czwartek, 20 grudnia 2012

Be with you always and everywhere

L: No w końcu już myslałem,że się tego nigdy nie doczekam.
T: Ale czego ?
L: No jesteście razem. Powtórze się w końcu jesteście razem.
T: Aha ok. Powiedziałaś z ironią. To co chodźcie na tą próbe. Już Harry miał cię wziąźć za ręke, ale ty sięgnęłaś po telefon, który własnie ci wibrował.
T: To Simon. " Hej niestety musimy przełożyć nagrywanie, bo muszę lecieć do Los Angeles na trzy tygodnie, więc macie czas napisać wszystkie piosenki. Pozdrów wszystkich.
Z: No to w takim razie co robimy ?
T: O matko zapomniałabym .
L: O czym ?
T: Moja przyjaciółka dzisiaj przyjeżdża do Londynu, żeby mnie odwiedzić i mam do was prośbe. Czy mogłaby zostać tu na kilka dni, dopóki sobie czegoś nie znajdzie ?
Li: Zartujesz niech zostanie tu do końca o ile z nami wytrzyma.
H: No to o której przyjezdza.
T: No właśnie zaraz powinna być.
Li: A my tu mamy jak w chlewie.
 rozejrzałaś się po całym domu. W kuchni nie było szafki na której nie byłoby brudno, w salonie po podłodze walały się płyty.
T: No dobra to ja z Harrym bierzemy kuchnie, Zayn i Niall salon, Louis i Liam łazienkę i jeszcze każdy sprząta swój pokój.
L: Co dlaczego ja łazienke. Spytał rozgniewany Louis.
T: Bo ja tak mówie. Bez gadania, ruchy.
L: Wiesz co twoja dziewczyna jest.... Powiedział to tak żeby tylko Harry to usłyszał
H: Tak wiem jest wpsaniała, a teraz rob to co mówi.
T: Harry!!!!
H: Już pędze.
Uwinęliscie się szybko. Oczywiście najwolniej szło Louisowi, bo on ciągle sie buntował, dlaczego on ma najwięcej do sprzątania. Zdązyłaś się jeszcze przebrać w TO, zeszłas na dół i akurat zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłaś dzwi i rzuciałs się na przyjaciółke.
R: Udusisz mnie.
T: Oj sory, ale tak się cieszę że cię widze.
R: Ja też, a wpuścisz mnie do domu ?
T: Jasne. Wzięłas jej walizki i postawiłaś w przedpokoju.
R: Co to za krzyki ?
T: No to One Direction. Własnie wszyscy zeszli z góry do was. Każdy się z nią przwitał, a po przedstawieniu zabrałas ją do swojego pokoju.
R: No to jak jest byc dziewczyną Harrego Stylesa ?
T: Wiesz jest ok tak naprawde to my dopiero od dzisiaj chodzimy.
R: Serio. Ej mam dla ciebie super wiadomość.
T: Jaką ?
R: Okazało się że moi rodzice przeprowadzają się do Londynu i teraz będe chodzić tutaj do liceum.
T: No to jaka tu dobra wiadomość. Przecież ja i tak wracam do naszego miasta po wakcjach.
R: To ty nic nie wiesz ?
T: Niby czego ?
R: Twoi rodzice dzwonili do moich żeby się teraz niby tobą zaopiekowali
T: Ze co ?
R: Chyba wylatuja do Australii, ktoś musi mieć na ciebie oko i poprosili moich rodziców.
T: Ojej.
Ktoś zapukał do drzwi
T: Proszę. Do twojego pokoju wszedł Hazza i Louis.
L: Hej Rose możemy pogadać ?
R: Jasne. Wyszła razem z Louisem z twojego pokoju.
T: Wiesz o co chodzi ?
H: Tak, Louis leci na Rose. Powiedział to i połozył się u ciebie na łózku, a ty ułożyłaś się obok niego.
T: Myślisz że z tego cos wyjdzie ?
H: Nie wiem, ale znam Louisa i napewno nie odpuści tak łatwo, tak samo jak ja nie opuszcze ciebie.
Powiedział to i zaczął cię całować. Zaczął ściągac z ciebie koszulkę, kiedy nagle :
R: Ej co wy wyprawiacie ? Momentalnie spojrzeliście w jej stronę.
T: Nie nic a ty się gdzieś wybierasz ?
R: Tak idziemy z Louisem do restauracji no to pa. Wyszła.
H: Gdzie idziesz ? Zapytał smutny
T: Do salonu, chodź obejrzymy jakiś film.
H: No dobra.
Wybraliście Titanica i zaczęliscie oglądać. Bardziej jednak rozmawialiście, no ale.
Po skończonym seansie poszłaś do siebie. Położyłaś się do łózka i już chciałas zasypiac, ale ktoś wpakował ci się do łózka.
T: Co ty tu robisz ?
H: Śpię.
T: Ale dlaczego tu ?
H: Bo mi smutno. Zrobił minkę zbitego psiaczka.
T: No dobra.
Przekręciłaś sie na drugi bok, a on objął cię ramieniem.
*Następny dzień*

1 komentarz: