadla na mnie, przy tym poślizgnęła sie na lodzie, ale w pore ja zlapałem. Byłem pochylony, ją dzieliły tylko kilka centymetry od podłoża. Spojrzała na mnie z czułościa i miłością. Usmiechnałem sie blado i podniosłem ją do pozycji stojacej. Dziewczyna dalej patrzyła mi w oczy, ale po chwili je spuściła.
El: Louis jest mi tak przykro, nie chciałam aby to wszystko sie tak potoczyło. Chciałam dla nas dobrze tym wyjazdem, a pogorszyłam jeszcze bardziej, w dodatku ta akcja z pocałunkiem...
L: Co ? Maczałaś w tym palce ?
Dziewczyna spuściła głowe i ciagle mówiła w takiej pozycji.
El: Znaczy... chodziło mi o.... Harry'ego. Wkurzyłam sie na niego i chciałam... zepsuć mu plany z Pezz.
L: Dlaczego ?
El: Bo widzisz ... ona jest moja przyjaciółka, nie chce aby z nim byla i tyle. Przepraszam, ale jakby co pomysł nie był mój tylko Simona, ja powiedziałam mu tylko moja sytuacje i tyle. Pewnie chciał dobrze, ale jak zwykle nie wyszło... Wybaczysz mi ?
Teraz jej brazowe oczy skupiły sie na moich. Widziałem, ze miała łzy w oczach.
L: Jezeli już skończysz z kreceniem i niecnymi planami to chyba taaak.
Nie moge uwierzyc, ze jej tak łatwo odpuściłem. Dlaczego ? Jakbym to jeszcze wiedział sam. Patrzyła sie tak na mnie, że nie mogłem sie powstrzymac. Nie rozumiem czasem siebie. Jak jej wybaczyłem, nie oagraniam, ze w dalszym ciagu z nia gadam, za to wszystko co zrobiła.
Ale jednak wiem, ze chciała dla nas dobrze i, że chciała o nas walczyć. To normalne, kiedy sie kogoś kocha. To normalne, że chciała miec mnie blisko. Takie rzeczy robi sie kiedy sie kogoś naprawde kocha. Mam nadzieje, że robie dobrze i nie popełniam błedu swojego życia. Oby nie.
L: Czemu przyszłaś do Simona ?
El: Napisał, że u niego jesteś, wiec przyszłam najszybciej jak mogłam. Miałam wyrzuty sumienia, wiesz przecież sam... Co tam u was ?
L: W sumie fajnie, Zayn będzie miał z Rose bliźniaczki, Niall jest z Emily czyli siostra Pezz, a ona sama jest z Harry'm.
El: Tak wiem, chwalila sie.
L: A co u ciebie ?
Jakby mnie to w jakis sposób obchodziło. Zapytałem ze zwyczajnej grzeczności.
El: Zimno tu jest, a ja nie chce tutaj tak ciagle stać. Moge zaprosic cie na kawe ?
Powiedziała ze lekkim uśmiechem, ale widziałem, ze troche sie zawstydziła mówiac to. Nie wiedziałem co zrobić. Isć nie isc. Ale jak zaprasza.
Może dziewczyna sie choc troche zmieniła...
Chyba, że to wszystko to gra...
                                                      ~~~~Ty~~~~
Siedze sobie sama w pokoju, przegladac Twittera. Potwornie mi sie nudzi. Wtem usłyszałam moje imie. To chyba był Harry. Zeszłam na dół, a w salonie stal on z Perrie.
H: Chciałbym ci kogos przedstawic. To jest Perrie. Perrie to T.I.
Uśmiechnelam sie ciepło i podałam jej reke. Ona chyba nie była zadowolona z tego spotkania, bo byla jakby troche zła, a atmosfera byla napieta. Rozmowa sie nie kleiła, a dziewczyna ciągle mnie piorunowała wzrokiem kiedy spojrzałam sie choc raz na Hazze. Widac za dobrze ja oceniłam.  A sadziłąm, że to taka miła dziewczyna. Widac nie watro oceniac tak szybko ludzi. Potem Perrie pojechala chyba do dziewczyn z zespołu.
H: I jak cudowna nie ?
T: Taaa urocza.
H: Nie lubisz jej ?
Musiałam choc chwile sie zastanowić nad ta odpowiedzia. Tyrdno powiedziec, że sie kogos lubi po godzinie dosc sztywnej rozmowy.
T: Ujme to tak : to ona nie lubi mnie, wiec wiesz.
H: Jak cie moze nie lubić ? Przecież ciebie sie ine da nie lubić. Lekko bioderkiem mnie popchną, kiedy zmywaliśmy naczynia. Spojrzałam na niego a on tylko puścił mi oczko.
T: Widocznie ona mnie nie lubi. Cały czas sie na mnie dziwnie patrzyła jak ja spojrzałam na ciebie. To było dośc krepujace.
H: Bez przesady. Ale spoko pogadam z nią. Nie martw sie.
Ochlapał mnie lekko woda,a ja zrobiłam to samo. Jednak musiałam sie ogarnac, bo zrobilismy przy tym troche hałasu, co nie spodobało sie Zaynowi, który skarżył sie, że przez nas Rose nie może spać, wiec szybko sie uciszyliśmy i poszliśmy do mnie do pokoju.
H: Właśnie gdzie jest Lou ? Nie wiedziałem go od rana.
T: Tez chciałabym wiedzieć...
Mówiac to spojrzałam przez okno. Londyn wygladał ślicznie, kiedy padał śnieg.
Pewnie Louis jest gdzie pomiedzy tymi budynkami...
Tylko czemu nie jest teraz ze mna ?

                      ,,Nagle tak cicho zrobiło się w moim świecie bez Ciebie...”

Nowy rozdział :p  Jak Wam sie podoba ?
Powiem, ze mi nie koniecznie. Nie lubie pisac wstepów do jakiegoś dramatu czy akcji, bo wtedy zawsze jest nudno :/ tak jak teraz uwazam, ze jest nudny :cc
Wróciła El :D jej udział na tym blogu bedzie coraz większy, zwazajac na to, że przez nią wiele przykrych rzeczy sie wydarzy. W sumie jak zwykle :p
Moge Wam obiecac, ze kolejny, będzie o wiele, wiele wiele ciekawszy i zacznie sie akcja :D
Dziekuje za komentarze pod ostatnim postem *.*
Prosze, byście komentowały tez ten :D
Całuje :*
Olcia Styles

piątek, 10 stycznia 2014

Give Me Love Like Never Before

                                                        Włącz : Klik
Wstałam wczesnie. Może przed 8. Moje blond włosy były ułozone w strasznym nieładzie. Szybko sie ubralam i poszłam je rozczesać. Zrobiłam sobie luźnego koka i poszłam do kuchni. Zaczęłam robić omlety dla wszystkich. W pewnym momencie ktoś objął mnie w talii i położył brode na moim ramieniu. Po zapachu wiedziałam, że to Louis.
L: Jak sie spało ?
Powiedział a potem zaczął całować mnie po szyi.
T: Bardzo dobrze.
Potem zaczęliśmy sie lekko kołysac, a ja wyłozyłam ostatniego omleta na talerz, odwracajac sie przy tym do niego przodem. On od razu zaczał mnie całować, uniósł mnie lekko żebym mogla usiąść na blacie. Objęłam go moimi nogami, pogłebiajac pocałunek co chwile.
N: No jeszcze wam mało ?
Oderwałam sie od niego, szybko zeszłam i poprawilam moja spodniczke. Odchrząknęłam i podeszłam do blondyna z talerzem.
T: Prosze. Smacznego.
N: Wszystko dla mnie ?
Oczy mu sie aż zaświeciły, a ja sie zaśmiałam.
T: Masz to tylko połozyć na stole, to dla nas wszystkich głodomorku.
N: Powinienem dostać wszystkie za te wasze wczorajsze jęki.
Zrobiłam wielkie oczy i to tym razem on sie zaśmiał.
N: Co ty nie wiedziałaś, że to wszystko słychać ? Nie martw sie ja wam nic nie bede mówil, ale uważaj na Zayna i Harry'ego, bo będzie gadane, jak było, czy Louis jest dobry i ogólnie szczegóły.
T: Louis powiedz coś !
L: A co mam powiedzieć bylo zajebiście, a ty byłas wspaniała.
Przygryzl mi płatek ucha, a potem spojrzał sie na Nialla uśmiechnał sie do niego i zaczał udawać mnie.
T: Louis ! Idioci z was !
Poszłam szybko na góre, a po drodze mijałam Zayna.
Z: Kobieto co sie tak śpieszysz ? A i jak tam z Louisem było ? Słyszałem, że głośno.
Przywaliłam mu w ramie i weszlam do pokoju. Usłyszałam jeszcze "przepraszam" i trzasnęłam drzwiami.
L: Oj kochanie nie obrażaj sie na mnie, prosze popatrz na mnie.
Jedną ręką przekrecił mi delikatnie głowe, zmuszajac mnie przy tym aby na niego spojrzała.
L: Sliczna nie chciałem abyś to przyjeła no wiesz.. Bardziej cieszyłem sie,że zrobiłem ci przy tym taka przyjemność.
T: Oj idź mi stad wreszcie.
Powiedziałam z uśmiechem odpychajac chłopaka, a ten spadł na podłoge z łóżka. Krzyknęłam tylko i nachylilam sie żeby wstał, a on przyciagnał mnie do siebie i runełam ja długa. Wział mi włosy za ucho i spojrzał z czułością w moje oczy. Czułam sie jak księżniczka. Dawno nikt mi nie zrobił takiej przyjemności z samego patrzenia sie w jego oczy. Miał takie hipnotyzujące, że nie dało sie na nie nie patrzeć.
Ma w sobie coś takiego, że dziewczyny mdleją na jego widok. Jedne przez jego zniewalajacy głos, drugie na przyklad za jego fajnymi włosami, a ja szaleje za jego oczami. Nigdy nie widziałam takich, głoebokich, tak bardzo lazurowych i przy okazji, które w taki cudowny sposób na mnie patrza. I jak tu mozna go nie kochać no powiedźcie mi.
Lecz czasami sie zastanawiam czemu ja sie w nim zakochałam, przecież oczy to nie wszystko. On ciągle mnie denerwuje, doprowadza mnie do szału, jest cholernie zazdrosny i robi często o to awantury. Drażni sie ze mna w sposób jaki ja nie znosze i nigdy go znosic nie bede. Czesto mnie ignoruje, jest potwornym leniem i nawet łóżka nie zaścieli.
Jednak pomimo tego wszystkiego kocham go najbardziej na świecie. Nie wyobrażam sobie mojego zycia bez niego. Bez jego bliskości, czułości, głosu. Nie wytrzymałabym. Kocham jego sposób poruszania sie, sposób jak zdrabnia lub specjalnie przekręca moje imie. Kocham jego uśmiech i oczy, usta i włosy. Kocham go za to, że jest dobrym człowiekiem, zawsze komuś pomoze, jest opiekuńczy i mogę z nim porozmawiać o wszystkim.
I chyba właśnie o to chodzi w prawdziwej miłósci. Kochamy kogoś pomimo jego wad. Akceptujemy je, może wręcz sie zakochujemy i w jego wadach. Wtedy to nie ważne. Ważne jest uczucie pomiedzy nami. Płomień, który nigdy nie zgaśnie.
                                                       ~~~~Rose~~~~
Jestem z Zaynem w szpitalu. Dzisiaj poznamy płec dziecka. Dla mnie to jakoś mało istotne, chociaz zawsze miała słabość do małych dziewczynek. Widze, że Zayn denerwuje sie bardziej ode mnie. W końcu pierwszy raz będzie mógł zobaczyc swojego potomka. Mam nadzieje, ze jakoś nam sie uda z ciąża, że będziemy siebie nawzajem wspierać, a wsparcia tego od Zayna mam naprawde duzo. Ciesze sie, że przyjał do wiadomości, że bedziemy rodzicami.
Kocham go.
Teraz bawi sie moimi chudymi palcami. Jak ja uwielbiam kiedy to robi, z taka czułości sie na nie patrzy, potem dotyka każdego i zawsze zatrzymuje sie na serdecznym. Tam gdzie jest pierścionek...
Z rozmyślań wyrwał mnie glos doktora. Weszliśmy powoli do gabinetu. Położyłam sie na łóżku i po chwili zimny żel był na moim brzuchu. Strasznie sie teraz denerwowałam. Czy będzie zdrowe, czy jest coś nie tak... Zayn chyba to zauwazył i ujał moją dłoń wpatrujac sie w ekran. W końcu i ja sie odważyłam tam spojrzeć. Zobaczyłam maleństwo. Łza popłyneła mi z policzka ale sie tym zbytnio nie przejmowałam.
L: Wszystko jest w porządku, dziecko rozwija sie prawidłowo, chcecie Państwo znać płeć ?
Spojrzałam na Zayna. Uśmiechnał sie do mnie, a ja pokiwałam głową. Spojrzałam na doktora a on bardziej przypatrzył sie w ekran.
                                                      ~~~~Harry~~~
Za pół godziny Little Mix wejda na tą scene i dadza swoj koncert. Skoro chce być z Pezz i ją za wszystko przeprosić powinienem zrobić w fajny i romantyczny sposób. Jest pomysł, wszystko jest przygotowane. Gadałem z kim trzeba, wiec teraz siedze za kulisami i próbuje sobie poukładac w glowie o co mam powiedzieć czy chce aby to tak wszystko wygladało.
A nie lepiej jakoś tak przy świecach, na kolacji. A może na długim spacerze, złapac ja po prostu za ręke i powiedzieć " Kocham Cię". Nie, przecież Stylesowi zawsze cos strzeli i musi zrobić coś szalonego. Tak, taki własnie jestem. Schowałem sie w jakieś pustej garderobie. Dziewczyny już przyjechały. Ochroniarze pilnują aby tu nie weszły, bo tak to z planu nici. Słysze piski fanek czyli pewnie dziewczyny weszły już na scene. Zaczynaja od "Move", a ja wchodze przy " Mr. Loverboy" czyli ostatniej z repertuaru na dzisiaj.
