poniedziałek, 1 lipca 2013

Lie Used To Destroy Us

Włącz :  KLIK

Po chwili usiadłaś na łóżku, gdy do Harry'ego zadzwonił telefon.
T: Kto to ?
H: Victoria.
Mina ci spoważniała i zaczęłaś bawić sie palcami. Byłas pewna, że dzwoni by mu powiedzieć czy to on jest ojcem jej dziecka. Spojrzałaś na niego, a minę miał przerażoną, kiedy z nią rozmawiał.
Miałas najgorsze przeczucia. Przez to zmarnuje sobie całe życie. Jego kariere i swoją pasję. A w dodatku będzie to dziecko, którego nie kocha, a jej matki również. Jak to łatwo można sobie zepsuć cale życie. Przez jedną głupotę, której już nie można odkręcić.
Kiedy skończył usiadł koło ciebie i schował twarz w dłonie. Nie wiedziałaś co powiedzieć. Bałaś sie wykonać jakikolwiek ruch. Zaczęło ci sie zbierać na płacz. W pewnym momencie Harry zaczał sie śmiać. Byłas zdezorientowana.
T: Harry co sie dzieje ?
Wybuchnał takim śmiechem, że nie mógł sie opanować. Wreszcie udało mu sie coś powiedzieć.
H: Jaka miałaś minę...nie jestem ojcem...okazało sie że to Jack...ale cie wkreciłem.
Spojrzałam na niego z zażenowaniem i walnęłam go mocno w ramię.
H: A to za co ?
T: Nie potrafisz sie zachowac nawet przy poważnych sprawach. Nawet nie wiesz jak sie wystraszyłam. Idę stąd bo nie mogę z tobą wytrzymać.
H: Ej obraziłas sie ?
Pokazałam mu tylko język i wyszłam.

~~ Z perspektywy Louis'a~~

Sądziłem, że już jej nie zobaczę, że nie pojawi się znowu w moim życiu.
Po prostu o niej zapomnę i wszystko będzie dobrze.
Jednak ona przyszła tutaj ze swoim zniewalającym uśmiechem, rozwianymi przez wiatr włosami.
Weź ogarnij sie Louis. Miałeś o niej zapomnieć. I tak było i jest gdyby nie fakt, że ona tutaj stoi przede mną.
I po co przyszła ?
Myślałem, że sobie wszystko wyjaśniliśmy, że urwiemy kontakt, bo nawet nie ma czasu na jakiekolwiek spotkanie, bo jesteśmy zapracowani i nie mamy dla siebie czasu.
Widać ona mysli inaczej. Ale ja jej tu nie chce, nie chce z nią rozmawiać.
Najlepiej gdyby w ogóle sobie stąd poszła i nie mąciła mi w głowie.
Nie wytrzymam niech ona coś powie, bo zatrzasne przed nia drzwi.
Boje sie tylko żeby reszta jej nie zobaczyła, szczególnie (T.I).
Niech chce, żeby sie poznały, nie potrzebne im to do szcześcia.
E: Hej Lou.
Jej głos taki melodyjny napłynął do moich uszu. Spokojny i opanowany, nie podobny do niej.
L: Po co tu przyszłaś ?
E: Musisz mi pomóc.
L: Ja ci w niczym nie musze pomagać, nie jestem ci nic winien, wiec nie rozumiem skąd taki rozkaz.
E: Oj Louis przestan dobrze ? Z tego co pamiętam to ty chciałeś poznać moich rodziców, więc masz za swoje. Lecisz ze mną do Nowego York'u.
L: A co mają do tego twoi rodzice ? Jaki znowu Nowy York ?
E: Bo to od nich musze wziąsc kase a oni są własnie w Nowym York'u. Powiedzieli, że dadza mi ją na dom, w który zamieszkam z tobą, bo oni dalej myślą, że jesteśmy razem. A nie chce już mieszkać w tych hotelach i żyć na walizkach. Zacytuje ich " damy ci kase na dom,jeżeli zamieszkacie w nim razem". Lecisz ze mna.
L: Pojebało cię ? I my mamy mieszkać w jednym domu ?
E: Serio jesteś takim idiotą czy tylko żartujesz ? Oczywiście, że nie bedziesz w nim mieszkać. Ja tylko potrzebuje ciebie do tego, żeby im pokazać jak świetnie nam sie układa i jacy jesteśmy szczęśliwi.
Później po prostu powiem, że zerwaliśmy i tyle a dom dalej będzie mój.
L: Czemu ja ? Nie możesz wziąsc kogoś innego?
E: Ja nie mam zamiaru dalej mieszkać w hotelach. Po za tym oni cię znają, a jakbym wzieła jakiegos przypadkowego to by go musieli poznać a to długo potrwa.
Niestety nie mam tyle kasy, żeby sobie wybudować wille, wiec jak pomożesz ?
L: Nie , bo to bez sensu i nie musze tego robić radź sobie sama.
W tym momencie na dół zeszła (T.I). Podeszła do mnie i złapała mnie za ręke.
Myśłałem że zwariuje.
T: Kto to ?
Eleanor popatrzyła najpierw na nia, później na nasze złączone ręce.
E: To wy jesteście razem ?
L: Tak
Nagle ręka (T,I) wypuściła moją. Spojrzała na mnie wystraszonym wzrokiem.
E: A to nie przypadkiem ty jestes z Harry'm ? To jak to w końcu wygląda ?
Już zrozumiałem o co jej chodziło. Nasz związek miał być w ukryciu. Nikt oprócz chłopaków miał o tym nie wiedzieć. Popełniliśmy wielki błąd mówiąc jej, że jesteśmy razem.
E: Teraz wszystko jasne, wasz związek nie wychodzi po za obręby tego domu, a twoim chłopakiem przed prasa jest Harry.
Bardzo ciekawe a zarazem żałosne, bo nie dość, że oszukujecie fanów to w dodatku samych siebie.
Skoro już to wiem to wypadałoby to w jakis sposób wykorzystać prawda ? Chyba, ze jest jakiś sposób, żeby tego nie wyjawiła reszcie świata, która na pewno będzie zbulwersowana, ze ich tak podle oszukujecie. Więc Louis masz jakiś pomysł ?
Usmiechneła sie cwaniacko i załozyła ręce.
L: Nie zrobie tego.
T: Ale czego o co chodzi ?
E: Pewną mała przysługe prawda Lou ?
T: Jaką przysługe Louis ?!
L: Mam z nią pojechać do jej rodziców, żeby ona wzieła od nich pieniądze na jej dom, bo przeciez biedna mała Eleanor cała kase przeznacza wyłacznie na ciuchy i kosmetyki !
E: Nie podnoś na mnie głosu ! Albo pojedziesz albo wasz sekrecik wyjdzie na jaw a potem wasza kariera sie skończy, szczególnie że słyszłam że wydajecie zaraz płytę. Wypadałoby nie podpaść fanom prawda ?
Nie wiedziałem co mam zrobić. Z jednej strony nie chce z nią jechać, zostawiać ich akurat kiedy za tydzień wydajemy płytę. Ale z drugiej strony to nie może sie wydać. Fani nas za to zabiją, że przez cały czas ich okłamujemy.
T: Musisz z nia pojechać.
L: Co ?? I mam cię tutaj zostawić ?
T: Czemu sie martwisz o mnie skoro zostaje z chłopakami ? Martw sie raczej o to żeby ona niczego nie powiedziała, bo wtedy bedzie koniec rozumiesz ? Zgódź sie nie ma innego wyjścia.
Popatrzyłem sie na nią, ale przekręciła głowe w drugą stronę.
Przełknąlem śline i z wielkim trudem powiedziałem że z nią pojade.
E: Fantastycznie no to za dwa tygodnie mamy samolot do Nowego York'u. Wszystkie szczególy podam kiedy indziej. Życzę miłego dnia.
Pomachała nam i odeszła. (T.I) zatrzasneła za nią drzwi i naburmuszona pobiegła schodami na górę. Złapałem ja szybko za ręke, a ona sie odwróciła.
L: O co ci chodzi ?
T: Jeszcze sie pytasz ? Jedziesz właśnie ze swoją była dziewczyną na wakacje z jej rodzicami i musicie być parą. Wiesz nic sie nie stało...
Powiedziała sarkastycznym tonem i uwolniła sie z mojego uścisku. Dogoniłem ją i złapałem za ramiona.
L: Dobrze wiesz że nie jade tam dla przyjemności. Sama powiedziałaś, żebym sie zgodził, więc tak zrobiłem.
T: A co wolałeś żeby wszystko wyszło na jaw ?
L: To w czym widzisz problem ?
T: A wiesz może w tym , że jedziesz tam z nią. I jeszcze macie udawać pare. No to fajnie miłego lizania z cudowną Eleanor.
L: Przestań ! Nie bedziemy sie całować co najwyżej mogę ją objąć to wszystko. Proszę ja też nie chce z nią lecieć. Uwierz mi do niczego między nami nie zajdzie.
T: Jasne.
Już miała wejść do pokoju, kiedy obróciłem ją w swoją stronę i pocałowałem. Odwzajemniła i zarzuciła ręce na mojej szyi, a ja objąłem ją w talii. Pogłebialiśmy pocałunek i stawał sie on coraz bardziej zachłanny. Miałem już zdjąć jej bluzkę, kiedy ktoś musiał nam przeszkodzić...
Z: Błagam nie tutaj.
Zaczeliśmy sie śmiać i kiedy wreszcie Zayn sobie poszedł spojrzałam na Louis'a.
L: Kocham cię. Ciebie i tylko ciebie. Ona nic dla mnie nie znaczy uwierz mi.
Uśmiechnęła sie, otworzyła drzwi i pociągnęła mnie za ręke. Zamknęła drzwi, przybliżyła sie do mnie i złączyliśmy nasze usta w pocalunku.
Jej ręce wędrowały po mojej klatce, za to moje po jej plecach. Zacząłem iść do przodu, zmuszajac ją przy tym żeby szła do tyłu. W końcu stanęła obok łóżka, lekko ją popchnąłem, żeby sie położyła, a ona pociągnęła mnie za sobą.
Zdjąłem jej bluzkę i teraz całowałem jej szyję, zaś ona odchyliła głowę, robiąc mi więcej miejsca. Schodziłem niżej i pieścilem jej dekolt i już miałem zajac sie stanikiem, kiedy ktos wszedł do pokoju.
Odsunałem sie od (T.I) i zwróciłem wzrok ku drzwiom. A w nich stał Styles ze zdziwioną miną i wytrzeszczonymi oczami. (T.I) szybko załozyła bluzkę i spojrzała pytającą miną na Harry'ego.
H: Przepraszam że tak bez pukania i w ogóle, że wam sie wciąłem, ale dzwonił Simon i prosił, żebyśmy gdzieś wyszli razem, żeby paparazzi nas zauwazyli i porobli zdjecia.
L: Niby po co ?
H: On twierdzi, że to pomoże kiedy bedzie o nas głośno przed płytą, która wydajemy za kilka dni. Ubierz sie i chodź. Poczekam na dole.
Wyszedł z pokoju, a (T.I) wstała z łóżka.
L: Czemu w takim momencie ? Jak zwykle tak to jest kiedy mieszka sie z tyloma osobami. I jeszcze pukać nie umieją.
T: Oj dobra już tak nie jęcz. Idę pa.
L: A buziak na pożegnanie ?
Uśmiechnęła sie i dała buziaka w policzek, potem wyszła.

