Obudziłaś się bardzo późno. Na stoliku zobaczyłaś tackę ze śniadaniem. Były bułeczki, marmolada, herbata i jeszcze czerwona róża i razem z nią karteczka:
Na początek dnia mała niespodzianka ;*
Pomyślałaś od razu o Hazzie. Pewnie chciał przeprosić za to co wczoraj.
Zeszłaś na dół żeby wyjaśnić wszystko z Hazza. O co wczoraj mu chodzi i czemu był taki nieprzyjemny. Jednak nigdzie go nie znalazłaś, Victorii z resztą też nie widziałaś. Właściwie to nikogo nie zauważyłaś. Na schodach spotkałaś Lou. Chyba jedyną osobę, która teraz przebywa w domu.
T: Hej wszystko okej ?
L: Witaj, tak ok.
T: Wiesz może gdzie jest Harry ?
L: Harry ? To on ci nie powiedział, ze pojechał do studia z Victorią ?
T: Emm to wy wiedzieliście o tym ze on chce z nią nagrać płytę ?
L: On będzie z nią nagrywać płytę ? Co za bzdury on ma jej pomóc, bo ponoć jej rodzice poprosili Stylesa a ten się zgodził, chociaż tak naprawdę nie musiał.
T: O matko. A ja mu wczoraj taką awanturę zrobiłam a ten jednak nic nie nagrywa. Muszę go przeprosić.
L: A śniadanie smakowało ?
T: Skąd wiesz że Harry zrobił mi śniadanie ?
L: Bo to nie był on tylko ja. Pomyślałem że on ci go nie zrobi, więc wziąłem sprawy w swoje ręce.
Puścił mi oczko i poszedł na górę. Zdziwiłaś się nie tylko że to był Lou, ale Harrym. Nawet cię nie obudził że gdzieś jedzie tylko sobie poszedł z Victorią. Nie wiedziałaś że tak wszystko się potoczy.
Przecież pomiędzy wami było dobrze dopóki nie zaczęliście być razem. Może to nie była tylko wina Vicki, ale też wasza ?
No właśnie dopiero teraz sobie uświadomiłaś że to wszytko zaczęło się psuć przez to że zaczęliście ze sobą być.
Może lepiej nie było się w ogóle zgadzać i po prostu mu wyjaśnić że tak będzie lepiej, a nie teraz się zastanawiać czy on woli ciebie czy ją ?
Postanowiłaś się tym nie przejmować tylko pogadać kiedy wróci. Tylko mi się pewnie zejdzie, a ty nie chcesz całego dnia przesiedzieć na kanapie. Poszłaś do Lou. Może on dla mnie znajdzie chwilę, bo z tego co zauważyłaś po za nim i tobą nikogo w domu nie było.
T: Hej co robisz ?
L: Właściwie to nic a coś się stało ?
T: Nie, wiesz tylko tak sobie myślę, że skoro siedzimy i nie mamy nic do roboty byśmy się wybrali na jakiś spacer czy coś ? Oczywiście jeżeli nigdzie nie idziesz.
L: Spoko. To chodź.
Przechadzaliście się na początki ulicami Londynu. Świeciło mocno słońce, wiał lekki wiaterek, który rozwiewał twoje włosy. Nie mogłaś uwierzyć, że to koniec wakacji. Jesteś już tu prawie dwa miesiące, a już tyle się zmieniło. Nie mogłaś tego pojąć.
Śmialiście się, opowiadaliście jakieś głupoty. Doskonale cię rozumiał. Poczułaś, że tak naprawdę to on ci jest bliższy niż Hazza pomimo, że to on jest twoim chłopakiem. Który zostawia cię samą w domu, nic nie powie, że wychodzi i to jeszcze z Victorią. Później poszliście do parku.
Nie obyło się bez paparazzi oraz fanów, proszących go o autograf. Nie wierzyłaś, że kiedy wasza płyta będzie już w sprzedaży też tak każdy będzie prosił cię o autografy i zdjęcia. To musi być fajna zabawa. Po tym jeszcze poszliście na lody i wróciliście do domu.
Jeszcze nikt nie wrócił a twój chłopak nawet do ciebie nie zadzwonił ani nawet nie napisał. Nic jakby kompletnie o tobie zapomniał.
Zaczęło ci się robić przykro. Wiem że nie warto płakać przez chłopaka, ale tak to pokazujesz że naprawdę ci zależy. Może fakt nie warto, ale czasami można sobie popłakać. I właśnie w tym momencie spłynęła powoli po twoim prawym policzku jedna, malutka łza.
Stałaś na środku pokoju wpatrzona w przestrzeń, kompletnie zdezorientowana. Najpierw się stara, a później już inną się przejmuje. Przecież to jest nie logiczne. Urządza dla ciebie kolację, stara się spędzić każdą wolna chwilę z tobą, a następnie ma to wszystko w dupie gdzie jesteś, z kim jesteś. Jakbyś go w ogólne nie obchodziła. Jakby myślał, że jak już ciebie ma to nie musi się starać.
Po prostu obojętność.
Dochodziła 16. On nic.
L: Ej chcesz może... wszystko dobrze ?
T: Nie...
Zaczęłaś płakać jak jakieś małe dziecko, które zgubiło swoją ulubioną zabawkę. Wtuliłaś się w niego i moczyłaś mu koszulę. W tym momencie drzwi się otworzyły i zobaczyłaś dwoje roześmianych ludzi. Był to Harry i Victoria. Widziałaś w jego oczach zdziwienie, ale jednocześnie zazdrość. Od razu przestał się śmiać. Jednak ty nie chciałaś z nim rozmawiać, więc od razu pobiegłaś na górę do pokoju.
H: Zaczekaj !
Jednak byłaś szybsza i zamknęłaś szybko drzwi na klucz.
H: Wpuść mnie !
Zaczął walić w drzwi i krzyczeć żebym go wpuściła.
Ale tak właściwie to dlaczego zawsze musi być wszystko po jego myśli. On dużo rzeczy chce. Jednak czy ja czasami nie mogę chcieć czegoś i od razu to dostać ? Chciałabym, żeby w końcu przestał się oglądać za tą całą Victorią i spojrzał może na mnie. Na jego prawdziwa dziewczynę. Ale przecież się tak nie stanie. Czemu zawsze muszę robić to co on chce ? Nie chce mi się z nim gadać, więc nawet nie chce się do niego teraz odzywać.
Muszę sobie to trochę przemyśleć, czy na pewno chce z nim być. Jednak on ci nie pozwalał. Ciągle krzyczał i kopał w drzwi. Napisałaś do Lou żeby go odciągnął od nich i dał mi trochę pomyśleć. Jednak to co zrobiłaś było bardzo dużym błędem. Po tej wysłanej wiadomości usłyszałaś krzyki Harrego i Louisa. Postanowiłaś wyjść, akurat w dobrym momencie bo pięść Harrego była już wycelowana w twarz Louisa.
T: Przestań ? Co ty wyprawiasz ?
H: Co ja wyprawiam ? To ty się do niego miziasz i jeszcze się pytasz co ja robię ? O co ci chodzi ?
T: Oto że to jest twój przyjaciel,a ty chcesz się z nim bić. Wiesz co mogłabym zapytać się o to samo. Co ty sobie wyobrażasz ? Najpierw prosisz mnie żebym z tobą chodziła, a później już się z Vicki umawiasz ? Nawet mi nie powiedziałeś co dzisiaj będziesz robił. A co ja się dowiaduję, ze ty jedziesz nagrać z Victorią płytę w dodatku aż tak wam się przeciągnęło, że wróciłeś po 17. Masz mnie za idiotkę ? Przyznaj się lecisz na nią ?
Nie odpowiedział mi.
Tak po prostu sobie stał, a wzrok miał wbity w ziemię jakby nie znał odpowiedzi na to pytanie. Domyśliłaś się, że ich coś na pewno ze sobą łączy. Czemu ona musiała przyjechać akurat teraz ? I co ? Tak po jednym dniu z nim zerwiesz ?
Nie wiedziałaś tego, ale jednak zależało ci na nim. Jemu chyba też skoro był zazdrosny o Louisa. Jednak wiesz, że Louis to tylko dobry przyjaciel i nic do niego nie czujesz. Nie chciałaś odchodzić od Hazzy pomimo, że ją lubi.
A skąd wiesz, może to powtórzy się jeszcze raz ? Czy dasz mu wtedy kolejną szanse ?
H: Posłuchaj to wcale nie jest takie łatwe jak ci się wydaje. Kocham cię, ją też lubię, ale to nie to samo co łączy nas uwierz mi. Nie nagrywam z nią żadnej płyty, po prostu jej pomagam. Po za tym wczoraj z nią wyjaśniłem to i jej już przeszło,a mi też niedługo przejdzie. Wiem co sobie pomyślisz, ze mogę ją podrywać i w ogóle. Ale nie chce tego robić, bo mam ciebie. Nic ci nie powiedziałem, bo nie chciałem cię budzić. Tak słodko spałaś i nie miałem serca. Pisać też nie mogłem bo telefon zostawiłem w pokoju. Przepraszam za to jutrzejszy dzień mogę spędzić z tobą. I nie będzie nawet mowy o Vicki. Proszę wybacz mi.
W tej chwili Na schody przyszła Victoria.
V: On ma rację. Między nami nic nie jest, naprawdę. Po za tym ciągle myślał o tobie i martwił się o ciebie. Mogę ci szczerze powiedzieć, że nic do niego nie czuje. Nie przejmuj się on tak zawsze z dziewczynami ma, to normalne. U mnie lepiej nie było, więc nie martw się. Ja ci go zabierać nie mam zamiaru.
Pierwszy raz to zobaczyłaś. Ta Victoria nie była wcale taka zła za jaką ja brałaś. Wie, że mu zależy na tobie, więc nie chce stać pomiędzy wami. Przytuliłaś się do Harrego i uśmiechnęłaś się do Vicki.
H: To co między nami ok ?
T: Tak.
H: Dziękuję.
Pocałował cię i złapał twoją rękę.
H: No dziewczyny może byście się teraz jakoś bliżej poznały skoro macie taki boski temat do obgadania.
T&V: Jaki ?
H: No mnie rzecz jasna.
Obie wybuchnęłyście niekontrolowanym śmiechem. Pomyślałaś czemu by nie skoro Rose wyjechała to ty musisz mieć jakąś dziewczynę po swojej stronie w tym domu pełnych chłopaków.
V: Dla mnie bomba... znaczy jeżeli chcesz ?
T: Jasne.
Pocałowałaś się jeszcze z Hazzą, który przed odejściem powiedział ci do ucha : Zaufaj mi. Uśmiechnęłaś się do niego i razem z Vicki poszłyście do jej pokoju.
Wcale nie miała na rozwalane. Było czyściej niż u ciebie. Usiadłyście na łóżku i zaczęłyście się bliżej poznawać. Nie była taka jaką ją chłopaki opisywali. Była szczera, pogodna i wcale nie miała jakiegoś bzika na punkcie mody.
T: Słuchaj bo chłopaki mi opowiadali, że ty masz jakiegoś fioła na punkcie Harrego i w ogóle jesteś zupełnie inna niż teraz jesteś to co się stało ?
V: Wiesz bo kiedyś faktycznie taka byłam, ale chciałam się zmienić widać że tamta Victoria mu się nie podobała, jednak kiedy już się zmieniłam przestało mi na ni zależeć, dlatego chce żeby był z kimś innym. Wiem głupia byłam że zmieniłam się dla chłopaka,ale myśle że ta zmiana mi pomogła. Wolę teraz taką siebie a nie taką jaką byłam wcześniej.
Nowy rozdział :)
Przepraszam że tak późno dodałam, wiem że miałam w weekend ale coś mi wypadło.
Zakładka pojawi się już niedługo.
Postanowiłam że piosenki będe dodawać tylko do niektórych rozdziałów, ponieważ trochę ciężko znaleźć idealnie pasującą. Chciałam do tego, ale właśnie jakoś nic nie udało mi się znaleźć.
Dziękuję za miłe słowa o moim blogu. <33
Na prawde to dużo dla mnie znaczy. :>
Piszcie co myślicie o tym rozdziale :)
Staram się pisac długie rozdziały niestety nie zawsze mi to wychodzi, więc się nie złośćcie.
Nie wiem kiedy następny pewnie uda mi się jeszcze przed weekendem.
To do następnęgo.
Olcia Styles
poniedziałek, 25 lutego 2013
wtorek, 19 lutego 2013
Lie Hurts Every Time
To był moment. Taki w którym musiałem szybko działać, aby w ogóle nie zepsuć tego co kilka godzin temu zbudowałem. Związek z dziewczyną tak ważną dla mnie jaka jeszcze na żadnej mi nie zależało.
Wiem tak naprawdę już to zepsułem, a wymazać pamięci się nie da. Ona już wie i tego nie cofnę.
Patrzyła się na mnie ze łzami w oczach. Nie wybaczyła mi jeszcze tamtej historii, która powtarzam już kolejny raz.
Kolejny błąd mojego życia. Mówią, żebyś uczył się na błędach. Jednak widać ja nie potrafię.
Victoria powoli zaczęła się wycofywać. Wiedziałem, że to zrobi dlatego byłem przygotowany. Byłem pewny, że będzie chciała zejść na dół, aby wszystko powiedzieć (T.I). Pobiegłem za nią i na moje szczęście byłem szybszy. Złapałem za rękę i przycisnąłem do ściany. Nie wiedziałem co robię. Chciałem tylko, żeby nie dowiedziała się o tym od niej.
V: Puść mnie słyszysz ?
H: Jeżeli jej nie powiesz.
V: Chciałbyś co ? Harremu Stylesowi zawsze się wszystko upiecze. Nie pozwolę, żebyś i ją zniszczył tak jak mi to zrobiłeś. Pogodziłam się z tym, ale wspomnienia zostają. Czyli co Harry Styles urządził kolację, ona się zgodziła żeby z tobą była, później nieoczekiwanie pojawia się inna dziewczyna i zaczynasz z nią kręcić, a dalej to już dobrze znasz tą historię. Przecież sam ją stworzyłeś, prawda ?
H: Nie rozumiem cię. Myślałem, że chcesz to zniszczyć. A ty jesteś teraz po jej stronie ?
V: Tak, bo widzę, że chcesz znowu zrobić to samo co mi. Nie chce być ta zła. Pogodziłam się, że mnie nie lubisz i poszłam dalej.
H: Ale ja cię lubię zrozum to !
Pocałowałem ją. Nie trwało to długo, bo mnie odepchnęła.
H: Czemu..
V: Przestań. Nie rób tak masz ją. Naprawdę tak ci zależy, aby i to zniszczyć ?
H: Nie.. ale o tobie jeszcze nie zapomniałem.
V: To masz pecha.
Odsunęła się od ściany i już miała pójść do swojego pokoju, ale złapałem ją za rękę.
H: Powiesz jej ?
W tym momencie łzy zaczęły mi napływać do oczu. To jest dla mnie takie trudne. Nie chce wybierać. Chcę mieć dziewczynę, która mnie kocha, ale ja ją też. Bałem się że je powie. Pomimo tego, że lubię Victorię to chce dalej być z (T.I). Bez względu na Victorię. Ona już mnie nie chce. Pewnie mi jeszcze nie wybaczyła, więc nie chce psuć tego co dopiero tworzyłem. Przecież to bez sensu.
V: Nie widać że serio ci na niej zależy. To tylko dlatego. Jednak pamiętaj, że kiedyś i tak to wyjdzie na jaw. Prędzej czy później. Mój tata dzwonił. Jutro na 9 w studiu. Masz mnie zawieść.
H: Dobrze dzięki.
*Z twojej perspektywy*
Zszedł Lou na dół. Był uśmiechnięty od ucha do ucha.
T: Co się tam takiego stało ?
L: A... nic ciekawego.
Objął mnie ramieniem i włączył telewizję.
T: Co ty robisz ?
L: No widać, że włączam telewizor no nie ?
T: Nie o to chodzi głupku. Wygodnie ci ?
L: Tak bardzo.
T: Oj weź tą rękę przecież mi ciężko. Teraz mnie plecy bolą.
L: Daj rozmasuje ci.
Zaczął mnie masować. Szczerze bardzo się rozluźniłam. Już nawet plecy nie bolały.
T: Gdzie Harry ?
L: Z Victorią.
T: Co robią ?
L: Gadają i w ogóle. Jutro podobno...
Wtedy wszedł Hazza. Lou przerwał, a Harry zaczął kręcić głową.
T: Podobno co ?
L: Nie ważne.
Wstałaś z podłogi i pociągnęłaś za sobą Hazze do pokoju.
T: Jutro podobno co ?
H: No nic.
T: Ale to chodzi o Victorię tak ?
H: Taaaa ale..
T: Co ona ma jutro, hę ? Wiesz co bo ona nie wygląda jak na kogoś kto by już był w takim wieku żeby mógł studiować.... Ona tu nie przyjechała na studia prawda ?
H: No nie..
T: To po co ?
H: Oj mam jej pomóc z płytą.
T: Że co ? A co z naszą płytą ?
H: No przecież i tak już prawie wszystko nagraliśmy. Ona tu musi być zrozum to wreszcie i przestań być zazdrosna.
T: Ja nie jestem zazdrosna. Chodzi o to, że jej pomagasz z jakąś jebaną płytą zamiast zająć się naszą. I co może jeszcze piosenkę nagrywacie ?
H: A żebyś wiedziała.
Nie rozumiałaś o czym on do ciebie mówi. Najpierw mi kłamie, że ona tutaj na jakieś studia przyjechała a teraz jeszcze ma z nią płytę nagrywać. Całkiem go pojebało ? Przecież pomyślą, że może odejść od nas i wybrać ją. Jak jeszcze jej nie wybrał. Byłaś blisko już drzwi, ale ci zastawił drogę.
H: Nie poczekaj...
T: Na co ja mam tutaj czekać co ? Na ciebie aż w końcu dojrzysz która z nas jest twoją dziewczyną, a która tylko przyjaciółką. Bo między nimi jest jakaś różnica prawda ? Chyba że ty tej różnicy nie widzisz i myślisz że to to samo. Tak nie może być. Co jej zrobiłeś, ze tutaj w ogóle jest ?
H: Eeee...ona była kiedyś ze mną i..
T: Dobra nie chce mi się tego od początku słuchać. Każdą byłą tak zapraszasz do domu ?
Wyszłaś trzaskając drzwiami. Poszłaś do łazienki, ale ktoś tam był. Okazało się że to była Victoria.
T: Długo jeszcze ?
V: Nie, proszę.
Weszłaś i zrobiłaś sobie gorącą kąpiel. Doszłaś do wniosku, że ten dzień był o wiele za długi w przeciwieństwie do reszty które tu spędziłaś. Wyszłaś z wanny, wysuszyłaś włosy i ruszyłaś do pokoju. Położyłaś się na łóżku. Harrego już w pokoju nie było. Kiedy zamknęłaś oczy ktoś się obok ciebie położył.
T: Idź stąd !
H: Czemu przecież pozwoliłaś ?
T: Trudno idź do Victorii pewnie bardziej się ucieszy.
H: A wiesz co może tak zrobię.
T: I bardzo dobrze.
Wyszedł trzaskając drzwiami. Miałaś już go dość. Nie był taki przed waszym chodzeniem. Wiedziałaś, że to wszystko przez tą Victorię. Lecz miałaś przeczucie, że jednak chodzi o coś jeszcze. I musisz się dowiedzieć co to takiego.
Jest rozdział :>
Strasznie krótki. Przykro mi postaram się aby kolejny był dłuższy. :)
Mam nadzieję że się podoba, bo mi niekoniecznie. Strasznie pogmatwałam za co przepraszam, ale jakoś nie potrafiłam tego lepiej ująć.
Jeżeli macie jakieś do mnie pytania to na razie piszcie w komentarzach, a ja postaram się niedługo zrobić na to specjalna zakładkę.
Chciałybyście żebym dodawała też jakieś piosenki, bo mi się wydaje, że to byłoby nawet spoko, ale to wszystko zależy od was. :D
Trochę taki niespodziewany zwrot akcji. :>
Dziękuję za komentarze i za to że czytanie w ogóle mój blog <333
To do następnego, który postaram się dodać w piątek.
Olcia Styles
Wiem tak naprawdę już to zepsułem, a wymazać pamięci się nie da. Ona już wie i tego nie cofnę.
Patrzyła się na mnie ze łzami w oczach. Nie wybaczyła mi jeszcze tamtej historii, która powtarzam już kolejny raz.
Kolejny błąd mojego życia. Mówią, żebyś uczył się na błędach. Jednak widać ja nie potrafię.
Victoria powoli zaczęła się wycofywać. Wiedziałem, że to zrobi dlatego byłem przygotowany. Byłem pewny, że będzie chciała zejść na dół, aby wszystko powiedzieć (T.I). Pobiegłem za nią i na moje szczęście byłem szybszy. Złapałem za rękę i przycisnąłem do ściany. Nie wiedziałem co robię. Chciałem tylko, żeby nie dowiedziała się o tym od niej.
V: Puść mnie słyszysz ?
H: Jeżeli jej nie powiesz.
V: Chciałbyś co ? Harremu Stylesowi zawsze się wszystko upiecze. Nie pozwolę, żebyś i ją zniszczył tak jak mi to zrobiłeś. Pogodziłam się z tym, ale wspomnienia zostają. Czyli co Harry Styles urządził kolację, ona się zgodziła żeby z tobą była, później nieoczekiwanie pojawia się inna dziewczyna i zaczynasz z nią kręcić, a dalej to już dobrze znasz tą historię. Przecież sam ją stworzyłeś, prawda ?
H: Nie rozumiem cię. Myślałem, że chcesz to zniszczyć. A ty jesteś teraz po jej stronie ?
V: Tak, bo widzę, że chcesz znowu zrobić to samo co mi. Nie chce być ta zła. Pogodziłam się, że mnie nie lubisz i poszłam dalej.
H: Ale ja cię lubię zrozum to !
Pocałowałem ją. Nie trwało to długo, bo mnie odepchnęła.
H: Czemu..
V: Przestań. Nie rób tak masz ją. Naprawdę tak ci zależy, aby i to zniszczyć ?
H: Nie.. ale o tobie jeszcze nie zapomniałem.
V: To masz pecha.
Odsunęła się od ściany i już miała pójść do swojego pokoju, ale złapałem ją za rękę.
H: Powiesz jej ?
W tym momencie łzy zaczęły mi napływać do oczu. To jest dla mnie takie trudne. Nie chce wybierać. Chcę mieć dziewczynę, która mnie kocha, ale ja ją też. Bałem się że je powie. Pomimo tego, że lubię Victorię to chce dalej być z (T.I). Bez względu na Victorię. Ona już mnie nie chce. Pewnie mi jeszcze nie wybaczyła, więc nie chce psuć tego co dopiero tworzyłem. Przecież to bez sensu.
V: Nie widać że serio ci na niej zależy. To tylko dlatego. Jednak pamiętaj, że kiedyś i tak to wyjdzie na jaw. Prędzej czy później. Mój tata dzwonił. Jutro na 9 w studiu. Masz mnie zawieść.
H: Dobrze dzięki.
*Z twojej perspektywy*
Zszedł Lou na dół. Był uśmiechnięty od ucha do ucha.
T: Co się tam takiego stało ?
L: A... nic ciekawego.
Objął mnie ramieniem i włączył telewizję.
T: Co ty robisz ?
L: No widać, że włączam telewizor no nie ?
T: Nie o to chodzi głupku. Wygodnie ci ?
L: Tak bardzo.
T: Oj weź tą rękę przecież mi ciężko. Teraz mnie plecy bolą.
L: Daj rozmasuje ci.
Zaczął mnie masować. Szczerze bardzo się rozluźniłam. Już nawet plecy nie bolały.
T: Gdzie Harry ?
L: Z Victorią.
T: Co robią ?
L: Gadają i w ogóle. Jutro podobno...
Wtedy wszedł Hazza. Lou przerwał, a Harry zaczął kręcić głową.
T: Podobno co ?
L: Nie ważne.
Wstałaś z podłogi i pociągnęłaś za sobą Hazze do pokoju.
T: Jutro podobno co ?
H: No nic.
T: Ale to chodzi o Victorię tak ?
H: Taaaa ale..
T: Co ona ma jutro, hę ? Wiesz co bo ona nie wygląda jak na kogoś kto by już był w takim wieku żeby mógł studiować.... Ona tu nie przyjechała na studia prawda ?
H: No nie..
T: To po co ?
H: Oj mam jej pomóc z płytą.
T: Że co ? A co z naszą płytą ?
H: No przecież i tak już prawie wszystko nagraliśmy. Ona tu musi być zrozum to wreszcie i przestań być zazdrosna.
T: Ja nie jestem zazdrosna. Chodzi o to, że jej pomagasz z jakąś jebaną płytą zamiast zająć się naszą. I co może jeszcze piosenkę nagrywacie ?
H: A żebyś wiedziała.
Nie rozumiałaś o czym on do ciebie mówi. Najpierw mi kłamie, że ona tutaj na jakieś studia przyjechała a teraz jeszcze ma z nią płytę nagrywać. Całkiem go pojebało ? Przecież pomyślą, że może odejść od nas i wybrać ją. Jak jeszcze jej nie wybrał. Byłaś blisko już drzwi, ale ci zastawił drogę.
H: Nie poczekaj...
T: Na co ja mam tutaj czekać co ? Na ciebie aż w końcu dojrzysz która z nas jest twoją dziewczyną, a która tylko przyjaciółką. Bo między nimi jest jakaś różnica prawda ? Chyba że ty tej różnicy nie widzisz i myślisz że to to samo. Tak nie może być. Co jej zrobiłeś, ze tutaj w ogóle jest ?
H: Eeee...ona była kiedyś ze mną i..
T: Dobra nie chce mi się tego od początku słuchać. Każdą byłą tak zapraszasz do domu ?
Wyszłaś trzaskając drzwiami. Poszłaś do łazienki, ale ktoś tam był. Okazało się że to była Victoria.
T: Długo jeszcze ?
V: Nie, proszę.
Weszłaś i zrobiłaś sobie gorącą kąpiel. Doszłaś do wniosku, że ten dzień był o wiele za długi w przeciwieństwie do reszty które tu spędziłaś. Wyszłaś z wanny, wysuszyłaś włosy i ruszyłaś do pokoju. Położyłaś się na łóżku. Harrego już w pokoju nie było. Kiedy zamknęłaś oczy ktoś się obok ciebie położył.
T: Idź stąd !
H: Czemu przecież pozwoliłaś ?
T: Trudno idź do Victorii pewnie bardziej się ucieszy.
H: A wiesz co może tak zrobię.
T: I bardzo dobrze.
Wyszedł trzaskając drzwiami. Miałaś już go dość. Nie był taki przed waszym chodzeniem. Wiedziałaś, że to wszystko przez tą Victorię. Lecz miałaś przeczucie, że jednak chodzi o coś jeszcze. I musisz się dowiedzieć co to takiego.
Jest rozdział :>
Strasznie krótki. Przykro mi postaram się aby kolejny był dłuższy. :)
Mam nadzieję że się podoba, bo mi niekoniecznie. Strasznie pogmatwałam za co przepraszam, ale jakoś nie potrafiłam tego lepiej ująć.
Jeżeli macie jakieś do mnie pytania to na razie piszcie w komentarzach, a ja postaram się niedługo zrobić na to specjalna zakładkę.
Chciałybyście żebym dodawała też jakieś piosenki, bo mi się wydaje, że to byłoby nawet spoko, ale to wszystko zależy od was. :D
Trochę taki niespodziewany zwrot akcji. :>
Dziękuję za komentarze i za to że czytanie w ogóle mój blog <333
To do następnego, który postaram się dodać w piątek.
Olcia Styles
piątek, 15 lutego 2013
Black Clouds Are Coming
Szczerze mówiąc nie wiedziałaś co dopowiedzieć. Miałaś mętlik w głowie. A co jeśli on coś do tej Victori dalej czuje albo jego uczucia się odnowią skoro tu będzie mieszkać ?
A jeżeli ze sobą zerwiemy to nie wiesz czy będziesz chciała z nim dalej śpiewać a co dopiero mieszkać w jednym domu.
No i co teraz ?
Zaryzykować czy raczej pozostać na przyjacielskich stosunkach ?
Wiedziałaś, że z każdą sekundą robiłaś sobie większe zamieszanie i wzbudzałaś niepewność w Harrym. Nie chciałaś go zranić mówiąc mu żebyśmy byli przyjaciółmi. Ale jednak bardzo się postarał, żeby to wszystko wyszło jak należy.
Tak właściwie po co ty się zastanawiasz ? Chyba wiesz co do niego czujesz to dlaczego nie macie być razem ?
Widziałaś już w oczach Harrego wielką niepewność i strach. Zaczęły mu się szklić oczy. Może naprawdę mu na mnie zależy ? Postanowiłaś, że zaryzykujesz.
T: Tak chce z tobą chodzić !
W tym momencie Hazza podniósł cię do góry i obrócił kilka razy. Kiedy cię postawił pocałował cię namiętnie.
H: Wiedziałem, że się zgodzisz.
T: Serio , bo twoje oczy chyba myślały inaczej.
H: Oj tam oj tam.
L: Hahahah ja wiedziałem że tak będzie widzisz mówiłem ci a ty nie chciałaś słuchać.
T: Ojejku Lou ty przecież nie zawsze masz rację.
L: A kiedy nie miałem ? Tak naprawdę to ja napracowałem się najbardziej szykując to, więc i chyba mi się coś należy. Wystawił do ciebie policzek. Dałaś mu buziaka, bo i tak nie dałby ci spokoju.
T: Czyli ta prędkość z jaką jechaliśmy, przepuszczanie ludzi w kolejkach to po to wszystko było ?
L: No tak przecież by nie zdążyli nie ? No ja miałem się zająć tobą, Zayn wystrojem, Liam muzyką, Niall oczywiście jedzeniem, a Hazza miał tylko wyglądać jak teraz.
T: Dziękuję wam.
L: No dobra, ale musimy tu posprzątać, bo zaraz przyjedzie Victoria. Jeszcze sobie pomyśli, że to wszystko dla niej.
T: Ok to wy się tym zajmijcie, a ja idę na górę się przebrać.
L: Że co ? Mamy sami to posprzątać ?
T: Tak w czwórkę chyba dacie radę nie ?
L: W czwórkę ? Czy ty umiesz liczyć ?
T: No raczej, bo chyba Loczek w taki stroju jej nie przywita, bo jak sam powiedziałeś jeszcze sobie pomyśli że to dla niej.
Uśmiechnęłaś się zadziornie, a Lou pokazał ci język. Wzięłaś rękę swojego chłopaka i poszliście na górę do twojego pokoju.
H: To co teraz będę mógł spać u ciebie ?
T: Nie wiem zastanowię się, bo wiesz jeszcze będziesz mi chrapał.
Pocałował cię namiętnie, obejmując cię w pasie.
H: To mogę ?
T: Skoro tak prosisz. Pewnie Lou będzie zawiedziony, że nie będziesz spać u niego.
H: Przeżyje. A tak po za tym to muszę się jakoś tobie odwdzięczyć za to, że mnie uratowałaś przed sprzątaniem.
T: Powinieneś.
Podeszłaś do szafy, wybierając jakieś ubrania, kiedy niespodziewanie Harry zaczął odsuwać suwak od sukienki.
T: Co ty robisz ?
H: No co i tak będziesz musiała się przebrać nie ?
T: Ale w łazience, po za tym ty też masz ubrania w swoim pokoju, więc może już byś do niego poszedł.
H: Wyganiasz mnie ? Zrobił minę zbitego psiaczka.
T: A wiesz co ... tak no idź już.
H: Ale...
T: Nie ma ale no idź przecież twoja przyjaciółka zaraz tu będzie.
H: Dobra.
Dałaś mu buziaka w policzek i zaczęłaś wybierać ubrania. Ubrałaś się w szarą bluzkę z nadrukiem, różowe rurki i do tego baletki. Nie chciałaś się stroić bo niby po co.
Usłyszałaś dzwonek do drzwi. To pewnie ona pomyślałaś. Zeszłaś na dół w drzwiach stała śliczna dziewczyna. Miała długie kręcone blond włosy. Ubrana była w śliczną turkusową sukienkę i do tego szpilki w tym samym kolorze. Miała wielkie niebieskie oczy. Lekki wiatr poruszał jej loki. Nie była pomalowana oprócz ust, które świeciły się pod wpływem błyszczyku. Od razu rzuciła się na wszystkich chłopaków. Widać, że chyba była do nich przywiązana. Na samym początku wyglądała na bardzo fajna, miła dziewczynę. Ale wiemy, że pozory mylą. Harry również zszedł na dół. Podeszliście do niej razem. Victoria przytuliła się mocno do Harrego i pocałowała w policzek.
V: Hej Harry tak się za wszystkimi wami stęskniłam. A ty to kto ?
Miałaś już otworzyć usta, ale Hazza cię uprzedził.
H: Victorio poznaj moją DZIEWCZYNĘ (T.I)
V: Dziewczynę ? Oooo witaj jestem Victoria.
Podała ci rękę, uścisnęłaś ją, jednak Harry was rozdzielił.
H: No dobra pokaże ci pokój. Lou weź walizki i chodź na górę.
L: A po co tam ja one są ciężkie.
H: Nie gadaj tylko chodź.
Wiedziałaś, ze Hazza coś kombinuję. Najpierw prawie krzyczy jej prosto w twarz że jestem jego dziewczyną, a teraz jeszcze nie mogę w normalny się z nią przywitać. No cóż chłopaka nie zrozumiesz.
*Oczami Harrego*
Wiedziałem. Wiedziałem, ze będzie zazdrosna o (T.I). Teraz tylko muszę zrobić tak żeby się nie zaprzyjaźniły. Przecież jak do tego dojdzie to nie wiadomo co zrobi Victoria. Boję się. Oszukałem (T.I). mimo, że nie chciałem, zrobiłem to. Nie wiem czy na mnie będzie zła, kiedy się dowie, że Vicki tu wcale na studia nie przyjechała. Mam jej pomóc z płytą, która tak jak my nagrywa. Chłopaki o tym wiedzą, ale ona nie. Postanowiłem, że pogadam z Vicki, żebyśmy sobie wyjaśnili pewne sprawy. Przystanęła na górze i o mało co na nią nie wpadłem.
V: Co ty wyprawiasz co ?
H: Co ja wyprawiam to ty jesteś o nią zazdrosna.
V: Przestań. Chyba to sobie wyjaśniliśmy tak ? Nie zależy mi na tobie. Masz dziewczynę to sobie ją mniej. Co mi do tego.
H: Czyli nie jesteś zazdrona ??
V: Nie i wbij to sobie do głowy.
Weszła do pokoju, a ja stałem osłupiały. Przecież tak o mnie walczyła wcześniej a teraz jej przeszło ? Pewnie sobie żartuje. Nie wiem. Przecież mam (T.I). I to ją kocham. Więc dlaczego mi zależy na tym żeby mnie Victoria lubiła ? Przecież to niedorzeczne. Kiedy zobaczyłem, że Lou wnosi walizki pociągnąłem go do mojego pokoju.
L: Co ty robisz przecież na sobie ich sama nie zataszczy.
H: Lou mamy problem.
L: Jaki ? Zdaje mi się, że problem właśnie do nas przyjechał.
H: Ale mi chyba nadal na niej zależy.
L: Co ? Żartujesz sobie ? To po co ta cała kolacja ? Równie dobrze to ja mógłbym...
H: Mógłbyś co ?
L: Nie ważne. Po prostu cię nie rozumiem. Najpierw ci tak na niej zależy, a później jest jakaś inna dziewczyna to ty już na nią lecisz. Opanuj się co ? Przecież chyba nie chcesz jej znowu stracić, nie ?
H: Pewnie że nie,ale nie wiem czy dam radę tak dalej. Jeszcze ta płyta z Vicką. Nie wiem mam mętlik w głowie. Nie widziałem jej już trochę i bardzo się zmieniła. Wyładniała....
L: Dobra dobra skończ. Powiedz to (T.I)
H: Pojebało ?
L: Nie ? Przecież musisz z nią być szczery, a nie będziesz kręcić i z nią i z Victorią. Jak nie ty to ja powiem.
H: Powiem, ale nie teraz. Przecież my chwilę chodzimy a ty mi każesz teraz się z nią pokłócić ?
L: Nic ci nie każe jasne ? Mówię jak by było najrozsądniej.
H: A czy ja muszę być rozsądny ?
L: Nie wiesz nie musisz. Nie musisz jej nic mówić. Tylko to i tak kiedyś wyjdzie na wierzch.
H: Ciekawe kiedy ?
V: Na przykład teraz.
Stała w drzwiach. Wszystko słyszała. Teraz jej to wszystko powie.
Nie może. To nie tak że ja jej nie lubię. Kocham ją, ale widać że do Vicki dalej należy kawałek mojego serca. Nie może to się tak skończyć. Po prostu to koniec z Vicki. Muszę o niej zapomnieć żeby mieć czyste sumienie.
V: To co teraz ? Mam jej powiedzieć ?
H: Nie proszę nie rób tego. Błagam. Nie niszcz tego.
V: Hahahah śmieszny jesteś ? Czego mam nie niszczyć? A ty mnie posłuchałeś kiedy ja kierowałam do ciebie te słowa ? Pamiętasz ? Dałeś mi jeszcze szanse ? Nie, nie dostałam jej. To dlaczego mam teraz ciebie posłuchać ? Jesteś jak każdy chłopak. Wy tylko od nas wymagacie, kręcicie, zawsze coś ukrywacie i to coś bardzo ważnego. Czemu mi to zrobiłeś ?
H: Nie wiem, jasne?.... Przepraszam cię.
V: Teraz to już na to trochę za późno.
Jest już rozdział :)
I co myślicie o rozdziale ?
Podoba się ?
Piszcie komentarze :>
Jak niektórzy się pewnie domyślili to nowa dziewczyna nie będzie dobrą postacią.
Ale złe charaktery też muszą być, prawda ?
Dziękuję za komentarze <3
Naprawdę wielką radość mi sprawiacie waszymi komentarzami <33
Jak tam walentynki ? <33
Nie mam pojęcia kiedy następny rozdział. Z resztą jak zwykle.
No to do zobaczenia
Olcia Styles
A jeżeli ze sobą zerwiemy to nie wiesz czy będziesz chciała z nim dalej śpiewać a co dopiero mieszkać w jednym domu.
No i co teraz ?
Zaryzykować czy raczej pozostać na przyjacielskich stosunkach ?
Wiedziałaś, że z każdą sekundą robiłaś sobie większe zamieszanie i wzbudzałaś niepewność w Harrym. Nie chciałaś go zranić mówiąc mu żebyśmy byli przyjaciółmi. Ale jednak bardzo się postarał, żeby to wszystko wyszło jak należy.
Tak właściwie po co ty się zastanawiasz ? Chyba wiesz co do niego czujesz to dlaczego nie macie być razem ?
Widziałaś już w oczach Harrego wielką niepewność i strach. Zaczęły mu się szklić oczy. Może naprawdę mu na mnie zależy ? Postanowiłaś, że zaryzykujesz.
T: Tak chce z tobą chodzić !
W tym momencie Hazza podniósł cię do góry i obrócił kilka razy. Kiedy cię postawił pocałował cię namiętnie.
H: Wiedziałem, że się zgodzisz.
T: Serio , bo twoje oczy chyba myślały inaczej.
H: Oj tam oj tam.
T: Ojejku Lou ty przecież nie zawsze masz rację.
L: A kiedy nie miałem ? Tak naprawdę to ja napracowałem się najbardziej szykując to, więc i chyba mi się coś należy. Wystawił do ciebie policzek. Dałaś mu buziaka, bo i tak nie dałby ci spokoju.
T: Czyli ta prędkość z jaką jechaliśmy, przepuszczanie ludzi w kolejkach to po to wszystko było ?
L: No tak przecież by nie zdążyli nie ? No ja miałem się zająć tobą, Zayn wystrojem, Liam muzyką, Niall oczywiście jedzeniem, a Hazza miał tylko wyglądać jak teraz.
T: Dziękuję wam.
L: No dobra, ale musimy tu posprzątać, bo zaraz przyjedzie Victoria. Jeszcze sobie pomyśli, że to wszystko dla niej.
T: Ok to wy się tym zajmijcie, a ja idę na górę się przebrać.
L: Że co ? Mamy sami to posprzątać ?
T: Tak w czwórkę chyba dacie radę nie ?
L: W czwórkę ? Czy ty umiesz liczyć ?
T: No raczej, bo chyba Loczek w taki stroju jej nie przywita, bo jak sam powiedziałeś jeszcze sobie pomyśli że to dla niej.
Uśmiechnęłaś się zadziornie, a Lou pokazał ci język. Wzięłaś rękę swojego chłopaka i poszliście na górę do twojego pokoju.
H: To co teraz będę mógł spać u ciebie ?
T: Nie wiem zastanowię się, bo wiesz jeszcze będziesz mi chrapał.
Pocałował cię namiętnie, obejmując cię w pasie.
H: To mogę ?
T: Skoro tak prosisz. Pewnie Lou będzie zawiedziony, że nie będziesz spać u niego.
H: Przeżyje. A tak po za tym to muszę się jakoś tobie odwdzięczyć za to, że mnie uratowałaś przed sprzątaniem.
T: Powinieneś.
Podeszłaś do szafy, wybierając jakieś ubrania, kiedy niespodziewanie Harry zaczął odsuwać suwak od sukienki.
T: Co ty robisz ?
H: No co i tak będziesz musiała się przebrać nie ?
T: Ale w łazience, po za tym ty też masz ubrania w swoim pokoju, więc może już byś do niego poszedł.
H: Wyganiasz mnie ? Zrobił minę zbitego psiaczka.
T: A wiesz co ... tak no idź już.
H: Ale...
T: Nie ma ale no idź przecież twoja przyjaciółka zaraz tu będzie.
H: Dobra.
Dałaś mu buziaka w policzek i zaczęłaś wybierać ubrania. Ubrałaś się w szarą bluzkę z nadrukiem, różowe rurki i do tego baletki. Nie chciałaś się stroić bo niby po co.
Usłyszałaś dzwonek do drzwi. To pewnie ona pomyślałaś. Zeszłaś na dół w drzwiach stała śliczna dziewczyna. Miała długie kręcone blond włosy. Ubrana była w śliczną turkusową sukienkę i do tego szpilki w tym samym kolorze. Miała wielkie niebieskie oczy. Lekki wiatr poruszał jej loki. Nie była pomalowana oprócz ust, które świeciły się pod wpływem błyszczyku. Od razu rzuciła się na wszystkich chłopaków. Widać, że chyba była do nich przywiązana. Na samym początku wyglądała na bardzo fajna, miła dziewczynę. Ale wiemy, że pozory mylą. Harry również zszedł na dół. Podeszliście do niej razem. Victoria przytuliła się mocno do Harrego i pocałowała w policzek.
V: Hej Harry tak się za wszystkimi wami stęskniłam. A ty to kto ?
Miałaś już otworzyć usta, ale Hazza cię uprzedził.
H: Victorio poznaj moją DZIEWCZYNĘ (T.I)
V: Dziewczynę ? Oooo witaj jestem Victoria.
Podała ci rękę, uścisnęłaś ją, jednak Harry was rozdzielił.
H: No dobra pokaże ci pokój. Lou weź walizki i chodź na górę.
L: A po co tam ja one są ciężkie.
H: Nie gadaj tylko chodź.
Wiedziałaś, ze Hazza coś kombinuję. Najpierw prawie krzyczy jej prosto w twarz że jestem jego dziewczyną, a teraz jeszcze nie mogę w normalny się z nią przywitać. No cóż chłopaka nie zrozumiesz.
*Oczami Harrego*
Wiedziałem. Wiedziałem, ze będzie zazdrosna o (T.I). Teraz tylko muszę zrobić tak żeby się nie zaprzyjaźniły. Przecież jak do tego dojdzie to nie wiadomo co zrobi Victoria. Boję się. Oszukałem (T.I). mimo, że nie chciałem, zrobiłem to. Nie wiem czy na mnie będzie zła, kiedy się dowie, że Vicki tu wcale na studia nie przyjechała. Mam jej pomóc z płytą, która tak jak my nagrywa. Chłopaki o tym wiedzą, ale ona nie. Postanowiłem, że pogadam z Vicki, żebyśmy sobie wyjaśnili pewne sprawy. Przystanęła na górze i o mało co na nią nie wpadłem.
V: Co ty wyprawiasz co ?
H: Co ja wyprawiam to ty jesteś o nią zazdrosna.
V: Przestań. Chyba to sobie wyjaśniliśmy tak ? Nie zależy mi na tobie. Masz dziewczynę to sobie ją mniej. Co mi do tego.
H: Czyli nie jesteś zazdrona ??
V: Nie i wbij to sobie do głowy.
Weszła do pokoju, a ja stałem osłupiały. Przecież tak o mnie walczyła wcześniej a teraz jej przeszło ? Pewnie sobie żartuje. Nie wiem. Przecież mam (T.I). I to ją kocham. Więc dlaczego mi zależy na tym żeby mnie Victoria lubiła ? Przecież to niedorzeczne. Kiedy zobaczyłem, że Lou wnosi walizki pociągnąłem go do mojego pokoju.
L: Co ty robisz przecież na sobie ich sama nie zataszczy.
H: Lou mamy problem.
L: Jaki ? Zdaje mi się, że problem właśnie do nas przyjechał.
H: Ale mi chyba nadal na niej zależy.
L: Co ? Żartujesz sobie ? To po co ta cała kolacja ? Równie dobrze to ja mógłbym...
H: Mógłbyś co ?
L: Nie ważne. Po prostu cię nie rozumiem. Najpierw ci tak na niej zależy, a później jest jakaś inna dziewczyna to ty już na nią lecisz. Opanuj się co ? Przecież chyba nie chcesz jej znowu stracić, nie ?
H: Pewnie że nie,ale nie wiem czy dam radę tak dalej. Jeszcze ta płyta z Vicką. Nie wiem mam mętlik w głowie. Nie widziałem jej już trochę i bardzo się zmieniła. Wyładniała....
L: Dobra dobra skończ. Powiedz to (T.I)
H: Pojebało ?
L: Nie ? Przecież musisz z nią być szczery, a nie będziesz kręcić i z nią i z Victorią. Jak nie ty to ja powiem.
H: Powiem, ale nie teraz. Przecież my chwilę chodzimy a ty mi każesz teraz się z nią pokłócić ?
L: Nic ci nie każe jasne ? Mówię jak by było najrozsądniej.
H: A czy ja muszę być rozsądny ?
L: Nie wiesz nie musisz. Nie musisz jej nic mówić. Tylko to i tak kiedyś wyjdzie na wierzch.
H: Ciekawe kiedy ?
V: Na przykład teraz.
Stała w drzwiach. Wszystko słyszała. Teraz jej to wszystko powie.
Nie może. To nie tak że ja jej nie lubię. Kocham ją, ale widać że do Vicki dalej należy kawałek mojego serca. Nie może to się tak skończyć. Po prostu to koniec z Vicki. Muszę o niej zapomnieć żeby mieć czyste sumienie.
V: To co teraz ? Mam jej powiedzieć ?
H: Nie proszę nie rób tego. Błagam. Nie niszcz tego.
V: Hahahah śmieszny jesteś ? Czego mam nie niszczyć? A ty mnie posłuchałeś kiedy ja kierowałam do ciebie te słowa ? Pamiętasz ? Dałeś mi jeszcze szanse ? Nie, nie dostałam jej. To dlaczego mam teraz ciebie posłuchać ? Jesteś jak każdy chłopak. Wy tylko od nas wymagacie, kręcicie, zawsze coś ukrywacie i to coś bardzo ważnego. Czemu mi to zrobiłeś ?
H: Nie wiem, jasne?.... Przepraszam cię.
V: Teraz to już na to trochę za późno.
Jest już rozdział :)
I co myślicie o rozdziale ?
Podoba się ?
Piszcie komentarze :>
Jak niektórzy się pewnie domyślili to nowa dziewczyna nie będzie dobrą postacią.
Ale złe charaktery też muszą być, prawda ?
Dziękuję za komentarze <3
Naprawdę wielką radość mi sprawiacie waszymi komentarzami <33
Jak tam walentynki ? <33
Nie mam pojęcia kiedy następny rozdział. Z resztą jak zwykle.
No to do zobaczenia
Olcia Styles
czwartek, 7 lutego 2013
As we have time yet
Wieczorem wpadł do was Simon.
S: Widzę że wszyscy w komplecie świetnie. Jak się czujecie przez jutrzejszym nagraniem ? Mam nadzieję, że nam sprawnie pójdzie. To co jutro o 9 tak ?
L: O której ? Chyba sobie żartujesz ? Ja o tej godzinę będę się przewracał na drugi bok. Po za tym Harry musi się na cieszyć (T.I) nie ?
Spojrzałaś się krzywo na Louisa, który widać świetnie się bawił opowiadając takie głupoty. Hazza za to uderzył go ręką w głowę.
L: Ała ! Za co to ?
H: Zamknij się, co ?
L: Dobra dobra i tak znamy prawdę
H: Jaką...
S: Boże z kim ja pracuje.... no dobrze to ja spadam niech będzie o tej 10 dajmy im szanse nie ?
H: Simon!!! To nie tak !!!
S: Papa
I wyszedł. Mogłaś poznać po twarzy Hazzy, że nie za bardzo nie był zadowolony z wypowiedzi Lou, który nieźle go zawstydził.Ciszę przerwał dzwonek telefonu Harrego. Poszedł odebrać, a ty weszłaś na górę przebrać się w piżamę. Umyłaś się i w ogóle, a później jeszcze zeszłaś na dół, bo zapomniałaś telefonu z salonu. Jak zwykle znowu słyszałaś jakieś szepty, a później krzyki. Weszłaś do salonu i było cicho jak makiem zasiał. Znowu coś ukrywają ? Pomyślałaś o tym na myśl co dowiedziałaś się poprzednim razem.
T: Przyszłam tylko po telefon jasne ? Jak chcecie mieć przede mną jakieś tajemnice to proszę. Przecież nie będę was błagała żebyście mi powiedzieli.
Byłaś już blisko wyjścia, kiedy odezwał się Harry.
H: Ej poczekaj. To nie jest żadna tajemnica. Jutro po nagrywaniu przyjeżdża moja...
L: Przyjaciółka.
H: I ona tutaj będzie przez jakiś czas, bo przyjechała na studia i jeszcze nie znalazła sobie mieszkania..
L: Ale spokojnie nie będzie tu długo. Na szczęście.
T: No spoko.
L: Tylko ona może się trochę dziwnie zachowywać.
T: To znaczy...
H: Bo widzisz ona była kiedyś moją dziewczyną i teraz jest moją przyjaciółką tylko ona chce ze mną dalej być..
T: To ty z nią na ten temat nie rozmawiałeś ?
H: Tak, ale jak jej na czymś zależy to o wszystkiego jest zdolna. Nie chcę, żeby tu mieszkała, ale wiszę jej przysługę i jej rodzice mnie o to poprosili.
T: Aha no ale po co mi się tak tłumaczycie ?
L: Żebyś sobie nie pomyślała, że miedzy nią a Harrym coś jest. Wiesz Hazza jest wolny i ...
H: Lou ! Zamknij się już w końcu !
L: Ale ja chce ci pomóc żeby nie było tylko za późno. Bo wiesz Victoria jest nie przewidywalna. Nie wiadomo jak będzie się zachowywać tym razem.
H: Wszystko będzie ok. Rozmawiałem z nią i sobie już wszystko wyjaśniliśmy.
T: Wiecie co, myślę, że to fajna dziewczyna tylko tak koloryzujesz Lou. Przecież sobie już wszystko wyjaśnili.
L: Oj tam do jej głowy to i tak nic nie dociera. Jak jutro ją poznasz to zobaczysz. Nie lubię jej. W ogóle robi chlew w całym domu. Rządzi się jak nie wiem.
T: Szczerze mówiąc to i tak tu jest chlew, więc pewnie i tak to różnicy nie zrobi.
L: Oj tam nie ważne, ale i tak będzie nam rozkazywać : przynieś, podaj, pozamiataj. Wiesz co dziwie ci się Hazza, że w ogóle się z nią związałeś. Co to za dziewczyna ? Jeszcze nigdy takiej nie spotkałem.
H: Oj weź nie przesadzaj.
L: Dobra ładna to ona może i jest, ale nic po za tym.
H: Ok ok było minęło. A właśnie jutro mogą ci już zdjąć gips, więc ...
L: Ja cię zawiozę.
T: To super, bo ten gips jest taki ciężki że nie wiem. Po za tym stęskniłam się za moją nóżką. Hahaha dobra ja idę spać. Jutro będzie dzień pełen wrażeń i radzę wam też się położyć, bo krzyków nie chce znowu słyszeć.
Całe One Direction powiedziało ci dobranoc i poszłaś do swojego pokoju. Chwilę zastanawiałaś się jaka jest ta całą Victorią. Czy naprawdę taka straszna jak chłopcy o niej mówili ? Po za tym co mnie obchodzi czy ona szaleje za Hazzą czy nie, przecież to jej sprawa. I takim o to sposobem zasnęłaś. Obudziły cię krzyki z dołu. Ubrałaś się tak jak miałaś jechać do studia i zeszłaś na dół. Krzyki dochodziły z kuchni,a w niej był jak się domyślałaś Loczek i Lou.
T: O co znowu poszło ?
H: O to że Lou nie chce mieć pokoju Vicki. A przecież to jedyny wolny pokój.
T: Ja nie mogę nie macie ważniejszych tematów do rozmowy. To ty śpij u Lou i będzie ok.
H: Ale ja się boję z nim spać. Jeszcze mi coś zrobi.
L: Ale przecież to jest bardzo dobry pomysł, przynajmniej nie musiał mieć jej blisko. Wiesz co chciałbym mieć taką mądrą dziewczynę jak ty, ale przecież Hazza mnie udusi, bo wiesz on...
H: Zabije cie !!
Zaczęli się gonić po całym domu jak jakieś małe dzieci. Zrobiłaś sobie śniadanie i usiadłaś przy stole. Przysiadł się do ciebie Liam.
Li: Co oni wyprawiają ?
T: Mnie się nie pytaj. Hazza się coś bulwersuje. Lou znowu zaczął gadać o mnie i o Harrym, a ten się wściekł.
Li: Hahaha jak zwykle.
T: Ej jedziemy na to nagranie czy macie zamiar dalej się ganiać ?
H i L: Jedziemy !!
Wpakowaliście się wszyscy do samochodu. Szczerze to trochę się denerwowałaś, przecież to twój pierwszy raz w takim profesjonalnym studiu. Bałaś się, że nie wejdziesz w żadną nutę, że się do czegoś takiego nie nadajesz. Harry to chyba zauważył i złapał twoją rękę.
H: Nie martw się. Wszystko super ci wyjdzie.
Uśmiechnęłaś się promiennie. Hazza nie puścił twojej ręki. Ścisnął ją mocno, jakby się bał, że mu ją zabiorę. Uśmiechnęłaś się pod nosem i to samo zrobił Lou. On czasami mnie zadziwia pomyślałaś. Kiedy dojechaliście przed studiem było pełno paparazzi. Oczywiście Hazza dalej cię trzymał za rękę i z tego powodu było pełno pytań czy już jesteście parą itp. Weszliście szybko i doszliście do studia numer 8 i tam już czekał na was Simon.
S: Spóźnieni 15 minut.
L: Przepraszamy to wszystko przez Harrego i (T.I). Nie mogliśmy ich dobudzić.
S: A to zrozumiałe. Pewnie głośno było. Współczuje wam.
T: Że co !? Nic między nami nie doszło.
S: Dobra dobra kto was tam wie.
Spojrzałaś na nich z zażenowaniem. Przy wejściu jeszcze walnęłaś Louisa w ramie.
L: Za co to ? Głupio się uśmiechnął.
T: Czemu jakieś farmazony opowiadasz ?
L: No wiesz... ja tylko chce żebyście byli z Harrym. I tyle.
T: Wiesz to nie pomaga.
L: Ok, ale i tak zaraz się w sobie zakochacie po piosence.
Wiedziałaś, że tej rozmowy nie watro ciągnąć dłużej, więc weszłaś ze wszystkimi do środka. Stały tam dwie spore kanapy, kilka krzeseł przy stole z milionami guziczków, a przed tym szyba, a za nią słuchawki i mikrofony. Chłopcy się rozsiedli na kanapach.
S: No dobra to najpierw ten nasz duecik.
Weszłam razem z Harrym. Założyliśmy słuchawki i stanęliśmy przed mikrofonami. Usłyszałaś pierwsze nuty piosenki. Zaczynał Harry. Usłyszałaś jego aksamitny głos. Dobrze, że w porę się "obudziłaś", bo właśnie wchodziłaś ty. Kiedy zaśpiewałaś pierwsze słowa piosenki już się rozluźniłaś. Nie bałaś się, że coś pójdzie nie tak. Staliście naprzeciwko siebie. Jednak ty nie spojrzałaś się na niego, jednak czułaś jego wzrok na sobie. Kiedy śpiewaliście najbardziej romantyczną część piosenki, podniosłaś wzrok, który prosto powędrował na jego oczy. Już nawet nie myślałaś o tej piosence. Kompletnie się wyłączyłaś, ale dalej śpiewałaś. Do końca patrzyliście na siebie, jakby żadne z was nie chciało tego kończyć. Jakby żadne z was nie widziało reszty świata. Liczyliście się tylko wy i piosenka, która w cudowny sposób was połączyła. Kiedy się skończyła wy dalej się na siebie patrzyliście. Obudził was nie kto inny jak Louis, wręcz ubawiony tą sytuacją.
L: Wiedziałem, że tak będzie. Ej Harry weź już się ogarnij.
H: Mmmm... co ?
L: Piosenka się skończyła teraz wszyscy razem śpiewały. Lou podszedł do ciebie i szepnął ci na ucho " I co miałem rację ? " Pokręciłaś głową i zajęłaś swoje nowe miejsce gdzie teraz będzie śpiewać razem z całym zespołem. Poszło wam nieźle. Oczywiście prawie wszystkie zwrotki śpiewałaś z Harrym. Po skończonym nagrywaniu wróciliście do domu. Nie byłaś w nim długo bo pojechałaś z Lou do tego lekarza na zdjęcie gipsu. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Ciągle przepuszczaliśmy ludzi stojących w kolejce. W drodze powrotnej Lou nie przekraczał 40 km/h chociaż zawsze jechał z o wiele większą prędkością. Kiedy dojechaliśmy do bramy Lou rzucił we mnie jakąś sukienką.
T: A to mi po co ?
L: Ubierz się w to.
T: Po co ?
L: Zaraz się przekonasz, ale teraz to załóż.
Lou wyszedł z samochodu, kiedy zaczęłaś się przebierać. Ta sukienka była naprawdę piękna. Miała kolor lekkiego różu i była przed kolano, na ramiączka. Do tego zostawił jeszcze szpilki tego samego koloru. Kiedy wyszłaś Louis przeszedł cie wzrokiem od góry do dołu i zdołał tylko wypowiedzieć "WOW". Uśmiechnęłaś się promiennie i powiedziałaś :
T: No to co teraz ?
L: Niespodzianka. Teraz zamknij oczy i nie podglądaj.
T: Że co ?
L: Oj nie bulwersuj się. Nie ufasz mi ?
T: Wiesz...
L: No to je zamknij.
Zamknęłaś oczy, a Lou wziął twoją rękę i zaczął cię prowadzić. Kiedy stanęliście usłyszałaś, że Lou przekręca klucz, pewnie od domu. Powoli przeszłaś przez próg domu.
L: A teraz otwórz oczy.
Powoli zaczęłaś je otwierać, bo bałaś się co tam zobaczysz. Jednak ten widok cię zwalił z nóg. Wszędzie było pełno świeczek, a na podłodze płatki róż. Na stole był biały obrus, świece i dwa talerze. Z oddali wyłaniał się czyiś cień. Niestety nie mogłaś dojrzeć kto to. Po chwili świece oświetliły tego kogoś twarz. To był Harry. Ujął twoją rękę i zaprowadził do stołu. Odsunął ci krzesło, żebyś mogła usiąść. Po chwili usiadł do drugiej stronie. Patrzyliście na siebie. Nawet nie zauważyłaś, że ktoś przyniósł jedzenie. Jednak się ocknęłaś.
T: Hazza o co tu chodzi ? Po co to wszystko ?
H: To wszystko dla wyjątkowej osoby. A teraz smacznego.
Zaczęliście jeść. Przy okazji trochę rozmawialiście. Świetnie się bawiliście. Po chwili usłyszałaś muzykę.
H: Zatańczysz ?
Oczywiście nie odmówiłaś. Mogłaś spokojnie powiedzieć że to był najpiękniejszy taniec jakiego w życiu tańczyłaś. W takiej atmosferze, z takim chłopakiem. W połowie tańca Harry stanął i splątał wasze dłonie. Muzyka została ściszona i słyszałaś wasze oddechy.
H: (T.I) dasz mi jeszcze tą jedną szanse i zostaniesz moją dziewczyną ?
T: ...
Jest rozdział : )
Dość późno go dodałam, ale postarałam się żeby był dość długi.
Jak pewnie zauważyłyście będzie nowa postać : Jessica. Ona sporo namiesza w życiu Harrego i mogę zapewnić, że nie na lepsze. Dokładny jej opis i w ogóle będzie w kolejnym rozdziale. : >
I co myślicie, że się zgodzicie na propozycję Harrego ? Ja nic nie będę zdradzać, ale pewnie się już domyślacie, że dostanie drugą szansę. ;)
Nie mam pojęcia kiedy będzie kolejny rozdział, jeżeli się wyrobię to może jeszcze w weekend, ale nic nie obiecuję.
Dziękuję za komentarze o rozdziałach i moim blogu <3
Piszcie co myślicie o tym rozdziale <3
Pozdrawiam <3
Olcia Styles
S: Widzę że wszyscy w komplecie świetnie. Jak się czujecie przez jutrzejszym nagraniem ? Mam nadzieję, że nam sprawnie pójdzie. To co jutro o 9 tak ?
L: O której ? Chyba sobie żartujesz ? Ja o tej godzinę będę się przewracał na drugi bok. Po za tym Harry musi się na cieszyć (T.I) nie ?
Spojrzałaś się krzywo na Louisa, który widać świetnie się bawił opowiadając takie głupoty. Hazza za to uderzył go ręką w głowę.
L: Ała ! Za co to ?
H: Zamknij się, co ?
L: Dobra dobra i tak znamy prawdę
H: Jaką...
S: Boże z kim ja pracuje.... no dobrze to ja spadam niech będzie o tej 10 dajmy im szanse nie ?
H: Simon!!! To nie tak !!!
S: Papa
I wyszedł. Mogłaś poznać po twarzy Hazzy, że nie za bardzo nie był zadowolony z wypowiedzi Lou, który nieźle go zawstydził.Ciszę przerwał dzwonek telefonu Harrego. Poszedł odebrać, a ty weszłaś na górę przebrać się w piżamę. Umyłaś się i w ogóle, a później jeszcze zeszłaś na dół, bo zapomniałaś telefonu z salonu. Jak zwykle znowu słyszałaś jakieś szepty, a później krzyki. Weszłaś do salonu i było cicho jak makiem zasiał. Znowu coś ukrywają ? Pomyślałaś o tym na myśl co dowiedziałaś się poprzednim razem.
T: Przyszłam tylko po telefon jasne ? Jak chcecie mieć przede mną jakieś tajemnice to proszę. Przecież nie będę was błagała żebyście mi powiedzieli.
Byłaś już blisko wyjścia, kiedy odezwał się Harry.
H: Ej poczekaj. To nie jest żadna tajemnica. Jutro po nagrywaniu przyjeżdża moja...
L: Przyjaciółka.
H: I ona tutaj będzie przez jakiś czas, bo przyjechała na studia i jeszcze nie znalazła sobie mieszkania..
L: Ale spokojnie nie będzie tu długo. Na szczęście.
T: No spoko.
L: Tylko ona może się trochę dziwnie zachowywać.
T: To znaczy...
H: Bo widzisz ona była kiedyś moją dziewczyną i teraz jest moją przyjaciółką tylko ona chce ze mną dalej być..
T: To ty z nią na ten temat nie rozmawiałeś ?
H: Tak, ale jak jej na czymś zależy to o wszystkiego jest zdolna. Nie chcę, żeby tu mieszkała, ale wiszę jej przysługę i jej rodzice mnie o to poprosili.
T: Aha no ale po co mi się tak tłumaczycie ?
L: Żebyś sobie nie pomyślała, że miedzy nią a Harrym coś jest. Wiesz Hazza jest wolny i ...
H: Lou ! Zamknij się już w końcu !
L: Ale ja chce ci pomóc żeby nie było tylko za późno. Bo wiesz Victoria jest nie przewidywalna. Nie wiadomo jak będzie się zachowywać tym razem.
H: Wszystko będzie ok. Rozmawiałem z nią i sobie już wszystko wyjaśniliśmy.
T: Wiecie co, myślę, że to fajna dziewczyna tylko tak koloryzujesz Lou. Przecież sobie już wszystko wyjaśnili.
L: Oj tam do jej głowy to i tak nic nie dociera. Jak jutro ją poznasz to zobaczysz. Nie lubię jej. W ogóle robi chlew w całym domu. Rządzi się jak nie wiem.
T: Szczerze mówiąc to i tak tu jest chlew, więc pewnie i tak to różnicy nie zrobi.
L: Oj tam nie ważne, ale i tak będzie nam rozkazywać : przynieś, podaj, pozamiataj. Wiesz co dziwie ci się Hazza, że w ogóle się z nią związałeś. Co to za dziewczyna ? Jeszcze nigdy takiej nie spotkałem.
H: Oj weź nie przesadzaj.
L: Dobra ładna to ona może i jest, ale nic po za tym.
H: Ok ok było minęło. A właśnie jutro mogą ci już zdjąć gips, więc ...
L: Ja cię zawiozę.
T: To super, bo ten gips jest taki ciężki że nie wiem. Po za tym stęskniłam się za moją nóżką. Hahaha dobra ja idę spać. Jutro będzie dzień pełen wrażeń i radzę wam też się położyć, bo krzyków nie chce znowu słyszeć.
Całe One Direction powiedziało ci dobranoc i poszłaś do swojego pokoju. Chwilę zastanawiałaś się jaka jest ta całą Victorią. Czy naprawdę taka straszna jak chłopcy o niej mówili ? Po za tym co mnie obchodzi czy ona szaleje za Hazzą czy nie, przecież to jej sprawa. I takim o to sposobem zasnęłaś. Obudziły cię krzyki z dołu. Ubrałaś się tak jak miałaś jechać do studia i zeszłaś na dół. Krzyki dochodziły z kuchni,a w niej był jak się domyślałaś Loczek i Lou.
T: O co znowu poszło ?
H: O to że Lou nie chce mieć pokoju Vicki. A przecież to jedyny wolny pokój.
T: Ja nie mogę nie macie ważniejszych tematów do rozmowy. To ty śpij u Lou i będzie ok.
H: Ale ja się boję z nim spać. Jeszcze mi coś zrobi.
L: Ale przecież to jest bardzo dobry pomysł, przynajmniej nie musiał mieć jej blisko. Wiesz co chciałbym mieć taką mądrą dziewczynę jak ty, ale przecież Hazza mnie udusi, bo wiesz on...
H: Zabije cie !!
Zaczęli się gonić po całym domu jak jakieś małe dzieci. Zrobiłaś sobie śniadanie i usiadłaś przy stole. Przysiadł się do ciebie Liam.
Li: Co oni wyprawiają ?
T: Mnie się nie pytaj. Hazza się coś bulwersuje. Lou znowu zaczął gadać o mnie i o Harrym, a ten się wściekł.
Li: Hahaha jak zwykle.
T: Ej jedziemy na to nagranie czy macie zamiar dalej się ganiać ?
H i L: Jedziemy !!
H: Nie martw się. Wszystko super ci wyjdzie.
Uśmiechnęłaś się promiennie. Hazza nie puścił twojej ręki. Ścisnął ją mocno, jakby się bał, że mu ją zabiorę. Uśmiechnęłaś się pod nosem i to samo zrobił Lou. On czasami mnie zadziwia pomyślałaś. Kiedy dojechaliście przed studiem było pełno paparazzi. Oczywiście Hazza dalej cię trzymał za rękę i z tego powodu było pełno pytań czy już jesteście parą itp. Weszliście szybko i doszliście do studia numer 8 i tam już czekał na was Simon.
S: Spóźnieni 15 minut.
L: Przepraszamy to wszystko przez Harrego i (T.I). Nie mogliśmy ich dobudzić.
S: A to zrozumiałe. Pewnie głośno było. Współczuje wam.
T: Że co !? Nic między nami nie doszło.
S: Dobra dobra kto was tam wie.
