piątek, 11 stycznia 2013

I do not understand you

Obudziłaś się wcześnie. Nie mogłaś spać. Nie chciałaś budzić chłopaków, więc postanowiłaś, spróbujesz sama zejść ze schodów. Z wielką trudnością, ale jednak udało się. Kiedy weszłaś do kuchni na parapecie siedział Hazza. Był wpatrzony w okno.
T: Hej.
H: Cześć... ej jak zeszłaś po schodach ?
T: Normalnie.
H: Było mnie zawołać pomógłbym ci.
T: Nie wiedziałam że nie śpisz, po za tym jakoś dałam rade.
H: Nie ważne wołaj mnie zawsze dobrze ?
Podszedł do ciebie. Złapał za rękę i ciągle patrzył się w twoje oczy. Wasze twarze były coraz bliżej siebie. Wtedy ktoś wszedł do kuchni. Był to Louis.
L: Ej co wy robicie ?
Momentalnie odsunęłaś się od Harrego. Nie powiesz nie była to komfortowa sytuacja.
T: Hej co tak wcześnie wstałeś ?
L: Tak jakoś, a dzwonili wczoraj wieczorem ze szpitala i powiedzieli że możemy pojechać dla ciebie po te kule, żebyś nie musiała jeździć na wózku i że gips zdejmują ci za 2 tygodnie.
T: Jakaś dobra wiadomość. Dobra to kiedy mamy pojechać po te kule ?
L: W zasadzie to ty nie musisz któryś z nas pojedzie po prostu do szpitala i ci przywiezie, nie ma potrzeby zebyś ty jechała.
T: Okej głodni ?
H i L: I to bardzo.
T: No to co zrobimy jajecznice czy naleśniki ?
H: Naleśniki.
I tak przez pół godziny je smażyliście. W tym czasie wszyscy powstawali. Zjedliście śniadanie w miłej atmosferze. Później Louis pojechał po twoje kule. Wy z Hazzą i Nialem ogladaliście poranne wiadomości a reszta poszła do pokoju, szykować się na spotkanie. W pewnym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Poszedł otworzyć Hazza. Do salonu weszła twoja przyjaciółka Rose.
T: Rose a co ty tutaj robisz skad wiedziałaś że tu jestem ?
R: Jak to widzieliśmy sie chyba kilka dni temu nie pamietasz ?
T: Nie bo z jakiś przyczyn nie pamiętam wszystkiego co zdarzyło się w ciągu roku.
R: Jak to ? Ja teraz mieszkam w Londynie, opowiadałam ci że moi rodzice przeprowadzili się tutaj zeby miec lepszą prace i teraz tutaj będe chodzić do szkoły. Ej to znaczy że ty nic kompletnie nie pamietasz ?
T: No nic wogóle.
N: To się zdarzyło po tej imprezie tak chciałem zauwazyć.
Po slowach Nialla, Rose zrobiła się blada. Usiadła na kanapie i patrzyła sie raz na mnie a raz na Harrego.
N: Wiecie co wy macie wiele rzeczy do obgadania, więc ja może pójde.
T: Ej co się dzieje ? Dobrze się czujesz ?
R: To wszystko przeze mnie. Słyszysz ? To wszystko moja wina, mogłam tyle nie pić...
H: Rose..Harry dał jej znaczące spojrzenie, jednak ty dalej nic nie rozumiałaś.
R: Ale ja jej nie mogę okłamywać rozumiesz ?
T: Czy ktoś mi powie o co tu chodzi ?
Zapadła cisza. Nie chca mi powiedzieć. W zasadzie to o tym jak to się stało nikt mi nie powiedział, chociaż wszyscy o tym na pewno wiedzą.
T: Harry powiedz mi !
H: Ale ja...
R: Dobra koniec tego! To przeze mnie. Wtedy po imprezie jak wróciliśmy do domu ja się pocałowałam z Harrym a ty wybiegłaś i to w tym dniu było.
T: Ale czemu wybiegłam tak właściwie ? Ej czyli w takim razie to wy jesteście razem ?
Wtedy do pokoju przyszedł Louis z kulami.