~~ Z Twojej perspektywy~~

Zeszłam na dół, założyłam płaszczyk i wyszłam razem z Harry'm. Szliśmy w ciszy, słychac było tylko przejeżdzajace samochody i wiatr, który rozwiewał niesfornie moje włosy. Chciałam jakoś zacząć rozmowę.
T: To gdzie my mamy iść ?
H: Nie wiem pewnie musimy troche pochodzić po parku na jakiś najbardziej zatłoczonych ulicach, a potem na kolacje jeżeli bedziesz chciała.
Powiedział szorstko co mnie zdziwiło, jeszcze godzinę temu tak bardzo sie cieszył z tego, że to jednak nie on jest ojcem dziecka Victorii. Na jego miejscu humor by mi został jeszcze przez długie godziny, no ale nie chciałam wnikać.
Jednak miał smutną i zamyśloną minę. Szedł z rękami w kieszeniach i wpatrywał sie w chodnik.
H: Czemu mi sie tak przyglądzasz ?
T: Bo jesteś smutny i nie rozumiem dlaczego. Jeszcze przed chwilą byłeś taki radosny.
H: No wiesz dziewczyna która kocham nad życie własnie miała przespać sie z moim najlepszym przyjacielem, wiec chyba ma prawo być nieszczęśliwy.
Przygryzłam wargę i spuściłam wzrok. "Kocham nad życie". Te słowa nie mogly mi dac spokoju. Czy jestem dla niego aż ta ważna jak on mówi ?
Doszliśmy do parku i zaczeliśmy bładzić między ścieżkami. Postanowiłam sie troche do niego przybliżyć żeby faktycznie wyglądało, że jesteśmy razem. Teraz praktycznie ocieraliśmy sie rękami. Harry spojrzał na mnie i musnął delikatnie nasze palce. Za to ja zdecydowanie je złączyłam i teraz szliśmy za rękę. Widziałam, że Harry lekko sie uśmiechnął co było dużym plusem.
Usiedliśmy na ławce. Park o tej porze roku wyglądał pięknie. Mienił sie kolorem złota, pomarańczu i czerwieni. Po mimo, że jest zimno i tak lubię tę porę roku. Ma w sobie to coś.
Spojrzalam na Harry'ego. Bawił sie moimi palcami. Położyłam głowe na jego ramieniu i przymknęłam oczy. On niespodziewanie objął mnie ramieniem i pogładził po włosach.
T: Już wszystko dobrze ?
H: Tak i chciałem cię przeprosić nie powinienem tak zareagować. W końcu musze sie pogodzić z tym, ze wolisz jego.
Nie wiedziałaś co odpowiedziec. To było dla ciebie takie trudne. W końcu usiadłaś i odwróciłaś sie w jego stronę, spojrzał na ciebie a ty sie jeszcze bardziej przybliżyłaś. Spojrzałaś w jego zielone tęczówki, twoje palce muskały teraz jego policzek. Po chwili ujęlaś jego twarz w dłonie i przybliżyłas sie tak bardzo, że dotknęliście sie czołami. Nie mogłas sie powstrzymać i musnęłaś lekko jego wargi, które od razu to odwzajemniły pogłebiając pocałunek. Szybko sie od niego oderwałaś. Usiadłaś prosto  i spojrzałaś w chodnik i wzięłaś głeboki wdech.
T: Żeby było jasne Harry to był nasz ostatni pocałunek. Nie chce żeby Lou sie dowiedział. To nie bedzie fair wobec jego dobrze ? Mam nadzieje, że to zrozumiesz. Chciałam ci tym pocałunkiem pokazać, że jesteś dla mnie również bardzo ważny.
H: Tak wiem, ja też nie powinienem przecież to mój przyjaciel.
T: To co... przyjaciele ?
Podałaś mu ręke a on ją uścisnął. Usmiechnełaś sie lekko i wstałaś z ławki. Zaczęliście isć alejką w stronę domu.
T: Myslisz, że ktokolwiek nas widział ? Bo tak to to wszystko na nic.
H: Byli chowali sie między drzewami, ale wiesz nie chciałem ci mówić żebyś zaraz tutaj była jakaś sztywna i sie denerwowała. Musieliśmy być naturalni.
H: Wiesz że jutro masz swój pierwszy wywiad ?
T: Jak to ? Po co wywiad ?
H: No wiesz a pro po naszej plyty, trasy. Tylko sie nie denerwuj. Nie ma czym.
T: Jasne.
Powiedziałaś mało przekonującym tonem i od razu zrzedła ci mina. On chyba to zauważył i objął cie ramieniem.
H: Oj nie przejmuj się. Będzie fajnie. I chodź szybciej bo znowu będzie padać.
PRZEPRASZAM WAS BARDZO :'(
Wiem nawaliłam, rozdział dodany dopiero po miesiącu. :(
Musiałam trochę się zając nauką, żeby miec czerwony pasek i zabrakło mi czasu na dodawanie jeszcze rozdziałów. A po drugie musiałam jeszcze pomyśleć nad tym co będzie dalej w mojej opowieści i wierzcie mi mam już ja cała w głowie :)
A jak już go napisałam to to nie zapisałam i wszystko mi zniknęło wiec musiałam pisac od poczatku :/
Ale za to napisałam rozdział dłuższy tak na przeprosiny :)
No więc znowu namieszłam jak zwykle ;)
Louis wyjeżdża a pod jego nieobecność bardzo dużo sie wydarzy mogę Wam to obiecać :D
Jeszcze raz Was bardzo przepraszam :(
Mam nadzieje, że jeszcze nie zapomieliście o moim blogu :)
To chyba na tyle <3
Całuje :*
Olcia Styles