Spojrzałaś na nich z zażenowaniem. Przy wejściu jeszcze walnęłaś Louisa w ramie.
L: Za co to ? Głupio się uśmiechnął.
T: Czemu jakieś farmazony opowiadasz ?
L: No wiesz... ja tylko chce żebyście byli z Harrym. I tyle.
T: Wiesz to nie pomaga.
L: Ok, ale i tak zaraz się w sobie zakochacie po piosence.
Wiedziałaś, że tej rozmowy nie watro ciągnąć dłużej, więc weszłaś ze wszystkimi do środka. Stały tam dwie spore kanapy, kilka krzeseł przy stole z milionami guziczków, a przed tym szyba, a za nią słuchawki i mikrofony. Chłopcy się rozsiedli na kanapach.
S: No dobra to najpierw ten nasz duecik.
Weszłam razem z Harrym. Założyliśmy słuchawki i stanęliśmy przed mikrofonami. Usłyszałaś pierwsze nuty piosenki. Zaczynał Harry. Usłyszałaś jego aksamitny głos. Dobrze, że w porę się "obudziłaś", bo właśnie wchodziłaś ty. Kiedy zaśpiewałaś pierwsze słowa piosenki już się rozluźniłaś. Nie bałaś się, że coś pójdzie nie tak. Staliście naprzeciwko siebie. Jednak ty nie spojrzałaś się na niego, jednak czułaś jego wzrok na sobie. Kiedy śpiewaliście najbardziej romantyczną część piosenki, podniosłaś wzrok, który prosto powędrował na jego oczy. Już nawet nie myślałaś o tej piosence. Kompletnie się wyłączyłaś, ale dalej śpiewałaś. Do końca patrzyliście na siebie, jakby żadne z was nie chciało tego kończyć. Jakby żadne z was nie widziało reszty świata. Liczyliście się tylko wy i piosenka, która w cudowny sposób was połączyła. Kiedy się skończyła wy dalej się na siebie patrzyliście. Obudził was nie kto inny jak Louis, wręcz ubawiony tą sytuacją.
L: Wiedziałem, że tak będzie. Ej Harry weź już się ogarnij.
H: Mmmm... co ?
L: Piosenka się skończyła teraz wszyscy razem śpiewały. Lou podszedł do ciebie i szepnął ci na ucho " I co miałem rację ? " Pokręciłaś głową i zajęłaś swoje nowe miejsce gdzie teraz będzie śpiewać razem z całym zespołem. Poszło wam nieźle. Oczywiście prawie wszystkie zwrotki śpiewałaś z Harrym. Po skończonym nagrywaniu wróciliście do domu. Nie byłaś w nim długo bo pojechałaś z Lou do tego lekarza na zdjęcie gipsu. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Ciągle przepuszczaliśmy ludzi stojących w kolejce. W drodze powrotnej Lou nie przekraczał 40 km/h chociaż zawsze jechał z o wiele większą prędkością. Kiedy dojechaliśmy do bramy Lou rzucił we mnie jakąś sukienką.
T: A to mi po co ?
L: Ubierz się w to.
T: Po co ?
L: Zaraz się przekonasz, ale teraz to załóż.
Lou wyszedł z samochodu, kiedy zaczęłaś się przebierać. Ta sukienka była naprawdę piękna. Miała kolor lekkiego różu i była przed kolano, na ramiączka. Do tego zostawił jeszcze szpilki tego samego koloru. Kiedy wyszłaś Louis przeszedł cie wzrokiem od góry do dołu i zdołał tylko wypowiedzieć "WOW". Uśmiechnęłaś się promiennie i powiedziałaś :
T: No to co teraz ?
L: Niespodzianka. Teraz zamknij oczy i nie podglądaj.
T: Że co ?
L: Oj nie bulwersuj się. Nie ufasz mi ?
T: Wiesz...
L: No to je zamknij.
Zamknęłaś oczy, a Lou wziął twoją rękę i zaczął cię prowadzić. Kiedy stanęliście usłyszałaś, że Lou przekręca klucz, pewnie od domu. Powoli przeszłaś przez próg domu.
L: A teraz otwórz oczy.
Powoli zaczęłaś je otwierać, bo bałaś się co tam zobaczysz. Jednak ten widok cię zwalił z nóg. Wszędzie było pełno świeczek, a na podłodze płatki róż. Na stole był biały obrus, świece i dwa talerze. Z oddali wyłaniał się czyiś cień. Niestety nie mogłaś dojrzeć kto to. Po chwili świece oświetliły tego kogoś twarz. To był Harry. Ujął twoją rękę i zaprowadził do stołu. Odsunął ci krzesło, żebyś mogła usiąść. Po chwili usiadł do drugiej stronie. Patrzyliście na siebie. Nawet nie zauważyłaś, że ktoś przyniósł jedzenie. Jednak się ocknęłaś.
T: Hazza o co tu chodzi ? Po co to wszystko ?
H: To wszystko dla wyjątkowej osoby. A teraz smacznego.
Zaczęliście jeść. Przy okazji trochę rozmawialiście. Świetnie się bawiliście. Po chwili usłyszałaś muzykę.
H: Zatańczysz ?
Oczywiście nie odmówiłaś. Mogłaś spokojnie powiedzieć że to był najpiękniejszy taniec jakiego w życiu tańczyłaś. W takiej atmosferze, z takim chłopakiem. W połowie tańca Harry stanął i splątał wasze dłonie. Muzyka została ściszona i słyszałaś wasze oddechy.
H: (T.I) dasz mi jeszcze tą jedną szanse i zostaniesz moją dziewczyną ?
T: ...
Jest rozdział : )
Dość późno go dodałam, ale postarałam się żeby był dość długi.
Jak pewnie zauważyłyście będzie nowa postać : Jessica. Ona sporo namiesza w życiu Harrego i mogę zapewnić, że nie na lepsze. Dokładny jej opis i w ogóle będzie w kolejnym rozdziale. : >
I co myślicie, że się zgodzicie na propozycję Harrego ? Ja nic nie będę zdradzać, ale pewnie się już domyślacie, że dostanie drugą szansę. ;)
Nie mam pojęcia kiedy będzie kolejny rozdział, jeżeli się wyrobię to może jeszcze w weekend, ale nic nie obiecuję.
Dziękuję za komentarze o rozdziałach i moim blogu <3
Piszcie co myślicie o tym rozdziale <3
Pozdrawiam <3
Olcia Styles
piątek, 1 lutego 2013
Start all over again
Obudziłaś się o 10. Nie chciało ci się wstawać. Zastanawiałaś się co mogą teraz robić chłopcy. Pewnie już się obudzili. Chciałaś teraz przenieść się do Londynu, aby chociaż na chwile ich zobaczyć. Po co ja o nich tak ciągle myślę ? Sądzę, że oni już przestali o tym wszystkim myśleć i zaczną zaraz nagrywać tą płytę. Przestałaś o tym wszystkim myśleć, bo usłyszałaś krzyki mamy dochodzące z dołu, żebyś zeszła na śniadanie. Przewróciłaś oczami, ubrałaś się i poszłaś do kuchni.
Już od kilku godzin nie śpię. Nie mogę. Ciągle o niej myślę. Pewnie ona już ma nas w dupie i zapomniała o całej sprawie. Jednak ja nie chce o niej tak szybko zapomnieć, bo nawet chyba nie mogę. Denerwuję mnie to, że ona nawet się nie dowiedziała co do niej czuje. Nie zdążyłem jej tego powiedzieć, bo tak przy chłopakach ? To bez sensu. A teraz przez telefon to i tak by nic nie zmieniło. Po za tym nie mógłbym tego zrobić przez jakiś głupi telefon. Zaczęło burczeć mi w brzuchu, więc poszedłem do kuchni na śniadanie. W duchu myśląc, że ktoś już je zrobił. Śniadanie zrobił Liam.
M: Hej córeczko jak się spało ?
Nie odezwałaś się, bo niby po co ?
M: Słyszysz mnie ?
T: Nie głucha jestem.
M: Dalej jesteś zła ?
T: A niby co to za pytanie ? Pewnie że tak już zawsze będę ci to wypominać.
M: Oj już przestań. Po za tym już przestaniesz po dzisiejszym dniu o nich myśleć.
T: Aha marzenia nie bolą. Czemu miałabym przestać ?
M: Bo dzisiaj odwiedzi cię ktoś kogo bardzo lubisz.
T: Ta na pewno. Kto tu będzie ?
M: Niespodzianka przyjdzie o 13, więc szykuj się.
T: Boże no i po co mi tutaj jakiś ludzi przysyłasz ? Może ja chciałam ten dzień spędzić w łóżku ?
M: No to trudno. Zmienisz plany. Ja jadę na zakupy jak przyjdzie, żebym wam nie przeszkadzała.
T: Ale mamo...
M: Ja idę na górę a ty dokończ te kanapki.
No i kto tu przyjdzie ? Nie miałaś zielonego pojęcia. Pewnie jakieś koleżanki ze szkoły. Nawet z nimi mi się nie chce gadać. Wolę sobie poleżeć w łóżku i pooglądać telewizję. Poszłaś na górę, żeby trochę ogarnąć pokój. "Boże już z nudów chce mi się pokój sprzątać" pomyślałaś.
*Oczami Harrego*
Li: Siema śpiochu. Trzymaj.
Podał mi miskę płatków.
H: Dzięki.
Usiadłem przy stole. Zacząłem jeść. Miałem smętna minę. Czułem, że chłopcy przypatrują mi się od czasu do czasu coś szepcąc.
H: Weźcie się ogarnijcie co ? Nie mogę nawet w spokoju śniadania zjeść ?
L: Martwimy się o ciebie Harry.
H: Ale przecież wszystko jest ok.
L: Nie, widać że jesteś podłamany i spać nie możesz. To chodzi o (T.I) tak ? Zrozum przecież nie możemy jej tu na siłę trzymać. Zobacz jaka jest jej mama. Nie mogliśmy nic zrobić.
H: No ale ja się z tym źle czuję. Nie mogę przestać o niej myśleć. Musimy coś zrobić. Już jutro nagrywamy.
Li: Tak ale co chcesz zrobić ?
H: Nie wiem.
Zacząłem się zastanawiać co tak na prawdę możemy zrobić. Miałem pustkę w głowie. Żadnego pomysłu.
*Z Twojej perspektywy*
Zbliżała się 13 jednak ty sobie nic z tego nie robiłaś. Kto ma przyjść to niech sobie przyjdzie. Usłyszałaś dzwonek do drzwi, głos mamy i jakiegoś chłopca. W głębi duszy pomyślałaś może to chłopcy przyjechali, ale po co miałaś się łudzić. I już po chwili usłyszałaś krzyk mamy. Powoli zeszłaś na dół. W drzwiach stał tak jak przeczuwałaś chłopak. Miał brązowe włosy i duże brązowe oczy. Na początku go nie rozpoznałaś. Jednak po chwili doznałaś olśnienia.
T: Jack ?
J: Hej (T.I) co tam u ciebie ?
M: Opowiedziałam Jackowi że straciłaś pamięć.
T: A ok. Co tam ?
M: To ja jadę na zakupy, pogadajcie sobie.
Mama sobie wyszła zostawiając mnie z chłopakiem, którego znam ledwo kilka dni. Pamiętam, że poznaliśmy się rok temu w czerwcu. Czyli jeszcze powinnam go troszeczkę pamiętać skoro mamy sierpień. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Nawet jest spoko chłopakiem. Można z nim było się pośmiać, ale też szczerze pogadać. Znalazłam w nim bratnią duszę.
J: Jak tam było w tym Londynie ?
T: Wiesz fajnie szkoda tylko że nie mogłam tam zostać. Moja mama mnie tu znowu ściągnęła, bo powiedziała, że źle się zachowywałam. Nie wierze, że mi to zrobiła. Myślę, że jest jeszcze jakiś powód tylko mi o nim nie powiedziała.