Siedziałem jeszcze chwile ale potem już wyszedłem bo po co tam być ? Minęło chwile zanim był czas na mnie. W koncu zaczeły sie nuty ich piosenki. Jest plan, że mam wejść kiedy Pezz zacznie śpiewać.
Dobra Styles tylko nie panikuj. Powiedz co czujesz i tyle. Albo tylko tyle albo aż tyle. Zaczęła spiewać, ale wtedy muzyka ucichła i było cicho. Swiatła zgasły. Teraz jest ten moment. Wyszedłem na scene.
Pisk fanek, spojrzenia dziewczyn. Perrie odwróciła sie dopiero po chwili. Stała jak osłupiała. Reflektory byly skierowane na nas. Chłopaki zaczeli grac melodie Sheerana " Kiss Me". Tak miałem to zamiar zaspiewać. Wypowiedziałem pierwsze słowa. Dziewczyna była nadal w wielkim szoku. Nie wiedziała po co tu jestem, a może jednak sie domyślala. Potem zaczeła sie wsłuchiwać w każde wypowiedziane przeze mnie słowo. Patrzyłem przez cały czas w jej piękne tęczówki. Dawały mi spokój, a stres minął. Ostatnie słowa piosenki, muzyka sie skończyła. Złapałem jej drobna dłoń i zmniejszyłem dystans miedzy nami.
H: Perrie ja cie naprawde za to wszystko przepraszam, za ta kłótnie, wielkie nieporozumienie, które zobacz do czego doprowadziło.
Chciałem powiedziec ci, że cie kocham. Tak uświadomiłem to sobie, kiedy kazałaś mi spadać z twojego mieszkania i wtedy wiedziałem, że musze o ciebie walczyć, że ja sie tak łatwo nie poddam i znajde sposób abyś mi wybaczyła. Perrie... chciałabyś być ze mną ?
I ta chwila niepewności. Nie wiesz jak będzie. Czy wszystko pódzie po twojej myśli czy wręcz odwrotnie. Zgodzi sie i będzie wspaniale czy mnie odrzuci i ją strace.
Nie wiem wtedy jakbys sobie poradził. Dzieki niej zapomniałem co to smutek, choc znamy sie niecały miesiac. Tylko miesiąc wystarczył abym sie zakochał w niej. We wszytkim. W charakterze, w wygladzie.
Jej twarz w sumie nie wiem co wyraża. Pewnie dziwnie to wyglada. Idiota myślacy, że taka fajna dziewczyna jak Pezz będzie z nim. Chociaż on ma nadzieje, że ona chce z nim być.
Dziewczyna zrobiła krok do przodu i spojrzała sie w moje oczy.
P: Tak chce z tobą być.
Wielki usmiech na mojej twrzy wyrażał co teraz czuje. Pisk fanek, pełno fleszy. Dziewczyny przybiegły pogratulowac nam. Kiedy w koncu dotarłem do mojej dziewczyny przytulilem ja mocno do siebie.
I nigdy nie chce jej wypuszczać...

                        Trochę og­nia, trochę lo­du czy­ni miłość trwałą.- Cesare Pavese

Rozdział już jest :D Wiem troche na niego czekałyście i za to chciałam Was przeprosić :cc
Wyszedł mi w dodatku jakos dziwnie krótki co mnie zdziwiło, bo sie nad nim nieźle męczyłam i sądziłam, że będzie lepiej z tą długościa no ale :p
Jak myślicie będzie chłopiec czy dziewczyna ? :D Chciałam Was troche trzymac w niepewności xd
Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem <3
Mam nadzieje, ze ten rozdział tez Wam sie podoba ;)
Mi jedyne co sie udało to chyba perspektywa głównej bohaterki ( jej przemyślenia) :D ale czekam na Wasza opinie :) i jeszcze podoba mi sie bo jest w sumie mało dialogów, a wiecej przemyślen i opisu sytuacji :D
I powiem Wam, że piosenka ta jest serio śliczna *.*
Nastepny pewnie za tydzień jak zwykle w piatek :p
Całuje :*
Olcia Styles