8 komentarzy:

  1. Booski rozdzial <3
    Jak ja uwielbian ta historie.. A teraz ciekawosc mnie zzera co dalej c;
    Wyjazd Lou z El.. Zaskoczenie totalne :D nie moge sie doczekac nn <3
    Czekam, weny xx


    + onlyyouharrystyles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ;**
      Uwielbiam Was zaskakiwać, a to nie koniec moich niespodzianek co do opowiadania :)
      Następny mam nadzieje, że wyrobie sie jutro a jak nie to w weekend :D
      Całuję ;**
      Olcia Styles

      Usuń
  2. nie moge sie doczekac nastepnego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny pewnie w weekend albo jeszcze jutro zobaczymy :)
      Całuję ;**
      Olcia Styles

      Usuń
  3. JEJ NARESZCIE DODAŁAŚ!!!
    Ale się ciesze! I już się boje co będzie gdy Louis dojedzie czy "ja" go zdradzę z Harrym? Albo co innego. Ale na pewno będzie fajny :D A ten rozdział jest świetny *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, że poźno jeszcze raz przepraszam :(
      Oj bój się bo będzię się działo :D
      Dziękuję i pozdrawiam cieplutko :)
      Olcia Styles

      Usuń
  4. MATULEŃKO MA KOCHANA! NARESZCIE ROZDZIAŁ!
    YAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAY!
    Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo się z tego ciesze :3
    Dział wyszedł cudowny! No dziewczyno ja wiem że ty strasznie lubisz mieszać w tym opowiadaniu i za to Cię normalnie kocham! Caaaaały czas się coś dzieje. ;D
    A co do tego działu. Moje przemyślenia są takie że pewnie jak Lou wyjedzie będzie się ostro działo ze mną i Haroldem! A znając życie wyjdzie tak że Lou się dowie i dupa blada po związku... XD boże ja na prawdę jestem głupia. Zaczynam się coraz bardziej martwić o siebie Hehehe... Ale tak nawiązując dalej do tego opowiadania, bo widzę iż zaczynam coraz bardziej zbaczać z tematu ponieważ chwilowo mam TRUDNE SPRAWY! w domu... Omawianie nowego fona hahah!
    Dobra! Już wracam do działu. Rzecz jasna mi się bardzo podobało i cholernie się cieszę że wróciłaś wreszcie do nas. Powiem tak. Strasznie nie mogę się doczekać nowego działu który mam nadzieję że już wkrótce się u Ciebie pojawi. Także czekam na dalszy rozwój akcji.
    BUUUUUZIOLE
    Patrycja ;*

    Ps: się kurcze rozpisałam XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha nawet nie wiesz jak mi humor poprawiłaś tym komentarzem :D
      Dziękuję bardzo za tak miłe słowa :)
      Dużo sie dzieje, bo nie chce Was tutaj zanudzić ciągle tym samym dlatego wole trochę namieszać ;)
      No podczas nieobecności Lou bardzo ale to bardzo dużo sie wydarzy, wiec lepiej się szykuj xd
      Wyjazd Louis'a planuje za jakies dwa rozdziały, wiec niedługo zacznie sie akcja :D
      Następny planuje dodać jutro albo w weekend :)
      Całuję kochana ;***
      Olcia Styles

      Usuń