Jack zrobił smutną minę. I szybko zmienił temat
J: A jak tam ci One Direction ?
T: Są super na prawdę.
J: A co było między tobą a tym Harrym ?
T: Ty też oglądałeś te durne wiadomości ?
J: No kawałek.
T: Byliśmy tylko przyjaciółmi.
J: Serio ? A ty masz teraz chłopaka ?
T: Nie
J: Bo wiesz lubię cię.
Zaczął się do mnie przybliżać. Dzieliły nas milimetry.
H: (T.I) !
Odsunęłam się od niego.
T: Harry, co ty tu robisz ?
Harry przybliżył się do nas. Stanął naprzeciwko Jacka i uderzył go z pięści w twarz. Jack runął na ziemię.
T: Harry co ty wyrabiasz ?
H: Wybaczyłaś mu ?
T: Co miałam wybaczyć ?
H: Nawet tego ci nie powiedział. Zdradził cię z jakąś laską.
T: ŻE CO ? To prawda ?
J: Tak chciałem cię odzyskać to dlatego twoja mama cie tu sprowadziła, bo ją poprosiłem.
T: Powaliło cię ? Jak mogłeś ?
H: Chodź jedziemy do nas.
T: Ale...
H: Nie ma ale Louis weźmie twoje walizki. Chodź nie pozwolę ci tu zostać.
W tej samej chwili wróciła twoja mama.
T: To koniec mamo. Jadę z nimi do domu. Jak mogłaś mu uwierzyć ? Po tym co mi zrobił chciałaś żebym była z kimś takim ?
M: Ale ja nie wiedziałam, że to tak było.
T: To było się nie wtrącać. Jadę z nimi i nawet nie próbuj mnie zatrzymywać.
Nic nie powiedziała a ty wyszłaś z Harrym na zewnątrz do samochodu. Usiadłaś z tyłu, a z tobą Harry. Na miejscu kierowcy siedział Louis.
L: Hej mała. Twoje walizki już są w samochodzie. Dobrze że się nie rozpakowywałaś.
T: Cześć no na twoje szczęście, bo byś nic nie znalazł w mojej szafie.
H: Długo z nim siedziałaś ?
T: Od 13. Nie miałam pojęcia, że w ogóle z nim chodziłam a co dopiero że mnie zdradził.
L: Dobra nie myśl już o tym teraz masz nas.
T: Hahaha to komu mam podziękować ?
L: Harremu to był jego pomysł. Wiesz on był taki załamany, że cie nie ma i ...
H: Louis !!!
L: Ok ok sam ci to kiedyś powie. Puścił mi oczko.
Więcej nie porozmawialiście, bo zasnęłaś na ramieniu Harrego.
Poczułaś, że ktoś cie gładzi po policzku.
H: Hej śpiąca królewno dojechaliśmy już.
T: Ok. Powiedziałaś zaspanym głosem
Chciałaś wyjść z samochodu jednak zapomniałaś o kulach.
T: Harry pomożesz mi ?
H: Jeszcze pytasz ?
Harry wziął mnie na ręce i zaprowadził do domu. Kiedy weszłaś wszyscy się na ciebie rzucili.
Z: Wróciłaś !! Tak się stęskniliśmy.
T: Ja za wami też nawet nie wiecie jak bardzo. Wiem wiem minął tylko dzień, ale to i tak dużo.
Zrobiliśmy grupowego miśka, a później zjedliśmy obiad.
L: To co zaczynamy jutro nagrywać co ? (T.I) jesteś gotowa na duecik z Hazzą, bo wiesz jak tylko spojrzysz w jego oczy ...
H: Louis !!!
T: Hahaha pewnie się nie oprze.
Popatrzyliście na siebie. Louis miał rację. Jego oczy są przepiękne.
L: Widzicie ? Ja mam zawsze rację.
*********************************************************************************
HAPPY BIRTHDAY HARRY STYLES !!
Dzisiaj są urodziny Hazzy !!! Nie mogę uwierzyć, że ma już 19 lat.
Z tej okazji chciałam życzyć ci wszystkiego najlepszego, żebyś zawsze się uśmiechał. Żebyś znalazł dziewczynę z którą będziesz szczęśliwy i która będzie tą jedyną. Żebyś zawsze był sobą tym prawdziwym Harrym.
Jest już rozdział :)
Chciałam was przeprosić za to że nie napisałam przed moim wyjazdem, ale po prostu zabrakło mi czasu. Za to teraz napisałam dosyć dłuższy rozdział.Ale jakoś nie mi się podoba. Postarałam się aby był wesoły, chociaż wolę te smutniejsze.
Dziękuję za wspaniałe komentarze pod rozdziałami <3
Teraz muszę się zająć czytaniem waszych nowych postów, bo trochę to zaniedbałam.
Po prostu brakuje mi czasu na pisanie i też na czytanie. Ale spokojnie nie zapomnę o waszych blogach.
Następny rozdział postaram się w następnym tygodniu :)
Piszcie co o nim myślicie :)
Pozdrawiam <3
Olcia Styles
*Z Twojej perspektywy*
Zbliżała się 13 jednak ty sobie nic z tego nie robiłaś. Kto ma przyjść to niech sobie przyjdzie. Usłyszałaś dzwonek do drzwi, głos mamy i jakiegoś chłopca. W głębi duszy pomyślałaś może to chłopcy przyjechali, ale po co miałaś się łudzić. I już po chwili usłyszałaś krzyk mamy. Powoli zeszłaś na dół. W drzwiach stał tak jak przeczuwałaś chłopak. Miał brązowe włosy i duże brązowe oczy. Na początku go nie rozpoznałaś. Jednak po chwili doznałaś olśnienia.
T: Jack ?
J: Hej (T.I) co tam u ciebie ?
M: Opowiedziałam Jackowi że straciłaś pamięć.
T: A ok. Co tam ?
M: To ja jadę na zakupy, pogadajcie sobie.
Mama sobie wyszła zostawiając mnie z chłopakiem, którego znam ledwo kilka dni. Pamiętam, że poznaliśmy się rok temu w czerwcu. Czyli jeszcze powinnam go troszeczkę pamiętać skoro mamy sierpień. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Nawet jest spoko chłopakiem. Można z nim było się pośmiać, ale też szczerze pogadać. Znalazłam w nim bratnią duszę.
J: Jak tam było w tym Londynie ?
T: Wiesz fajnie szkoda tylko że nie mogłam tam zostać. Moja mama mnie tu znowu ściągnęła, bo powiedziała, że źle się zachowywałam. Nie wierze, że mi to zrobiła. Myślę, że jest jeszcze jakiś powód tylko mi o nim nie powiedziała.
Jack zrobił smutną minę. I szybko zmienił temat
J: A jak tam ci One Direction ?
T: Są super na prawdę.
J: A co było między tobą a tym Harrym ?
T: Ty też oglądałeś te durne wiadomości ?
J: No kawałek.
T: Byliśmy tylko przyjaciółmi.
J: Serio ? A ty masz teraz chłopaka ?
T: Nie
J: Bo wiesz lubię cię.
Zaczął się do mnie przybliżać. Dzieliły nas milimetry.
H: (T.I) !
Odsunęłam się od niego.
T: Harry, co ty tu robisz ?
Harry przybliżył się do nas. Stanął naprzeciwko Jacka i uderzył go z pięści w twarz. Jack runął na ziemię.
T: Harry co ty wyrabiasz ?
H: Wybaczyłaś mu ?
T: Co miałam wybaczyć ?
H: Nawet tego ci nie powiedział. Zdradził cię z jakąś laską.
T: ŻE CO ? To prawda ?
J: Tak chciałem cię odzyskać to dlatego twoja mama cie tu sprowadziła, bo ją poprosiłem.
T: Powaliło cię ? Jak mogłeś ?
H: Chodź jedziemy do nas.
T: Ale...
H: Nie ma ale Louis weźmie twoje walizki. Chodź nie pozwolę ci tu zostać.
W tej samej chwili wróciła twoja mama.
T: To koniec mamo. Jadę z nimi do domu. Jak mogłaś mu uwierzyć ? Po tym co mi zrobił chciałaś żebym była z kimś takim ?
M: Ale ja nie wiedziałam, że to tak było.
T: To było się nie wtrącać. Jadę z nimi i nawet nie próbuj mnie zatrzymywać.
Nic nie powiedziała a ty wyszłaś z Harrym na zewnątrz do samochodu. Usiadłaś z tyłu, a z tobą Harry. Na miejscu kierowcy siedział Louis.
L: Hej mała. Twoje walizki już są w samochodzie. Dobrze że się nie rozpakowywałaś.
T: Cześć no na twoje szczęście, bo byś nic nie znalazł w mojej szafie.
H: Długo z nim siedziałaś ?
T: Od 13. Nie miałam pojęcia, że w ogóle z nim chodziłam a co dopiero że mnie zdradził.
L: Dobra nie myśl już o tym teraz masz nas.
T: Hahaha to komu mam podziękować ?
L: Harremu to był jego pomysł. Wiesz on był taki załamany, że cie nie ma i ...
H: Louis !!!
L: Ok ok sam ci to kiedyś powie. Puścił mi oczko.
Więcej nie porozmawialiście, bo zasnęłaś na ramieniu Harrego.
Poczułaś, że ktoś cie gładzi po policzku.
H: Hej śpiąca królewno dojechaliśmy już.
T: Ok. Powiedziałaś zaspanym głosem
Chciałaś wyjść z samochodu jednak zapomniałaś o kulach.
T: Harry pomożesz mi ?
H: Jeszcze pytasz ?
Harry wziął mnie na ręce i zaprowadził do domu. Kiedy weszłaś wszyscy się na ciebie rzucili.
Z: Wróciłaś !! Tak się stęskniliśmy.
T: Ja za wami też nawet nie wiecie jak bardzo. Wiem wiem minął tylko dzień, ale to i tak dużo.
Zrobiliśmy grupowego miśka, a później zjedliśmy obiad.
L: To co zaczynamy jutro nagrywać co ? (T.I) jesteś gotowa na duecik z Hazzą, bo wiesz jak tylko spojrzysz w jego oczy ...
H: Louis !!!
T: Hahaha pewnie się nie oprze.
Popatrzyliście na siebie. Louis miał rację. Jego oczy są przepiękne.
L: Widzicie ? Ja mam zawsze rację.
*********************************************************************************
HAPPY BIRTHDAY HARRY STYLES !!
Dzisiaj są urodziny Hazzy !!! Nie mogę uwierzyć, że ma już 19 lat.
Z tej okazji chciałam życzyć ci wszystkiego najlepszego, żebyś zawsze się uśmiechał. Żebyś znalazł dziewczynę z którą będziesz szczęśliwy i która będzie tą jedyną. Żebyś zawsze był sobą tym prawdziwym Harrym.
Jest już rozdział :)
Chciałam was przeprosić za to że nie napisałam przed moim wyjazdem, ale po prostu zabrakło mi czasu. Za to teraz napisałam dosyć dłuższy rozdział.Ale jakoś nie mi się podoba. Postarałam się aby był wesoły, chociaż wolę te smutniejsze.
Dziękuję za wspaniałe komentarze pod rozdziałami <3
Teraz muszę się zająć czytaniem waszych nowych postów, bo trochę to zaniedbałam.
Po prostu brakuje mi czasu na pisanie i też na czytanie. Ale spokojnie nie zapomnę o waszych blogach.
Następny rozdział postaram się w następnym tygodniu :)
Piszcie co o nim myślicie :)
Pozdrawiam <3
Olcia Styles
Subskrybuj:
Posty (Atom)