L: Tak oni sa razem odkąd ich ze soba poznałaś. A wiesz wypiłaś trochę no i pewnie nie rozejrzałaś przechodząc i już.
Wszystkie twarze teraz były skierowane na Louisie. Harry patrzył się na niego z niedowierzaniem, jakby pierwszy raz słyszał tą historię. Ty jednak uwierzyłaś w to bo  nie chciało ci sie już dopytywać o szczegóły, więc zabrałaś swoje kule i poszłaś do pokoju bez słowa.
*Oczami Louisa *
Musiałem tak zrobić. Nie mogłem pozwolić aby chodziła z nim tylko dlatego że on tak jej powie, bo kiedyś tak było. Po za tym zalezy mi na niej. Sam nie wiem czy mi się podoba czy to tylko przyjaźń, ale nie chce zeby Harry kojeny raz ją zranił.
H: Coś ty narobił ?
L: A co miałes inny pomysł ? Chciałeś zeby chodziła z toba tylko dlatego ze tak było wcześniej ? Pomyśli ze wręcz każesz jej być z tobą, a chyba na tym miłość nie polega co ? Po za tym zaraz możecie ze sobą zerwać i już nie było problemu.
R: Jak nie ma problemu ? Fakt lubię cię Harry, ale ja nie zrobię tego jej. Ona jest mi bardzo bliska i nie chce jej oszukiwać.
H: Teraz to już chyba za późno. Ale serio lubisz mnie ?
R: No tak tylko nic nie mowiłam ze względu na nią.
H: To może nie będzie tak źle.
L: Czyli ty też ja lubisz ?
H: Jak koleżankę ale udawać jeszcze potrafie.
R: Dobra to ja już idę. No to pa
Wyszła, a ja muszę koniecznie pogadać z Harrym. Jeżeli on teraz "chodzi" z Rose to ja mogę starać się o (T.I). Tylko musze z nim to obgadać.
L: Harry my musimy pogadać. Bo ja lubię (T.I) i zalezy mi na niej. Tylko nie wiem jak ty to przyjmiesz.
H: Słuchaj ona jest dla mnie ważna, ale nie wiem nie chce jej więcej zranić. Po za tym między nami nie może nic sie popsuć, bo jednak nagrywamy z nią nową plytę. Jednak zalezy mi na twoim szczęściu.
L: Mi na twoim też. Nie wiem wiesz to później się zobaczy.
*Z twojej perspektywy*
Nie wierzyłam im. Te wszystkie spojrzenia i to jak kręcili. Coś tu nie gra. Ale trudno. Jednak nie jestem może dla nich taka ważna. Myślałaś o tym dobre 15 min. Ktoś zapukał do drzwi.
L: Hej jesteś na nas zła czy coś ?
T: Nie po prostu wy coś kręcicie, ale jak nie chcecie powiedzieć to nie mówcie.
L: Nie o to chodzi, po za tym to nie jest ode mnie zależne, bo ktoś inny nie chce powiedzieć prawdy i wcale mu się nie dziwnie. Nie bądź na nas zła proszę.
T: No dobra już nie będę was męczyć.
L: To co  dzisiaj urządzimy sobie wieczór filmowy ?
T: No dobra, może się skuszę to co o której mam zejść na dół ?
L: O 18.30 i nie spóźnij się moja damo!
T: Dobrze mój królewiczu. Haha. Muszę się przebrać. No wyjdź przecież mnie nie będziesz podglądał.
L: Z chęcią.
T: No nie żartuj idź mi stąd. Haha.
Wygoniłaś go za drzwi. Oczywiście tak w żarcie. Przebrałaś się z piżamy i bokserkę i krótkie spodenki. Później dla zabicia czasu zaczęłaś czytać książkę. Zanim się zorientowałaś była już 18.30.


2 komentarze:

  1. Zajebisty blog i rozdział :D liczę na rewanż :D worlddirectioners.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. na razie się fajnie układa ale pewnie ROSE COŚ POKOMPLIKUJE. a CO DO ROZDZIAŁU TO FAJNY :d

    OdpowiedzUsuń